Osoby, które nie są związane na stałe z miejscowościami, w których będzie wprowadzany stan wyjątkowy – co do zasady – nie będą mogły tam przebywać; to nie będzie miejsce na polityczne zgromadzenia czy happeningi – powiedział szef MSWiA Mariusz Kamiński we wtorek. Żadnych wycieczek, żadnych happeningów i manifestacji – podkreślił.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
— Rząd wystąpi do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego! Premier: „Będziemy mogli lepiej uszczelnić naszą granicę”
— SONDAŻ. Większa część Polaków popiera działania rządu na granicy! Co dalej z migrantami? SPRAWDŹ odpowiedzi badanych
— Rzecznik SG: Nielegalni migranci sądzą, że granica Polski i Białorusi to granica z Niemcami. Ciekawy pomysł Cezarego Gmyza
Koniec happeningów opozycji i aktywistów
Jeżeli chodzi o osoby, które nie są związane na stałe z miejscowościami, w których będzie wprowadzany stan wyjątkowy – co do zasady – nie będą mogły tam przebywać
— powiedział szef MSWiA Mariusz Kamiński, pytany o charakter restrykcji na terenach objętych stanem wyjątkowym.
Podkreślił, że od tej zasady będą istniały wyjątki:
W szczególnie uzasadnionych sytuacjach miejscowy komendant Straży Granicznej będzie mógł wydać pozwolenie na pobyt na terenie danej miejscowości, jeżeli uzna, że jest to uzasadnione
— mówił.
Co do zasady, nie będzie to miejsce, w którym będzie można organizować jakiekolwiek polityczne zgromadzenia czy happeningi, w przeciągu 30 dni. Jest to w pełni uzasadnione i przemyślane
— podkreślił Kamiński.
Dodał, że restrykcje polegające np. na ograniczeniu dostępności sieci komórkowej nie są przewidziane.
Stan wyjątkowy w pasie o głębokości 3 km od granicy
Szef MSWiA poinformował, że stan wyjątkowy będzie wprowadzone w pasie przygranicznym o głębokości około 3 km od granicy. Zapewniał, że mieszkańcy miejscowości objęte stanem wyjątkowym zostaną odpowiednio wcześniej poinformowani. Kamiński podkreślał, że nowe przepisy w minimalny sposób będą ingerowały w codzienne życie mieszkańców tego regionu, a ich celem ma być zwiększenie bezpieczeństwa na granicy.
Przy granicy z Polską, po stronie białoruskiej od ponad trzech tygodni koczują cudzoziemcy. Za koczowiskiem stoją białoruscy funkcjonariusze. Cudzoziemcy chcą się przedostać do Polski, czemu zapobiega Straż Graniczna, którą wspiera policja i wojsko. Mundurowi odgrodzili też obszar kilkuset metrów od granicy. Wolontariusze próbują się komunikować z cudzoziemcami za pomocą megafonu. W ciągu minionych tygodni przy granicy z Białorusią pojawiali się politycy opozycji, którzy próbowali przekazać m.in. żywność. Obecni są także przedstawiciele organizacji pozarządowych.
Poseł KO Franciszek Sterczewski w zeszłym tygodniu próbował przedrzeć się przez kordon Straży Granicznej, by dostarczyć migrantom koczującym na Białorusi, tuż przy granicy z Polską, torbę z kocami i lekami. Został jednak powstrzymany przez funkcjonariuszy Straży.
Nie zlikwidujemy granicy państwa i UE dla grupy uchodźców
Kamiński na konferencji prasowej poświęconej sytuacji na naszej granicy z Białorusią podkreślił, że „wojna hybrydowa polega na tym, żeby nas wewnętrznie skłócić, żebyśmy skakali sobie do oczu”. Tym samym przypomniał ocenę polskiego rządu, który podkreśla, że uchodźcy koczujący na granicy polsko-białoruskiej są przywożeni tam celowo przez białoruski reżim Alaksandra Łukaszenki.
Według Kamińskiego Białoruś stosowała taką samą metodę na granicy z Łotwą, gdzie grupa około 90 uchodźców rozpoczęła budowę miasteczka namiotowego. Kamiński ocenił, że na Łotwie opinia publiczna wypowiedziała się „jednoznacznie”.
Łotysze uznali, że nie można dopuszczać do nielegalnego przekroczenia granicy, bo za chwilę przyjdą następni
— powiedział. Dodał, że dzięki temu obóz uchodźców zniknął po kilku dniach.
Tam nie było takiej sytuacji, że ludzie motywowani politycznie jeżdżą tam, jątrzą, obrażają strażników granicznych. Niektóre media w sposób nierzetelny, bez przedstawienia naszej argumentacji, komentują tę sytuację tak, że druga strona (Białoruś – PAP) uważa, że jej się to opłaca
— powiedział.
Podkreślił też, że nikt nie blokuje po stronie białoruskiej grupy uchodźców i mają oni swobodę przemieszczania się.
Nie możemy dopuścić do sytuacji, że jakakolwiek grupa obywateli innego państwa będzie żądała, żebyśmy na ich użytek zlikwidowali granice naszego państwa i zewnętrzną granice UE. To są metody nie akceptowalne
— zapewnił.
wkt/PAP
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS