A A+ A++

GMINA CZARNY DUNAJEC. Od początku pomysł wycinki drzew na torfowisku budził ogromne kontrowersje. Jednak, choć emocji nie brakowało, nikt nie przypuszczał, że “przyrodnicy” zostawia taki bałagan. A właściwie zrobi to firma, którą wynajęli, by… ratować unikalny obszar torfowiska.

Tędy jeszcze kilka lat temu prowadziła ścieżka edukacyjna. Pozostało jeszcze kilka drewnianych pomostów prowadzących na kopułę, gdzie rozpościera się ponury widok. Rozorane przez ciężki sprzęt drogi, poukładane wzdłuż nich sterty obciętych gałęzi. A dalej – porozrzucane pnie drzew. Wszystko miało być pozbierane i uprzątnięte rok temu.

Wyciąć, co zarosło

Torfowiska wysokie w Czarnym Dunajcu są unikatem na skalę europejską. Są one pod ścisłą ochroną, a teren objęty jest programem Natura 2000. Jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku w wielu miejscach mieszkańcy wykopali rowy melioracyjne, które miały odprowadzać wodę. Na osuszających się coraz bardziej torfowiskach zaczęły rosnąć drzewa. Wcześniej nie miały szans, by zakorzenić się w bagnistym terenie.

Stąd pojawił się projekt realizowany przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska w Krakowie mający ocalić te tereny przed dalszą degradacją. Stąd masowa wycinka drzew i krzewów na powierzchni ponad stu hektarów. Podobne działania przeprowadzono w Borze na Czerwonem w Nowym Targu. Tam jednak śladu po pracach związanych z ubiegłorocznym wylesieniem nie widać.

To dewastacja

Całe zadanie na terenie Baligówki miało zakończyć się zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli RDOŚ jeszcze przed 30 października ubiegłego roku. Jednak wciąż teren ten przypomina pobojowisko.

Baligówka to teren należący do miasta gminy Czarny Dunajec i na potrzeby projektu został wydzierżawiony przyrodnikom na czas realizacji projektu.

Podczas dyskusji na poniedziałkowej sesji rady miasta burmistrz Marcin Ratułowski przyznał, że kontaktował się w tej sprawie z RDOŚ, która potwierdziła, że doszło do dewastacji środowiska na tym terenie. Na uprzątnięcie bałaganu konieczny jest jednak kolejny przetarg, a dokończenie prac ma kosztować kolejne 3,2 mln zł. Miasto poparło złożony w tej sprawie wniosek do ministerstwa środowiska.

Nie może się z tym pogodzić Tadeusz Czepiel, radny z Załucznego leżącego w pobliżu wycinki.

– Od początku mówiłem, że tak się nie robi. Te prace powinny były być prowadzone podczas mrozów. A to, co ta firma wyprawiała było chore. Oni układali ścięte pnie pod drogę, którą jeździli ciężkim sprzętem. Tam to wszystko jest zatopione. W efekcie firma od ochrony przyczyniła się do dewastacji środowiska. I teraz kolejnej firmie trzeba będzie zapłacić kolejne miliony, by posprzątała po tamtej? Przecież to jest chore – przekonuje Tadeusz Czepiel.

Prace

Na torfowisku spotykamy inną firmę, która zakłada specjalne zastawki drewniane mające chronić torfowisko przed odpływem wód. Przyjechali z drugiego końca Polski spod Łeby. Swoje prace mają ukończyć w październiku. Na 100 hektarach zakładają 138 zastawek.

– Takie prace robimy w całym kraju. W Słowińskim Parku Narodowym wykonywaliśmy 90% tego typu prac. Tu trzeba mieć odpowiedni, lekki sprzęt i odpowiednie podejście – tłumaczy szef firmy Wygocki zajmującej się działalnością leśną. Na temat prac firmy, która dokonywała wycinki woli on jednak się nie wypowiadać.

Z pytaniem o dalsze postępowanie w sprawie porządków na Baligówce i ewentualne dochodzenie odszkodowania od wykonawcy zwróciliśmy się też do rzecznik prasowej RDOŚ. Na odpowiedź nadal czkamy.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMiejska spółka do likwidacji. „Skończy to gorszący chocholi taniec”
Następny artykułБекхеми купили розкішний будинок у Маямі за понад $72 млн