A A+ A++

W sobotę po raz 116. rozegra się kolarska batalia na drogach Il Lombardia. Trasa “Wyścigu Spadających Liści” podlega częstym zmianom, jednak jedno pozostaje stałe Colle del Ghisallo i przejazd obok kaplicy Madonna del Ghisallo, patronki wszystkich kolarzy, o czym możemy dowiedzieć się z albumu “Sięgając chmur – 50 kolarskich podjazdów”.

Zmienna jak przedostatnia pora roku, trasa Giro di Lombardia na przestrzeni kolejnych dekad ewoluowała, z czasem odbierając przełęczy rolę kluczowego podjazdu. Dziś, zazwyczaj pokonywana na wczesnym etapie rywalizacji, dopiero wstępnie oddziela potencjalnych zwycięzców od kolarzy, których sezon nieodwołalnie kończy się z pierwszym uderzeniem dzwonu. Mimo tego za każdym razem dzwon na Colle del Ghisallo wybrzmiewa równie mocno, a dusza chce zapłakać nad nieuchronnym końcem, który zwiastują spadające na taflę jeziora Como liście.

Położenie

Colle del Ghisallo (także: Il Ghisallo, Madonna del Ghisallo, 754 m n.p.m.) to przełęcz we włoskiej Lombardii, umiejscowiona w należącej do prowincji Como krainie geograficznej Triangolo Lariano. Obszar ten, popularny zarówno wśród turystów, jak i poszukujących wytchnienia możnych tego świata, położony jest pomiędzy południowymi odnogami jeziora Como, których krańce wyznaczają miejscowość o takiej samej nazwie, oraz Lecco.

Początek podjazdu znajduje się w osadzonym na samym brzegu jeziora Bellagio, po czym szosa wspina się w głąb lądu, biegnąc powyżej okalającej południowo-wschodnie ramię Como drogi.

Szczyt wzniesienia, którego spopularyzowana przez kolarstwo nazwa nawiązuje do nazwiska fundatora znajdującej się tam kaplicy, w rzeczywistości wyznacza niewielka miejscowość Magreglio.

Dla podróżujących do Lombardii z Polski, typowymi punktami docelowymi są oddalone odpowiednio o 60 i 80 kilometrów Bergamo i Mediolan, jednak trzeba brać pod uwagę, że próba poruszania się rowerem po prowadzących z tych miast ruchliwych drogach przysporzy wiele stresu, niewiele dając w zamian. Jako potencjalna baza, znacznie lepiej sprawdzi się niespełna pięćdziesięciotysięczne Lecco, nawet jeśli za poranne espresso z widokiem na zdobiące brzeg jeziora stare wille trzeba będzie słono zapłacić.

Podjazd

Na przełęcz, kolokwialnie funkcjonującą w kolarstwie pod nazwą Madonna del Ghisallo, szlakami wyścigu Il Lombardia (kiedyś Giro di Lombardia) wjeżdża się od strony północnej, jako punkt początkowy przyjmując Bellagio (9,4 km, śr. 5,6%, maks. 14,7%). Ze względu na korzystne położenie na wdzierającym się w środkową część jeziora cyplu miejscowość ta ma renomę najważniejszego kurortu turystycznego Lago di Como, więc niech nie dziwi weekendowy zgiełk, ani ceny w oblepiających centrum restauracjach i kawiarniach. Nie jest jednak tajemnicą, że istnieje sposób, aby przed wspinaczką posilić się za darmo dzięki dobremu sercu lokalnego miłośnika kolarstwa szosowego: Marco, właściciel położonej tuż przy drodze wyjazdowej z Bellagio stacji benzynowej, chętnie częstuje cyklistów domową pizzą i mocnym espresso.

Strona z albumu “Sięgając chmur – 50 kolarskich podjazdów”

Choć sam podjazd liczy niespełna 10 kilometrów, podzielić go można na dwie części, z których to za sprawą tej pierwszej – pomiędzy Bellagio a Guello – zyskał on przed stu laty miano jednego z najbardziej brutalnych wzniesień kolarstwa szosowego. Szosa po wyjeździe z miasta zaczyna wspinać się bardzo szybko, co z każdym przebytym kilometrem zapewnia coraz atrakcyjniejsze widoki jeziora, ale w tym samym czasie zmusza do mierzenia się z nachyleniami rzędu 10–15%.

Środkowa część wzniesienia rozpoczyna się wraz z wjazdem do położonej na 6. kilometrze miejscowości Guello. Ponieważ składa się ona z pokonywanego wzdłuż ciągu anonimowych zabudowań falso piano i subtelnego zjazdu, może rzucać niewielki cień na ikonę słynącej z wysmakowanych kadrów Il Lombardii. Prawda jest jednak taka, że dla wielu kolarzy będzie to nie rozczarowanie, ale potrzebny moment oddechu, pozwalający przygotować się do finałowej sekcji wzniesienia.

Długość ostatniego odcinka wynosi 3 kilometry, a jego kres wieści charakterystyczna, kamienna wieżaTa sama, której dzwon każdego roku oznajmia uczestnikom ostatniego monumentu sezonu, że ich podróż przez kontynenty i pory roku dobiega końca.

Historia

Jeśli odrzucić gluten i wspierane licznymi kolumnami budowle, prawdopodobnie nie istnieje nic bardziej włoskiego, niż tendencja do hiperboli i mitologizowania wszystkiego, co bliskie sercu. Legenda i aura religijnej wręcz egzaltacji, która otacza dziś Colle del Ghisallo, nie ma jednak podłoża w kolarstwie, ale historii żyjącego przed czterystu laty hrabiego, od którego swoje imię wzięła najpierw niewielka kaplica w Magreglio, a następnie cała przełęcz. Według podań, Ghisallo został zaatakowany przez bandytów w otaczających południową część Lago di Como lasach podczas jednej ze swoich podróży, a los rzucił go w ucieczce na to właśnie wzgórze. Nie ma pewności, co wydarzyło się dalej: albo zdołał się schronić w budowli, gdzie doznał wizji, która ostatecznie pomogła mu ujść z życiem, albo też śmiertelnie ugodzony hrabia dopiero wyraził życzenie, aby w tym miejscu powstał obiekt sakralny.

Kolejny etap gloryfikacji podjazdu, który na trasie wyścigu Giro di Lombardia zadebiutował w 1919 roku, związany jest z osobą Don Ermelindo Viganò – proboszcza Magreglio od 1944 roku. Duchowny i wielki pasjonat kolarstwa w jednej osobie doprowadził do związania Madonny del Ghisallo z tą dyscypliną sportu, co pięć lat później autorytetem swoim oraz Coppiego i Bartalego przypieczętował papież Pius XII.

Nie byłoby jednak mitu Colle del Ghisallo bez niepowtarzalnej jesiennej aury „wyścigu spadających liści” oraz porywających historii pisanych na ciasnych serpentynach tego ikonicznego podjazdu. Pierwsza z takich chwil miała miejsce już podczas debiutanckiego przejazdu przez przełęcz w 1919 roku, kiedy jako moment na przepuszczenie solowego ataku wybrał ją zwycięzca Giro d’Italia z tego samego sezonu, a w przekroju całej kariery wielokrotny triumfator Milano-Sanremo – Costante Girardengo.

Chętnie wspominana jest również anegdota o Alfredo Bindzie, który postanowił spróbować swoich sił na trasie ostatniego monumentu kalendarza pięć lat później, skuszony skromną nagrodą finansową przyznawaną królowi gór, w praktyce będącego pierwszym kolarzem na szczycie ll Ghisallo. Nikomu nieznany, mieszkający w Nicei Włoch, tego dnia zakończył rywalizację z upragnionymi 500 lirami w kieszeni, a kolejnej jesieni poszedł o krok dalej, wygrywając wyścig w 1925 roku.

Ciekawostki w skrócie

  • Podjazd pod Colle del Ghisallo zadebiutował na trasie Giro di Lombardia w 1919 roku, okazjonalnie jest również pokonywany przez uczestników Giro d’Italia.
  • Madonna del Ghisallo, pod wezwaniem której jest znajdująca się na szczycie wzniesienia kaplica, oficjalnie stała się patronką wszystkich kolarzy w 1949 roku.
  • Zarówno w kaplicy, jak i znajdującym się obok muzeum można zobaczyć mnóstwo kolarskich memorabiliów – między innymi rowery Fausto Coppiego i Fabio Casartellego.

Tekst autorstwa Aleksandry Górskiej pochodzi z albumu „Sięgając chmur – 50 kolarskich podjazdów”.

Jeśli znalazłeś w artykule błąd lub literówkę prosimy, daj nam o tym znać zaznaczając błędny fragment tekstu i używając skrótu klawiszy Ctrl+Enter.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZapewnienie cyberbezpieczeństwa wymaga stałych inwestycji
Następny artykuł„Nie jesteśmy w stanie zaprojektować przyszłości”