Chyba nikt nie ma wątpliwości, że Wojciech Szczęsny to jeden z najlepszych obecnie bramkarzy na świecie. Niestety, swoich wielkich umiejętności nie potrafi do końca przenieść na mecze reprezentacji Polski, a sytuacje, w którym bramkarz ‘wybroniłby” jakieś mecze to dość odległa przeszłość. Paulo Sousa nie miał jednak wątpliwości i już na początku swojej przygody z reprezentacją postawił na Wojciecha Szczęsnego.
Pięć błędów przy pierwszej bramce, ale co zrobił Szczęsny?
Jest jednym z najlepszych piłkarzy Juventusu w tym sezonie i nawet mimo problemów drużyny Andrei Pirlo, to właśnie Polak wiele razy potrafił uspokajać swoją defensywę i wprowadzał dużo spokój w szeregi drużyny. Niestety, można odnieść wrażenie, że w meczu z Węgrami było zupełnie inaczej. Ba, to Szczęsny kilka razy wprowadził chaos w i tak niepewny zespół. Polak maczał palce zarówno przy pierwszej, jak i trzeciej bramce. Dodatkowo zaliczył kilka niepewnych interwencji. Choć nie można oczywiście powiedzieć, że obciążają one tylko jego konto. Szczęsny po prostu też popełniał błędy, czasem jeden z wielu w danej akcji.
Wojciech Szczęsny screen TVP Sport
Zaczęło się już na samym początku spotkania, gdy Węgry wyszły z szybką kontrą, która zakończyła się bramką na 1:0. Oczywiście w tej akcji zostały popełnione co najmniej pięć błędów, dlaczego?
- 1. Reca wyrzucił piłkę z autu na wysokości klatki piersiowej Modera
- 2. Moder stracił piłkę, gdy drużyna przesunęła siły na połowę rywala
- 3. Zieliński odpuścił rywala licząc, że jest jeszcze daleko do bramki i nie trzeba faulować
- 4. Bednarek był źle ustawiony i przegrał pozycję z napastnikiem
- 5. Szczęsny wracał do bramki i stracił orientację
Szczęsny swoim ruchem utrudnił sobie bronienie
Trenerzy zwykle podkreślają, że jeśli bramkarz wpuści piłkę po bliższym słupku, to w większości przypadków można mówić o błędzie broniącego. I wydaje się, że tak było też w tym przypadku, a Szczęsny miał trochę czasu, by spróbować dobrze się w bramce ustawić. Nie było go wiele, ale już od momentu straty piłki przez Modera powinien antycypować możliwość zagrożenia. Mógł zrobić w tej sytuacji zdecydowanie więcej i krokiem dostawnym nieco zbliżyć się do swojego lewego słupka. Wówczas zmusiłby rywala do próby trudniejszego strzału po dalszym rogu bramki, a to mogłoby mu mocno utrudnić zadanie, bo naciskał go już Jan Bednarek – tak przynajmniej zachowałoby się wielu bramkarzy. Niestety, bramkarz nie zrobił wiele, by naprawić błędy kolegów. Ba, właściwie ułatwił strzelcowi zadanie.
Szczęsny przy pierwszej bramce screen TVP Sport
O analizę sytuacji zapytaliśmy Andrzeja Dawidziuka, trenera bramkarzy, który wychował m.in Łukasza Fabiańskiego. – Trudno powiedzieć, z czego to wynikało to ustawienie. Możemy się tylko domyślać, że bramkarz jest zobligowany do gry wysoko, bo nasza linia obrony była ustawiona adekwatnie do piłki, a mieliśmy wrzut z autu pod polem karnym rywala. Wracając do bramki bramkarz musi kontrolować wzrokiem piłkę i trudniej jest wtedy kontrolować światło bramki. I tutaj drobne niedociągnięcia się zdarzają, bo trzeba w krótkim czasie odbudować swoją pozycję w bramce i przyjąć pozycję do interwencji – tłumaczy Andrzej Dawidziuk, koordynator ds. szkolenia bramkarzy w PZPN.
To dziwi o tyle, że tuż przed interwencją polski bramkarz zdecydował się na skontrolowanie swojej pozycji względem osi boiska. Niestety, wiele wskazuje na to, że zrobił to po prostu źle, bo z każdym kolejnym krokiem oddalał się od swojego lewego słupka i w rezultacie zostawił rywalowi otwartą drogę do bramki, a sam uniemożliwił sobie interwencję, bo w czasie oddawania strzału został złapany na wykroku.
Szczęsny kontroluje gdzie jest screen YT TVP Sport
– Jak pada gol to patrzymy co można zrobić lepiej i przy każdej bramce teoretycznie można się zachować lepiej, ale to, co wynika z analizy nie zawsze jest możliwe do zastosowania. Dla mnie bramkarz powinien szukać optymalnej pozycji i mieć możliwość interwencji przy bliższym i dalszym słupku, bo każdy gol kosztuje tyle samo. Rzeczywiście jest ruch głowy i moim zdaniem Wojtek szukał bramki. Możliwe też, że patrzył, czy nie ma spalonego i co w tej sytuacji zrobi sędzia boczny. Bramkarz ma tzw. punkty referencyjne, którymi się kieruje, by znaleźć optymalną pozycję. Są to np. linie pola bramkowego, punkt rzutu karnego czy linie pola karnego i te miejsca bramkarze często biorą pod uwagę, by odnaleźć swoją pozycję na boisku. Gdyby Szczęsny miał więcej czasu, to prawdopodobnie zająłby optymalną pozycję, ale akcja była bardzo dynamiczna i akcja powrotu bramkarza też była bardzo szybka. Dlatego łatwo jest zgubić światło bramki – zauważa Andrzej Dawidziuk.
