Lato 2017, Detroit. Żywym krokiem (niemal biegiem) idę w stronę Downtown. Szczęśliwym trafem w tym samym czasie, gdy ja wpadłem na kilka dni do Motor City, odbywał się tam znakomity Detroit Jazz Festival. Na przeróżnych scenach rozsianych po całym mieście wystąpili wtedy m.in. Wayne Shorter, Herbie Hancock czy Kamasi Washington. Ja natomiast (o ile zdążę….) mam okazję zobaczyć na żywo specjalny występ jednego z moich ulubionych MC’s – Commona.
Uff, dotarłem, choć już się zaczęło. Udało mi się zobaczyć ok. 3/4 ich występu – absolutna uczta dla uszu, fenomenalny hołd dla twórczości Commona, jak i cześć oddana bohaterowi Detroit Jayowi Dee. Wprowadzenie utworów Commona i Jaya w świat jazzu zapewniły dwie nie mniej znakomite osobistości – jeden z najbardziej uznanych pianistów jazzowych Robert Glasper (autor m.in. kultowej dylogii “Black Radio”) oraz znakomity perkusista, DJ i producent Karriem Riggins, bliski przyjaciel Jaya Dee, współpracownik m.in. Madliba, Kanye Westa, The Roots czy Nory Jones….
Najbardziej niezapomnianym dla mnie momentem tegoż koncertu była jednak chwila, gdy Common rzucił ze sceny niemal nonszalancko: “Ja, Robert i Karriem wydajemy wspólny album. Nasza grupa nazywa się August Greene”.
Nieco mniej niż rok później – debiutancki album tej niespodziewanej supergrupy (myślę, że to miano jest całkowicie zasłużone), zatytułowany po prostu “August Greene”, ujrzał światło dzienne. Rzecz ze wszech miar zna-ko-mi-ta, acz z perspektywy czasu patrząc – w szerszej świadomości słuchaczy nieco pominięta. Wręcz…. przegapiona. Hm, mamy na Popkillerze cykl dla właśnie takich albumów…
Choć panowie znali się już wcześniej (ba, Com i Karriem współpracowali ze sobą już przy okazji “One Day It’ll All Make Sense”), prawdziwym początkiem August Greene był wspólny utwór “Letter to the Free”, nagrany na potrzeby filmu dokumentalnego “13th” Avy DuVernay. Nagrodzony Emmy, przejmujący track dobrze definiuje brzmienie grupy, oscylujące między hip-hopem a jazzem. Nie z gatunku jednak eksplozji nadmiaru kreatywności (nie oczekujcie “Electric Circus Part 2”) wybuchowych, kradnących show solówek saksofonu czy kanonady perkusji – nie, Robert i Karriem stawiają na bardziej subtelną grę pianina i spokojną, acz pewną sekcję rytmiczną, wprowadzające w specyficzny trans (sprawdźcie choćby “Swisha Suite”…), nadające całości mocno jamowy charakter – jakby cały album był wynikiem jednej, nieprzerwanej sesji nagraniowej doskonale rozumiejących się przyjaciół i artystów. Nie tylko trójki głównych graczy – nietaktem byłoby nie wspomnieć o świetnym fundamencie w postaci basisty Burnissa Travisa.
Brzmi to i fantastycznie, i podkreśla tematykę albumu, daje także pole do popisu nie tylko Commonowi (o nim i o temacie za chwilę), ale i gościnnym wokalistom. Z wizytą wpada niezawodny Bilal, w singlu “Optimistic” (który swoją drogą jest swoistym coverem hitu grupy Sounds of Blackness) świetnie bawi się Brandy – a niezwykłej głębi mojemu ulubionemu utworowi z calego albumu – “Let Go” – dodaje głos Samory Pinderhughesa. Obserwacja nieco smutniejsza – “August Greene” to też jeden z ostatnich projektów, na którym wystąpił genialny trębacz, ś.p. Roy Hargrove.
Jeszcze słówko o brzmieniu, i o tych, którzy pozostaną w naszej pamięci – po kolejnych odsłuchach nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w owej oszczędności muzyki, w niespiesznym groove, choćby w takim “Meditation” czy “Black Kennedy” i “The Time” wyraźnie brzmi duch J Dilli…
Na owych podkładach Common postanowił porozmawiać o tożsamości, troskach czarnoskórej społeczności w Ameryce, o tym, jak osiągnąć pokój ducha w czasach wszechobecnej niesprawiedliwości, brutalności i niepewności jutra. W jak zwykle elokwentnych wersach Common searches for inner Vatican, nierzadko zwracając lupę na siebie, reflektując nad swymi uczuciami, szukając nauki i w błędach, i w sukcesach. Wsłuchując się w wersy, myślę, że każdy będzie w stanie się z nimi utożsamić.
Rap konkretny, zaangażowany, “dorosły”, do tego brzmieniowo wysublimowany – pozornie prosty, w swej prostocie fascynujący – “August Greene” wynagradza uwagę słuchacza w pełni. Polecam gorąco – takiej muzyki potrzeba więcej.
Pod spodem teledysk do “Optimistic”, a także występ tercetu w programie “Tiny Desk Concert” – check it out:
Przypominamy również nasz 40-minutowy, 2-częściowy videowywiad z Commonem:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS