Co słychać u Wargaming w 2019? To proste – dużo. Jak zwykle

W Mińsku znalazłem się, by podziwiać WG Fest: Dzień Czołgisty. Było to fantastyczne święto (do tego okraszone koncertem The Offspring)i żałuję, że byłem tam tak krótko. Kolejnego dnia, przez powrotem do Polski, nasza polska wycieczka znalazła się jeszcze w siedzibie Wargamingu. Było to kolejne zaskoczenie w ciągu tych ledwie dwóch dni.

Podjechaliśmy busem na skraj miasta. Gdy wysiedliśmy, nie bardzo zdawałem sobie sprawę ze skali obiektu. Chwilę później jestem w windzie i jadę na 16 piętro. Szybkie orientuję się, że to zdecydowanie jedyne, na którym działa firma. Należy do nich cały budynek, pracuje to łącznie ok. 2500 ludzi. To robi wrażenie.

To nie jedyny oddział, są jeszcze biura w innych krajach i łącznie “wargamingowców” jest aż 4500. Oto jak wygląda ich siedziba.

W biurze jak to w biurze – wielu ludzie za komputerami. Ale jest kilka miejsc, które robią na nas wrażenie. Na przykład aż kilka pokoików dla kompozytorów. Słuchamy na studyjnym sprzęcie utworu z mapy “Studzianka”, przygotowanego z polskim zespołem Żywiołak do “World of Tanks 1.0”.

W innym pomieszczeniu robione są dźwięki. To jest dopiero magia! Na ekranie oglądam, z czego złożony jest plik audio, odpowiedzialny za dźwięk wystrzału z jednego z czołgów. Nałożony jest na siebie kilka różnych dźwięków, w tym strzał z wyrzutni rakiet. Każdy osobny byłby zbyt mało majestatyczny. Połączony i z dodanym pogłosem tworzą potężną salwę.

Na krótkim wideo twórca dźwięków pokazuje też, jak wyglądało nagrywanie czołgu. Trochę tak jak sobie wyobrażałem – masa kamer na każdym rogu maszyny. Ale i tak nieźle było to zobaczyć w akcji.

Jednak najbardziej w pamięć zapadło mi – i sądzę, że reszcie wycieczki też – UX Lab. Miejsce, w którym bada się to, jak zachowuje się użytkownik podczas grania. Zaproszony gość zakłada na głowę sensory i po prostu swobodnie strzela do innych czołgów. W tym czasie twórcy podglądają jego ruchy myszką, wybory czy aktywność mózgu. Badanie nawyków to w końcu niezbędny element do rozwoju gier sieciowych.

No dobra. A co te 16 pięter, i jeszcze kilka biur w zagranicznych lokalizacjach, szykuje dla graczy?

To musiało nastąpić. Szum wokół battle royale jest trochę niewspółmierny do tego, czym jest (hej, to w końcu tylko nowy tryb – jak team deathmatch). Ale trudno się dziwić, świat 10 lat temu nie znał “Fortnite’a”. Ani gier, które takim szturmem podbijały cały świat. Stąd też uśmieszek na ustach przy ogłaszaniu BR jest już mimowolny.

I tak, w “czołgi” też możemy zagrać w tym masowym trybie. Dobrze? Źle? Raczej dobrze. Tylko póki co, nie zobaczymy tam zbyt wielu map i tanków do wyboru.

Największą premierą Wargamingu w 2019 był hack’n’slash “Pagan Online”. Po tym, jak wielu graczy nie zobaczyło zapowiedzi “Diablo IV” na Blizzonie w 2018 (za to dostali pokaz “Diablo Immortal”, którym chyba tylko ja byłem zachwycony), zainteresowanie może być nie małe.

Przynajmniej w teorii. W praktyce nie znam liczb, ale nie widzę, aby świat się fascynował “Paganem”. Albo chciał oglądać go na Twitchu. A szkoda, bo to alternatywa ciekawa. Ja miałem okazję pohackować i poslashować tylko godzinę, ale dłuższą chwilę spędził z grą Arek Stando i jest ukontentowany.

Jest i duża, zbliżająca się premiera gry “Caliber”. Będzie to darmowa, sieciowa strzelanka, celująca w fanów bardziej realistycznego strzelania. Przynajmniej jeśli chodzi o warstwę wizualną – zobaczymy godnie przeniesioną do gry broń oraz oryginalne mundury takich oddziałów, jak np. polski GROM.

Pozostaje czekać i liczyć, że gra nie powtórzy losu polskiego “World War 3”. Tu też miał być zacny realizm pola walki, ale od jesieni 2019 gra stale traciła klientów.