A A+ A++

Częstość występowania nadwagi u polskich ośmiolatków wzrosła w trakcie pandemii o 5 procent, a co piąty ośmioletni chłopiec cierpi na otyłość. Niepokoi nie tylko stan zdrowia fizycznego, tylko połowa dzieci jest w dobrym stanie psychicznym – wynika z badań Instytutu Matki i Dziecka (IMiD). Minister zdrowia zapowiada kompleksowy plan działań, które poprawią stan zdrowia dzieci. Przedstawi go jednak dopiero w lutym.

– Stan zdrowia naszych dzieci pogarsza się, zarówno jeśli chodzi o otyłość, jak i nadwagę – mówił podczas środowej konferencji prasowej minister zdrowia Adam Niedzielski. Szef resortu zdrowia i eksperci Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie podsumowali wyniki zrealizowanego w IMiD badania w grupie dwóch tysięcy dzieci w wieku 8 lat, dotyczącego stanu ich zdrowia w erze COVID-19.

Badanie przeprowadzono w 2021 roku w 109 szkołach w 16 województwach w ramach Narodowego Programu Zdrowia na lata 2021-2025. Objęto nim 2228 dzieci i 865 rodziców, którym rozdano ankiety. Dotyczyło podstawowych parametrów zdrowotnych dzieci. Zbadano je pod kątem wagi i wzrostu, a także mierzono im ciśnienie krwi.

– Badanie wykazało narastającą częstość nadwagi i otyłości w grupie dzieci w wieku 8 lat – powiedziała profesor Anna Fijałkowska z Instytutu Matki i Dziecka, prezentując wyniki raportu z badań.

Jak dodała, badaczy niepokoi prawie pięcioprocentowy wzrost częstości występowania nadwagi w tej grupie wiekowej. – Jedna piąta polskich ośmioletnich chłopców ma otyłość, co oznacza, że z 350 tysięcy dzieci kilkadziesiąt tysięcy chłopców to chłopcy otyli – stwierdziła.

Jej zdaniem niepokojące jest również to, że 25 procent ośmioletnich chłopców i 20 procent dziewcząt ma nieprawidłowy wskaźnik obwodu talii. – Taki odsetek dzieci ma brzuszny rozkład tkanki tłuszczowej, czyli idzie w kierunku otyłości brzusznej. To niepokoi, dlatego że temu towarzyszy wysoki odsetek ośmioletnich dzieci z nieprawidłowo wysokim ciśnieniem – mówiła profesor Fijałkowska. Zastrzegła, że badane dzieci nie mają jeszcze nadciśnienia, ale powinny być obserwowane w tym kierunku.

Profesor Fijałkowska zaznaczyła, że ankietowani rodzice przyznawali, że w czasie pandemii 17 procent dzieci częściej niż przed pandemią sięgało po słone przekąski, a 23 procent po słodycze. – To niepokoi o tyle, że te dzieci miały wówczas wyraźnie ograniczoną aktywność fizyczną i to się przełożyło na ich zachowania już teraz, w okresie, kiedy dzieci chodzą aktywnie do szkoły – podkreśliła.

Obecnie rodzice przyznają, że 44 procent ośmiolatków spędza więcej czasu przed ekranem komputera lub telewizora niż przed pandemią. – Chodzi o czas niezwiązany z edukacją w dni szkolne. A w weekendy prawie 38 procent dzieci też tego czasu spędza więcej – wyjaśniła Fijałkowska.

Jedynie 50 procent rodziców oceniło stan emocjonalny swoich dzieci jako bardzo dobry. – Dlaczego druga połowa nie ma bardzo dobrego samopoczucia? – pytała profesor Fijałkowska.

Minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że wraz z premierem Mateuszem Morawieckim zdecydował o przygotowaniu specjalnej strategii na rzecz zdrowia dzieci. Zapowiedział, że jej głównie założenia będą przedstawione w lutym.

Strategia ma integrować działania wielu resortów, wśród których znajdą się Ministerstwo Edukacji i Nauki, Ministerstwo Sportu i Ministerstwo Rolnictwa. – Zadaniem tego zespołu będzie szczegółowa analiza wyników projektu badawczego, ale przede wszystkim sformułowanie rozwiązań, które będą skierowane do dzieci i młodzieży. Będziemy starali się przygotować spójny, kompleksowy plan, który będzie zawierał działania z różnych dziedzin i integrował je w jeden dokument, który będzie miał status dokumentu rządowego, czyli tak jak mieliśmy w planie chorób rzadkich uchwały Rady Ministrów – zapowiedział minister Niedzielski.

Dodał, że rząd daje sobie trzy miesiące na sformułowanie podstawowych założeń dokumentu zawierającego strategię na rzecz zdrowia dzieci. Zaznaczył, że przygotowano dwie inicjatywy. Pierwsza z nich polegać będzie na pogłębieniu badań stanu zdrowia ośmiolatków.

– Otwieramy również nowy cykl badań, który będzie prowadzony w ramach logiki tzw. badania kohortowego, czyli będziemy badali pierwotnie stan zdrowia siedmiolatków czy w ogóle dzieci w I klasie podstawówki, a potem regularnie co dwa lata wraz z tym, jak będą przechodzili do następnych klas będziemy patrzyli, co się dzieje ze stanem zdrowia tej samej grupy młodzieży czy dzieci – zapowiedział Niedzielski.

Wyniki badania potwierdzają doświadczenia lekarzy. – Pogarszający się stan zdrowia dzieci miałam okazję obserwować pracując w pierwszym roku pandemii w szpitalnym oddziale ratunkowym (SOR) Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Już wówczas z wywiadu z małymi pacjentami i ich rodzicami wynikało, że dzieci spędzają wiele godzin przed ekranami komputerów, telefonów czy gier, a na świeże powietrze wychodzą rzadko. Na początku wynikało to z obostrzeń sanitarnych. Później jednak jako przyczynę rodzice podawali konieczność pracy do późnych godzin i brak czasu na zajęcie się dziećmi – mówi Maria Kłosińska z Naczelnej Izby Lekarskiej, rezydentka pediatrii.

– Okazywało się również, że dzieci nie jedzą regularnie. Zdalne lekcje powodowały, że bardzo późno jadły śniadanie, a obiad był często przypadkowy – nie miał formy zupy i drugiego dania, a na stole pojawiały się fast-foody. Rodzice tłumaczyli, że konieczność pogodzenia pracy zdalnej z nadzorem nad dziećmi, które uczyły się przed komputerem, nie zostawiała czasu na inne obowiązki. Kiedy – już w okresie złagodzenia obostrzeń, gdy można było wychodzić na dwór – zachęcałam rodziców do spacerów z dziećmi, mówili, że nie mają na to czasu, bo konieczność pilnowania dzieci sprawia, że do poźna siedzą nad zadaniami zawodowymi. Tłumaczyłam wówczas, że muszą o to zadbać, choć dla mnie samej jako mamy trójki dzieci jest to trudne, ale wykonalne – opowiada Kłosińska.

Lekarka zauważyła, że ani dzieci, ani dorośli, nie mieli świadomości, jak wiele czasu spędzają przed ekranami. – Odpowiedź brzmiała zwykle: 6 godzin i uwzględniała tylko czas nauki zdalnej. Tymczasem po lekcjach dzieci korzystały zwykle z telefonów lub grały w gry – mówi. Dodaje, że dysproporcje między oficjalnym a rzeczywistym czasem spędzanym przed ekranem były szczególnie duże w przypadku dzieci, które przywożone były na SOR z powodu pierwszego epizodu padaczkowego. Dodaje jednak, że nie ma dowodu, że to właśnie tylko zbyt długi czas przed ekranem powodował napady.

Autor:Karolina Kowalska

tvn24.pl, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKolejna edycja projektu “Mała książka – wielki człowiek”
Następny artykułOstrzelany autobus miejski? Policja dementuje