Błąd tuż przed trzecią bramką i pech przy drugiej
W przypadku drugiego gola trudno dopatrywać się wielkiego błędu Szczęsnego, który po prostu został złapany na wykroku przy dość sytuacyjnym strzale. Bramkarz “został w blokach” i nie pomógł drużynie. – Tutaj było zdecydowanie mniej szans, by cokolwiek zrobić. Wiadomo, przy w tych bramkach trudno bezpośrednio winić bramkarza, bo do utraty bramek prowadziło więcej błędów. Oczywiście robiąc analizę możemy się dopatrzeć jakichś błędów, w których można się było zachować lepiej w bramce czy bardziej precyzyjnie, ale z jakiegoś powodu bramkarz podejmuje określone decyzje i dopiero na analizie możemy to ocenić – dodaje były współpracownik Leo Beenhakkera.
Ale już akcja, która zakończyła się trzecim golem, to też splot fatalnych zdarzeń, które spowodowały utratę gola, a wszystko zaczęło się właśnie od Szczęsnego.
- 1. Szczęsny źle wykopał piłkę, która wylądowała 30 metrów od naszej bramki i pod nogami Węgrów.
- 2. Bereszyński przegrał dwie przebitki, a przy VAR-rze mogło się to skończyć karnym
- 3. Glik był bardzo bierny w odprowadzeniu rywala na skraj pola karnego, a chwile wcześniej złamał linię spalonego
- 4. Reca nie pilnował Orbana, który wpakował piłkę do bramki
Wojciech Szczęsny tuz przed trzecią bramką screen TVP Sport
Podanie było złe, ale według założeń miał go szukać. Sousa ma o czym myśleć
To o tyle dyskusyjna sytuacja, wszak przecież przed tymi meczami argumentowano wybór Szczęsnego, a nie Fabiańskiego właśnie tym, że to Szczęsny zdecydowanie lepiej gra nogami i w Serie A jest w tym elemencie właściwie najlepszym bramkarzem, który ma piekielnie dużą skuteczność podań, także tych trudniejszych. Niestety, wydaje się, że w tym wypadku to Szczęsnego akurat zgubiło, bo mimo pressingu rywali starał się zagrać dość celne podanie, ale skończyło się to stratą, a kilkanaście sekund później bramką.
– Tutaj musimy rozpatrzeć wybicie przez pryzmat założeń taktycznych, bo Wojciech Szczęsny nie szukał prostego wybicia piłki, a raczej dokładnego podania gdzieś w okolicę Roberta Lewandowskiego czy Kamila Jóźwiaka. Jak można się było inaczej zachować? Zagrać długie podanie do przodu i sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, ale założenia były takie, że chcemy się utrzymać przy piłce. Gdyby to było podanie bezpośrednio do napastnika, a ten by zdobył gola to tak, to wtedy można by powiedzieć, że był to duży błąd bramkarza, ale w tej sytuacji doszło później do kilku innych błędów. Paulo Sousa wspomniał, że gra w obronie potrzebuje korekt, bo rzeczywiście była to formacja, która pozwoliła sobie strzelić łatwo trzy bramki. A tych sytuacji nie było wiele więcej – podkreślił Dawidziuk.
Szczęsny elektryczny. W Juventusie to on wprowadza spokój
Ale to nie był ostatni błąd bramkarza. W 91. minucie Szczęsny nie popisał się przy dośrodkowaniu Węgrów. Bramkarz Juventusu zaliczył “pusty przelot”, który spowodował duży chaos pod naszą bramką. – Takie dośrodkowanie na wysokości głów zawodników i zastanawiam się, czy Wojtek musiał interweniować. Wiadomo, że chciał pomóc, ale gdyby zdarzyło się kolejne nieszczęście, to wtedy moglibyśmy mieć do niego pretensje. To była trudna piłka, w której trudno bramkarzowi reagować. Jeśli piłka leci na wysokości głów piłkarzy, to bramkarz traci atut zasięgu rąk, bo zawodnicy mogą stracić ją głową, jeśli jednak piłki są dośrodkowywane wysoko i lekko zawieszone, to bramkarz może wykorzystać przywilej gry rękami – zakończył Andrzej Dawidziuk.
Szczęsny minął się z piłką screen TVP Sport
Włoskie tuttojuve.com nazwało ten mecz “Brutta serrata per Szczesny”, czyli w wolnym tłumaczeniu”zła noc Szczęsnego”. Włoski dodają, że był to bardzo trudny mecz dla Polaka i nie był też wolny od jego błędów i trzeba się chyba z tym zgodzić. – Skomplikowany mecz Szczęsnego, który nie był wolny od jego błędów”. Dużo mocniej grę bramkarza podsumował były polski bramkarz. – Występ Szczęsnego był katastrofalny. Przy golu odsłonił róg, ale szwankowały też wznowienia nogą. Grał niepewnie – mówił z kolei Arkadiusz Onyszko w radiu RDC.
I dodał: Wojtek ma mega dobre mecze, ale zdarzają mu się też takie jak ten w czwartek. Fabiański jest z kolei bardzo solidny. Wojtek wie, że jego występ nie był porywający. To inteligentny chłopak i zdaje sobie z tego sprawę. (…) Decyzja o ogłoszeniu Szczęsnego numerem jeden jeszcze przed zgrupowaniem to bardzo ryzykowny ruch. Myślę jednak, że teraz Sousa się z tego nie wycofa.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS