Za nami ponad 110 dni wojny, i jest już jasne, że zaczyna się być może najważniejsza z polskiego punktu widzenia bitwa tej wojny. To bitwa wewnętrzna, która zdecyduje o tym, czy wytrwamy w naszym poparciu dla walczącego sąsiada, czy będziemy w stanie znieść niedogodności związane z wojną, czy też stoczymy się w małość, krótkowzroczność, polityczną dulszczyznę.
Jeśli wytrwamy w postawie, którą większość społeczeństwa prezentuje od chwili wybuchu wojny, możemy – niosąc dalej pomoc i mobilizując świat – zmienić geopolityczny układ Europy na pokolenia. Jeśli wygrają ludzie próbujący nas sprowadzić do poziomu plemienia o horyzoncie sięgającym najbliższej rzeki, przyszłe pokolenia, mówiąc sobie potocznie, będą jedynie mogły sobie pluć w brodę.
Szczuję i część prawicy, tak „zatroskana” o przyszłość Polski, że niezdolna do rozeznania jej podstawowych interesów. Szczuje ruska agentura, i ta faktyczna, i ta mentalna. Coraz śmielej skutki wojny próbuje też przekuć w polityczny kapitał główny nurt opozycji. Zarówno „kodziarze”, blokujący Orlen, jak i Tusk, rozkręcający temat ukraińskiego zboża czy też pomstujący na ceny benzyny. Ten sam Tusk, którego partia mocno bije w rząd za każdą – domniemaną lub realną – zwłokę w przerwaniu relacji gospodarczych z Rosją. Gdy rząd zrywa owe powiązania, Tusk rzuca się niczym hiena na konsekwencje podjętych wyborów. Bo benzyna jest droższa także dlatego, że kupujemy ją nie z Rosji, ale na rynkach światowych.
Dodajmy do tego jeszcze tych, którzy nie dostrzegają, albo nie chcą dostrzec, że trudne sprawy historyczne, także wielkie polskie krzywdy, są dziś kwestią drugorzędną. Są sprawą, której nakręcanie w tym momencie służy jedynie Rosji.
Wojen nie wygrywa się poruszeniem serca w pierwszych dniach i tygodniach. Wojny wygrywa się konsekwencją, cierpliwością, odpornością na presje, gotowością do ponoszenia kosztów. Wojny wygrywa się przełamując wady narodowe – a naszą wadą jest z pewnością słomiany zapał. I na tym żerują podpalacze wszelkiej maści. Gdy już swój cel osiągną, umyją ręce. Jak zawsze w naszych dziejach.
Teraz decydują się sprawy najważniejsze. I na froncie w Siewierodoniecku, i w Polsce, w toczących się debatach. byśmy wybrali dobrze.
CZYTAJ: Putin gra z nimi na trzech szachownicach. Problem w tym, że Scholz i Macron w ogóle nie wiedzą o jednej z nich
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS