Inni podnoszą, a mają lepszą sytuację
Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego przypomina, że banki centralne krajów rozwiniętych, zapowiadają, że będą normalizować politykę pieniężną wcześniej, niż do niedawna zakładały, szczególnie Bank Anglii, ale również FED – pomimo że wysoka inflacja spowodowana jest przez szoki podażowe. Obawiają się, że wysoki bieżący CPI podbije oczekiwania, a wtedy walka z wysoką inflacją będzie bardzo trudna.
– Mówimy o krajach, gdzie nie udało się podbić inflacji przed pandemią – a pamiętajmy, że u nas w lutym 2020 roku CPI wynosił już 4,7 proc. w ujęciu rocznym – zaznacza ekonomista. – W Polsce gospodarka ma inflacjogenną strukturę, w 2022 roku czeka nas mocna stymulacja fiskalna, nasze oczekiwania inflacyjne mogą być słabiej zakotwiczone. Naszym zdaniem podwyżka o 40 punktów bazowych, to wciąż relatywnie mały ruch. Banki centralne Czech i Węgier podniosły stopy o 100-125 punktów bazowych i w ciągu 6 miesięcy, dodadzą kolejne około 100 punktów bazowych. Zakładamy, że możliwa jest podwyżka w listopadzie, gdy Rada zobaczy nową projekcję, a docelowa stopa to około 2 proc. i powinna zostać osiągnięta na przełomie 2022-2023 roku – dodaje.
Dobry stan gospodarki – w jego ocenie –potwierdzi listopadowa projekcja NBP. Powinna pokazać ścieżkę wzrostu PKB na poziomie około pięciu procent rok do roku w horyzoncie 2023 roku, tj. powyżej wzrostu potencjalnego. Presja popytowa będzie więc narastać. Istnieje też ryzyko wyższej niż w lipcu ścieżki inflacji w całym horyzoncie projekcji (już lipcowa zakładała średnią inflację w 2023 roku na granicy 3,5 proc.).
– To czynnik, który może skłonić większość w RPP do kolejnej podwyżki w listopadzie, naszym zdaniem o około 25 punktów bazowych. Podobnie może zadziałać fakt, że CPI przebije 6 proc. już w październiku – przekonuje Rafał Benecki.
Dodaje, że rynek wycenia kolejne podwyżki w tym roku na około 50 punktów bazowych. Brak reakcji RPP może przynieść rozczarowanie i przecenę złotego. Słabszy złoty tylko dołożyłby się do presji inflacyjnej i innych czynników inflacyjny w kraju i za granicą. Przy rosnących ograniczeniach podażowych dla eksporterów słaby złoty nie poprawi go istotnie. Obecnie skutkiem słabego złotego byłby raczej import wysokiej inflacji z zagranicy.
Ceny, pandemia, czyli kumulacja szoków
– Naszym zdaniem mamy obecnie do czynienia z kumulacją szoków, które spowodują, że podwyższona inflacja zagranicą utrzyma się dłużej. Szok pandemiczny objawił się ograniczeniem podaży i jednocześnie szybkim odbiciem popytu. Dodatkowo działa także szok gazowy, który nie wygaśnie w najbliższych miesiącach – prognozuje ekonomista ING.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS