Po zapoczątkowanej w 2001 roku erze operacji policyjnych i wojen asymetrycznych świat powraca do globalnej rywalizacji wielkich mocarstw. Pod względem militarnym na pierwszy plan wysuwa się rywalizacja amerykańsko-chińska, gdzieś w tle czai się Rosja kierowana kompleksami po utraconym imperium, a jeszcze dalej są pozostałe państwa i ich koalicje, opowiadające się z własnej woli lub pod przymusem po jednej ze stron. Taka sytuacja nie pozostaje bez wpływu na sferę wojskową – po latach dywidendy pokojowej od kilku lat obserwujemy ponowny wzrost wydatków na obronność.
Spore sumy są przeznaczane na okręty podwodne – ich budowę lub modernizację. Okręty wprowadzane do służby pod koniec zimnej wojny w najbliższych latach będą wymagały wymiany. Niektóre państwa niedysponujące okrętami tej klasy chcą dołączyć do podwodnego klubu, inne chcą uzyskać w nim wyższy status i planują wprowadzenie do służby jednostek o napędzie jądrowym. Nowości pojawiają się także w wyposażeniu, systemach bojowych i uzbrojeniu. Niemal sześć lat temu opublikowaliśmy artykuł: Co nowego w podwodnym świecie? W niniejszym artykule przedstawiamy wybrane zagadnienia z tej dziedziny tak, jak wyglądają one w roku 2021.
Okręty konwencjonalne w Europie
W tej chwili najgorętszym europejskim programem zakupowym są holenderskie poszukiwania następców okrętów typu Walrus. Program zapoczątkowano w 2013 roku, ale nawet dzisiaj trudno powiedzieć, kiedy się zakończy. Zapowiadany termin wejścia do służby pierwszego nowego okrętu w 2028 roku jest mało realistyczny przy obecnym tempie. W tym roku rozpoczęła się faza dialogu konkurencyjnego z producentami okrętów podwodnych.
Holandia ma ciekawe wymagania: poszukuje okrętów dużych, oceanicznych o wyporności około 3 tysięcy ton, a nie wyspecjalizowanych w działaniach przybrzeżnych. Bardzo płytkie akweny wokół Holandii zupełnie się nie nadają do działania okrętów podwodnych, więc kraj ten z definicji traktuje okręty podwodne jako ekspedycyjne – do działania na otwartym oceanie i na odległych akwenach, na przykład w rejonie holenderskich posiadłości na Karaibach.
O kontakt w Holandii walczą TKMS, Saab i Naval Group. Dialog techniczny ma się zakończyć jeszcze w tym roku, a wybór konkretnej oferty ma być dokonany do końca przyszłego roku. Tak napięty harmonogram nie zostawia marginesu na dodatkowe negocjacje czy opóźnienia w produkcji. Na budowę zostaje sześć lat, mniej, niż trwa budowa okrętu typu 212A. Średni czas budowy pierwszego okrętu podwodnego nowego typu wynosi średnio około dziesięciu lat.
Saab zawiązał konsorcjum z Damenem i oferuje wydłużoną, oceaniczną wersję A26. Współpraca zakłada, że poszczególne sekcje powstawałyby w Szwecji, ale montaż finalny odbywałby się w Holandii. Także większość wyposażenia produkowałyby firmy holenderskie. Saab ma doświadczenie w budowie okrętów oceanicznych wyniesione z budowy Collinsów dla Australii, a Damen dysponuje całym know-how dotyczącym Walrusów. Ponadto tylko ci producenci oferują sonar Thales Sonar 2076, który, jak wiadomo nieoficjalnie, ma być preferowanym wyborem Holendrów.
TKMS oferuje rozwinięcie typu 212 Common Design, opracowanego dla Norwegii i Niemiec, pod oznaczeniem 212CD E (E jak ekspedycyjny). O tej ofercie wiadomo niewiele. Można jedynie przypuszczać, że aby sprostać holenderskim wymaganiom, okręt będzie trzeba wydłużyć. Szacowana wyporność typu 212CD to 2400 ton, a okręty holenderskie mają mieć około 3 tysięcy ton. O ile szwedzki A26 od razu jest projektowany jako jednostka modułowa, o tyle wydłużenie typu 212 nie musi być takie proste. Ponadto TKMS nie ma jeszcze mocnego holenderskiego partnera przemysłowego. Propozycja Francuzów jest najbardziej tajemnicza. Nie wiadomo o niej w zasadzie nic poza tym, że konstrukcja ma się wywodzić z atomowych Suffrenów. Partnerem przemysłowym Naval Group w Holandii jest Royal IHC.
W odróżnieniu od Holandii program wspólnego zakupu okrętów podwodnych typu 212CD przez Niemcy i Norwegię jest realizowany sprawnie. Kontrakt na dostawę przez TKMS sześciu okrętów (dwóch dla Niemiec i czterech dla Norwegii) podpisano 7 lipca. Poza wspólnym opracowaniem i zakupem okrętów oba państwa będą prowadziły również wspólne szkolenie załóg. Budowa pierwszej jednostki, której będzie norweska marynarka, ma się rozpocząć w 2023 roku. Jeśli harmonogram zostanie dotrzymany, pierwszy okręt powinien być dostarczony w 2029 roku. Dostawę okrętów dla niemieckiej Marine przewidziano na lata 2031 i 2034.
Na potrzeby budowy okrętów podwodnych typu 212CD TKMS i Kongsberg zawiązały spółkę joint venture Kta Naval Systems, która będzie odpowiedzialna za opracowanie całościowego systemu bojowego dla nowych jednostek. System ORCCA umożliwia operatorowi integrację danych ze wszystkich sensorów okrętowych i przedstawienie wyników na jednej konsoli operatorskiej. Ponadto z okrętami będą zintegrowane pociski NSM – zupełnie nowy oręż dla niemieckiej marynarki wojennej.
Po latach opóźnień sprawy zaczęły iść do przodu także w Hiszpanii. W kwietniu zwodowano Isaaca Perala – pierwszy z czterech okrętów podwodnych typu S-80. Jednostka ma być przekazana hiszpańskiej marynarce wojennej w 2023 roku, czyli dwanaście lat po planowanym terminie. Okręt ma 80,8 metra długości, 7,3 metra średnicy i wyporność w zanurzeniu około 3 tysięcy ton, co czyni z typu S-80 jedne z największych okrętów podwodnych z napędem konwencjonalnym. Załogę stanowi trzydziestu dwóch oficerów i marynarzy.
Według projektu okręt powinien być wyposażony w napęd niezależny od powietrza atmosferycznego BEST (Bio-Ethanol Stealth Technology), ale z powodu przeciągającej się produkcji zdecydowano, że zostanie on dodany dopiero w czasie najbliższej modernizacji. Wykorzystanie etanolu zwiększa bezpieczeństwo okrętu w porównaniu z systemami niezależnymi od powietrza wykorzystującymi wodór. Ponadto etanol jest paliwem łatwiej dostępnym na świecie niż wodór, co może ułatwiać logistykę. Dzięki takiemu napędowi okręt może przebywać w zanurzeniu przez trzy tygodnie bez przerwy.
W Polsce program „Orka” zawieszono. Jeszcze w 2016 roku rząd zapowiadał wprowadzenie do służby nowych okrętów podwodnych w 2025 roku. Na początku 2018 roku zapowiadano rychłe ogłoszenie zwycięzcy spośród TKMS, Saaba i Naval Group, ale od tamtego czasu sprawa ucichła. Teoretycznie prowadzono jeszcze rozmowy ze Szwecją na temat rozwiązania pomostowego – pozyskania dwóch używanych okrętów podwodnych typu A17 – ale ostatecznie w lutym 2021 roku zmieniono priorytety i okręty podwodne porzucono przerzucając uwagę na okręty obrony wybrzeża. Tym samym Marynarce Wojennej RP w ciągu kilku lat grozi całkowita utrata broni podwodnej.
Okręty konwencjonalne na świecie
Najważniejszą – i najtragiczniejszą – informacją z podwodnego świata w 2021 roku było zatonięcie indonezyjskiego okrętu podwodnego Nanggala typu 209. Podczas dużych ćwiczeń marynarki wojennej na północ od Bali rankiem 21 kwietnia czterdziestoletni okręt zanurzył się do ćwiczebnego strzelania torpedami. Po raz ostatni kontakt nawiązano o godzinie 4.00 czasu lokalnego. Gdy dwadzieścia pięć minut później kierujący ćwiczeniami oficer chciał autoryzować rozpoczęcie strzelań, nie uzyskano już łączności. Planowo Nanggala miała się wynurzyć o 5.15. Zginęły wszystkie pięćdziesiąt trzy osoby znajdujące się na pokładzie.
Stosunkowo szybko załoga uczestniczącego w akcji ratunkowej śmigłowca wypatrzyła plamę oleju napędowego w pobliżu miejsca ostatniego zanurzenia Nanggali. Z wody wyłowiono drobne elementy kadłuba i kilka rzeczy osobistych załogi. 25 kwietnia Dżakarta potwierdziła zatonięcie okrętu. Szczątki Nanggali spoczęły na głębokości 838 metrów, zaś kadłub najwyraźniej rozpadł się na trzy części.
Po utracie Nanggali trzy z czterech pozostałych indonezyjskich okrętów podwodnych reprezentują typ Nagapasa, czyli południowokoreański Chang Bogo, będący z kolei wersją rozwojową typu 209/1400. Indonezja jest do tego stopnia zadowolona ze współpracy z Koreą Południową, ze w kwietniu 2019 roku zamówiła kolejne trzy jednostki typu Chang Bogo, a udział indonezyjskiego przemysłu w pracach wzrósł po raz kolejny. Do roku 2024 Dżakarta chce pozyskać łącznie dziesięć okrętów podwodnych i nie chce ograniczać się wyłącznie do partnerstwa z Koreą Południową. W grę wchodzą jednostki typu Scorpène, co nie dziwi zważywszy na frankofilię ministra obrony Prabowo Subianto, ale także niemieckiego typu 214. Na razie w lipcu tego roku ministerstwo finansów zatwierdziło zaciągnięcie kredytu zagranicznego w wysokości 600 milionów dolarów na zakup co najmniej jednego używanego okrętu jako rozwiązania pomostowego.
W Korei Południowej tymczasem zwodowano dwa miesiące temu trzeci okręt typu Dosan Ahn Changho, znanego też jako KSS-III. Typ ten jest finalnym elementem zainicjowanego w latach 90. programu budowy okrętów podwodnych we współpracy z Niemcami. Otwiera jednak zupełnie nowy rozdział w historii południowokoreańskich sił podwodnych. Są to jednostki oceaniczne o napędzie konwencjonalnym, wyporności około 3500 ton i zasięgu rzędu 10 tysięcy mil morskich. Aż 76% komponentów jest lokalnej produkcji, w tym akumulatory litowo-jonowe, napęd niezależny od powietrza i system zarządzania walką.
Zaplanowano już budowę czwartego okrętu, któremu nadano nazwę Lee Bong-chang, a w planach jest zamówienie kolejnych pięciu. Cała ta szóstka będzie głęboko zmodyfikowana względem poprzedników. Najważniejsze zmiany dotyczyć będą wyporności, która wzrośnie do około 4 tysięcy ton, dłuższego o mniej więcej 6 metrów kadłuba i zwiększonej do dziesięciu liczby wyrzutni K-SLBM (o których niżej).
Modernizację i rozbudowę floty podwodnej realizuje także Japonia. Dotychczasowe szesnaście okrętów uznano za niewystarczające. Ostatecznie Tokio uznało, że pożądane będzie utrzymywanie w służbie dwudziestu dwóch jednostek. W najbliższym czasie na tę liczbę ma się składać dwanaście okrętów typu Sōryū, dwa typu Taigei (będącego rozwinięciem Sōryū) i osiem starszego typu Oyashio. Rząd Japonii zatwierdził już wstępnie fundusze na budowę kolejnych dwóch okrętów typu Taigei. Przyjęte do służby w 2020 i 2021 roku Ōryū i Tōryū, dwaj najnowsi przedstawiciele typu Sōryū, to pierwsze na świecie jednostki tej klasy wyposażone w akumulatory litowo-jonowe. Taigeie oprócz akumulatorów tego rodzaju otrzymały bardziej zaawansowane sonary i system dowodzenia.
Także Japonii przydarzył się w tym roku wypadek okrętu podwodnego, ale na szczęście bez tragicznych skutków. 8 lutego Sōryū zderzył się z masowcem pod banderą hongkońską Ocean Artemis około 22 mil morskich na południowy-wschód od przylądka Ashizuri na wyspie Sikoku.
Okręty o napędzie jądrowym
We Francji program budowy okrętów typu Suffren idzie do przodu mimo opóźnień. Po trzech latach opóźnień okręt wiodący typu z powodzeniem zakończył próby morskie i 6 listopada 2020 roku został wcielony do służby. Druga jednostka serii – Duguay-Trouin – również zanotuje opóźnienie, tym razem spowodowane pandemią COVID-19 i dwumiesięcznym zamknięciem stoczni Naval Group. Wejdzie do służby najprawdopodobniej w drugiej połowie 2022 roku.
Do tego czasu podstawowymi „myśliwskimi” atomowymi okrętami podwodnymi marynarki francuskiej nadal będą jednostki typu Rubis. Po pożarze na Perle’u z połowy zeszłego roku obawiano się, że Francja nie będzie miała wystarczającej liczby okrętów do wypełniania wszystkich zadań do czasu wejścia do służby pierwszych Suffrenów. Rozwiązanie okazało się nietypowe: Francuzi sięgnęli po najlepsze wzorce rodem z polskiej motoryzacji i stworzyli klasycznego składaka. Nieuszkodzoną część rufową Perle’a połączono z częścią dziobową okrętu Saphir tego samego typu, który wycofano ze służby w 2019 roku. Operacja przecięcia obu okrętów odbyła się w lutym, a w kwietniu zespawano obie dobre części, tworząc nowego Perle’a. Okręt ma wrócić do służby w 2023 roku.
Jako że o rosyjskiej flocie podwodnej piszemy w Konfliktach regularnie, tutaj odnotujemy tylko zarys sytuacji. Rosja powoli, ale bez przerwy powiększa swoją flotę podwodną, budując i wprowadzając do służby kolejne podwodne nosiciele pocisków balistycznych typu Boriej-A (projekt 955A) i wielozadaniowe okręty podwodne typu Jasień-M (projekt 885M). W budowie jest także okręt podwodny specjalnego przeznaczenia K-329 Biełgorod. Jego konstrukcja bazuje na kadłubie projektu 949A Antiej, ale wydłużonym o 30 metrów w celu pomieszczenia wyposażenia specjalistycznego do prac podwodnych przy instalacjach wojskowych i na szelfie kontynentalnym w Arktyce. Jego długość wyniesie 184 metry, a więc 11 metrów więcej niż projektu 941 (NATO: Typhoon). Spekuluje się, że na pokładzie wygospodarowano także miejsce dla bezzałogowego pojazdu podwodnego uzbrojonego w głowicę nuklearną Posiejdon (Status-6).
Równie regularnie informujemy o postępach prac przy nowych amerykańskich i brytyjskich boomerach typów Columbia i Dreadnought. Oba typy będą wykorzystywały takie same sekcje z wyrzutniami pocisków międzykontynentalnych UGM-133 Trident II D-5. Same pociski przechodzą w tej chwili program wydłużający ich żywotność. Tridenty II D-5LE (Life Extension) pozostaną w uzbrojeniu amerykańskich okrętów podwodnych typu Ohio i brytyjskich typu Vanguard do końca ich służby, a także znajdą się na okrętach typów Columbia i Dreadnought w początkowym okresie ich służby. Następie ma się pojawić kolejna generacja Tridentów, która posłuży do 2084 roku.
Brytyjczycy w tym roku zainicjowali również prace nad nowym wielozadaniowym okrętem podwodnym, oznaczonym wstępnie SSN-Replacement lub Maritime Underwater Future Capability. BAE Systems i Rolls-Royce otrzymały kontrakty o wartości 85 milionów funtów każdy na opracowanie koncepcji i wstępne prace. Co ciekawe, proces projektowania nowego okrętu podwodnego rozpoczyna się jeszcze przez zakończeniem produkcji wszystkich jednostek dotychczasowego typu Astute, z którego ostatni okręt ma wejść do linii w 2026 roku.
Nie można też zapomnieć o sprawie, która w ostatnim czasie zdobyła największy rozgłos, to znaczy porzuceniu przez Australię planów zakupu francuskich konwencjonalnych okrętów podwodnych typu Barracuda i podjęciu decyzji o zakupie niesprecyzowanego typu wielozadaniowego atomowego okrętu podwodnego, prawdopodobnie od Stanów Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii. O sprawie piszemy szeroko w artykule: Piwot na atom i gniew Paryża. Czemu Australia wybrała rewolucyjny kierunek rozwoju floty podwodnej?
Przy tej okazji powróciło też zainteresowanie Brazylią, która jako pierwsze państwo bez broni jądrowej wpadła na pomysł zbudowania okrętu podwodnego z napędem jądrowym. Prace przy Álvaro Alberto posuwają się do przodu. Co ciekawe, dużego wsparcia Brazylii przy tym projekcie udziela Francja, którą wykolegowano w Australii. Okręt o wyporności około 6 tysięcy ton i długości 100 metrów, zasilany przez reaktor, któremu nadano mało wyszukaną nazwę Reator Multiuso Brasileiro, ma być ukończony na początku lat trzydziestych. Za budowę odpowiada koncern Itaguaí Construções Navais.
Nowe uzbrojenie
Głównym uzbrojeniem okrętów podwodnych pozostają torpedy. Najnowszym przykładem ich zastosowania jest zatopienie w 2010 roku południowokoreańskiej korwety Chonan, jednak w ostatnich latach, wraz z rozwojem flot podwodnych oraz wprowadzaniem coraz nowocześniejszych i cichszych okrętów podwodnych, właśnie zwalczanie tych jednostek staje się głównym zadaniem torped. W czasie zimnej wojny w większości wypadków zakładano ich użycie na otwartych oceanach, ale w ostatnich dekadach nacisk przesunął się na działania na wodach przybrzeżnych – znacznie trudniejszych do zastosowania torped. Skomplikowany kształt dna, mieszające się słodkie wody z rzek ze słonymi wodami mórz tworzą różne warstwy wody skutecznie utrudniające wykorzystanie torped. Odpowiedzią na te wyzwania ma być nowa generacja uzbrojenia.
Francuska Naval Group od kilku lat w ramach programu Artemis pracuje nad torpedą F21, która stopniowo wchodzi do uzbrojenia. F21 znajdzie się w arsenale okrętów podwodnych typu Suffren i Le Triomphant, a także nowych francuskich podwodnych nosicieli pocisków balistycznych oznaczonych SNLE 3G. F21 to torpeda podwójnego zastosowania, nadająca się do użycia zarówno na oceanie, jak i na wodach przybrzeżnych. Ma być efektywna w przedziale głębokości 10–500 metrów. Osiąga prędkość 50 węzłów i ma zasięg 27 mil morskich lub długotrwałość pływania wynoszącą godzinę. Naprowadzanie odbywa się za pomocą przewodu. Poza francuską marynarką wojenną na zakup F21 zdecydowała się już Brazylia, która zamówiła trzydzieści sztuk dla czterech okrętów podwodnych typu Riachuelo.
Także Saab pracuje nad nową torpedą, oznaczoną Torped 47 lub SLWT (Saab’s Lightweight Torpedo). W odróżnieniu od F21, będącej typową ciężką torpedą kalibru 533 milimetrów, SLWT ma średnicę 400 milimetrów i zalicza się do torped lekkich. Prace projektowe rozpoczęły się w 2015 roku, a broń ma wejść do uzbrojenia w 2022 roku. Torpeda waży 340 kilogramów (cztery razy mniej niż F21) i osiąga prędkość 40 węzłów. Dla utrudnionego wykrycia śrubę napędową obudowano tunelem. Zasięg określono na ponad 10 mil morskich, a długotrwałość pływania – na godzinę. Wyposażona jest w aktyno-pasywny sonar oraz komputer do wykrywania, klasyfikowania i śledzenia celów. Ponadto możliwe jest kierowanie z użyciem światłowodu. Zasilanie zapewniają akumulatory litowe, a w głowicy bojowej zastosowano materiał wybuchowy PBX. SLWT znajdzie się w uzbrojeniu między innymi okrętów podwodnych Saab A26.
Warto wspomnieć o jeszcze mniejszej torpedzie – Black Scorpion, opracowywanej przez Leonardo. Jest to w zasadzie minitorpeda przeznaczona do zwalczania rozrastającej się grupy niewielkich morskich pojazdów bezzałogowych i miniaturowych okrętów podwodnych. Torpeda ma długość 1,1 metra i konstrukcyjnie bazuje na wabikach MJTE (Mobile Jammer Target Emulator). Ma średnicę 127 milimetrów, dzięki czemu może być wystrzeliwana z okrętowych wyrzutni wabików i antytorped oraz lotniczych wyrzutni boi sonarowych. Może niszczyć cele na wodach przybrzeżnych i na głębokości 200 metrów. Black Scorpion rozwija 12 węzłów, a w głowicy bojowej umieszczono 2,8 kilograma PBX. Głowicę można zaprogramować na wybuch w momencie uderzenia, z opóźnieniem czasowym lub po rozładowaniu akumulatora. Torpeda przechodzi teraz cykl prób, który ma się zakończyć jeszcze w tym roku. Producent podaje, że ma już kliku klientów, ale ich nie ujawnia.
Na początku tego roku rosyjska marynarka wojenna przyjęła torpedę TE-2 kalibru 534,4 milimetrów zaprojektowaną przez korporację Takticzeskoje rakietnoje woorużenije. Jest to pierwsza rosyjska torpeda z zasilaniem elektrycznym. Jak zawsze producent zapewnia, że jego produkt góruje nad konstrukcjami zachodnimi pod względem zasięgu, cichego działania czy zasięgu wykrywania celów. Torpeda naprowadzana jest przewodowo, ale może działać również autonomicznie. Według oficjalnych danych Rosobroneksportu głowica bojowa ma masę 250 kilogramów, prędkość sięga 45 węzłów, a zasięg wynosi 13,5 mili morskiej. Może zwalczać cele na powierzchni i zanurzone do 350 metrów. Nie są to jednak osiągi przewyższające choćby F21.
Główną zaletą torped napędzanych elektrycznie jest łatwość wykonania, większa wydajność, szybsze osiąganie prędkości maksymalnej po odpaleniu (podobnie jak samochody elektryczne cechują się lepszym przyspieszeniem), niższy poziom generowanego hałasu (co utrudnia celowi wykrycie zagrożenia) oraz mniejsze skomplikowanie w zakresie utrzymania i obsługi w porównaniu z torpedami wykorzystującymi układ napędowy zasilany chemicznie. Prostsza ma być również ich konserwacja.
W Korei Południowej trwają interesujące prace nad pociskiem balistycznym odpalanym z konwencjonalnych okrętów podwodnych. Hyunmoo 4-4 (znany też jako K-SLBM) ma być zmodyfikowaną wersję taktycznego pocisku balistycznego Hyunmoo-2B. Pierwszy test, o którym szerzej poinformowano media, przeprowadzono pod koniec czerwca tego roku. Pocisk odpalono najprawdopodobniej z zanurzalnego pontonu. Próby z udziałem okrętu podwodnego Dosan Ahn Chang-ho, prototypowej jednostki typu KSS-III, przeprowadzono w sierpniu i wrześniu. Oczywiście pojawia się pytanie, czy pociski konwencjonalne odstraszą atomową Koreę Północną, ale hipotetyczne plany rozwoju południowokoreańskiej broni jądrowej to temat na osobny artykuł.
Video of South Korea’s submarine-launched ballistic missile (SLBM) test today, courtesy of @ROK_MND. pic.twitter.com/0hDhfOtptj
— William Gallo (@GalloVOA) September 15, 2021
Bezzałogowce
Stale rozwijającym się zagadnieniem są bezzałogowe pojazdy podwodne (UUV). W artykule o tej klasie pojazdów dwa lata temu ich zadania podzieliliśmy na dwie kategorie. Pierwszą jest szybkie rozpoznanie otoczenia, a drugą – wsparcie w przygotowaniach i przeprowadzeniu operacji desantowych. Rozwój UUV biegnie jednakże tak szybko, że dzisiaj można im przypisać znacznie więcej zadań, a jednym z kluczowych czynników ich zwiększonego potencjału jest rozwój „sztucznej inteligencji”.
Skrajnym przykładem zwiększenia zdolności bezzałogowych pojazdów podwodnych jest wspomniany rosyjski Posiejdon – bezzałogowy okręt podwodny uzbrojony w głowicę jądrową. Ale także Amerykanie pracują nad dużymi, oceanicznymi pojazdami bezzałogowymi, a wśród nich warta wzmianki jest przede wszystkim zamówiona w pięciu egzemplarzach Orca. Jest to modułowy autonomiczny pojazd podwodny, na którym będzie można zainstalować wyposażenie rozpoznawcze, walki elektronicznej, przeciwminowe, ale także uzbrojenie do zwalczania celów nawodnych i podwodnych. Jej napęd jest identyczny jak w spalinowo-elektrycznych okrętach podwodnych, ale brak załogi umożliwił wydłużenie autonomiczności Orki do kilku miesięcy, co odpowiada osiągom atomowych okrętów podwodnych. Dostawy pięciu sztuk mają się zakończyć w przyszłym roku.
Zastosowanie sztucznej inteligencji pozwala myśleć o zastosowaniu takich pojazdów jak Orca nie tylko do zadań rozpoznawczych czy przeciwminowych, ale również jako broni ofensywnej, gdzie otwartą kwestią pozostaje, czy komputer będzie miał prawo do samodzielnego otwarcia ognia. Można sobie też łatwo wyobrazić, że Orca może być wykorzystana jako wabik do symulowania zachowania i charakterystyk dużego okrętu podwodnego i zwabienia przeciwnika w pułapkę, gdzie będzie czekał skryty wielozadaniowy atomowy okręt podwodny.
Ponadto bezzałogowe okręty podwodne będzie można wysyłać na bardziej ryzykowne misje, na obszary o dużym nasyceniu środkami wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych przeciwnika. Z jednej strony ich mniejsze rozmiary mogą utrudnić wykrycie, a z drugiej – w razie wykrycia i zniszczenia nie dochodzi do utraty ludzi. Może to doprowadzić do większych zmian w wojnie podwodnej i wymusić dodatkowe zwiększenie sił zwalczania okrętów podwodnych na obszarach, które do tej pory uznawano ze niedostępne dla klasycznych okrętów podwodnych.
Fuzja sensorów
Okręty podwodne przestały być jedynie myśliwymi. Stały się wielozadaniowymi jednostkami zdolnymi do prowadzenia walki, rozpoznania czy transportu oddziałów specjalnych. Te zmiany znajdują odbicie w coraz bardziej zaawansowanych systemach zarządzania okrętem i kierowania walką. Ze względu na specyfikę amerykańskiego przemysłu podwodnego, który produkuje wyłącznie na własne potrzeby i bardziej klasyczne podejście Rosji, prym w najnowszych rozwiązaniach wiodą producenci z Europy. Zwiększone moce obliczeniowe komputerów i zintegrowane systemy sonarowe razem z fuzją sensorów pozwalają tworzyć nowe centra informacji bojowych, których głównymi elementami są wielofunkcyjne konsole o wymiennych zadaniach, maszty niepenetrujące kadłuba sztywnego i otwarta architektura systemów informatycznych. Te cechy umożliwiają oderwanie wyposażenia od konkretnego typu okrętu i pozwalają na zastosowanie również w starszych okrętach przechodzących modernizacje.
W zamówionych przez Włochy dwóch okrętach podwodnych typu 212 NFS (Near Future Submarine) zostanie zainstalowany system zarządzania walką Leonardo SADOC znajdujący zastosowanie między innymi również na włoskich okrętach nawodnych. Jego otwarta architektura umożliwia łatwą integrację nowych systemów dowolnych producentów. SADOC składa się z dziewięciu konsoli wyposażonych w dwa ekrany, a każda konsola może wypełniać dowolne funkcje w ramach systemu. Typ 212 NFS będzie wyposażony w pojedynczy penetrujący peryskop bojowy i sześć niepenetrujących masztów z innym wyposażeniem. SADOC łączy możliwość zarządzania uzbrojeniem, sensorami, łącznością radiową i innymi systemami wymiany danych. Całość ma być wspomagana „sztuczną inteligencją”. SADOC znajdzie również zastosowanie na starszych okrętach typu 212A, gdy te trafią na remont główny.
Z kolei w niemiecko-norweskim typie 212CD znajdzie się system zarządzania walką ORCCA. Ma on zapewnić większą elastyczność w konfiguracji bojowego centrum informacji zgodnie z preferencjami danej floty czy dowódcy okrętu. Każdy operator konsoli będzie miał dostęp do wszystkich innych aplikacji z dowolnego stanowiska. System będzie odpowiadał za zarządzanie uzbrojeniem, sensorami, łącznością i nawigacją, w tym obroną przeciwtorpedową, wojną minową oraz ewentualnymi pociskami średniego i dalekiego zasięgu. Na dostępnych wizualizacjach widać konsole z pojedynczymi dotykowymi ekranami wielkoformatowymi, stanowisko dowódcy z obrotowym fotelem i zintegrowaną konsolą oraz powieszony na ścianie duży ekran panoramiczny. Producent prowadzi także analizy mające wykazać możliwość zastosowania systemu w okrętach podwodnych innych typów.
Dla francuskich atomowych okrętów podwodnych Naval Group opracowała SYCOBS (SYstéme de combat COmmun Barracuda SNLE). Był to jeden z pierwszych na świecie systemów całkowicie pozbawionych masztów penetrujących. Dzięki temu bojowe centrum informacji można umieścić w dowolnym miejscu okrętu, a nie koniecznie pod kioskiem. Dodatkowo SYCOBS obejmuje również zarządzanie napędem, dzięki czemu stanowisko operatorów reaktora może się znajdować w pobliżu stanowiska dowódcy (zwykle na atomowych okrętach podwodnych kabina operatorów reaktora jest na rufie), co usprawni komunikację i współpracę. SYCOBS jest stosowany na okrętach podwodnych typu Le Triomphant i Suffren, a jego nowsza wersja 3.0 będzie na wyposażeniu SNLE 3G.
Na temat konfiguracji SYCOBS-a wiadomo niewiele. Składa się na niego dziesięć konsol, każda z dwoma ekranami wielofunkcyjnymi. Dowódca ma własne stanowisko z własnym wyświetlaczem sytuacji taktycznej. Ponadto w skład systemu wchodzi stanowisko planowania misji i nawigacyjne z dużym ekranem dotykowym w formie blatu stołu. System zarządza pakietem sensorów obejmujących między innymi sonary, systemy łączności i walki elektronicznej. Pakiet masztów niepenetrujących obejmuje między innymi peryskop wachtowy Safran Series 30 Search Optronic Mast, peryskop bojowy Series 30 Attack Optronic Mast i radar Series 10 Compact Submarine Radar. System odpowiada też za uzbrojenie obejmujące torpedy F21, pociski Exocet i MdCN oraz wabiki Canto-S.
Osobna wersja systemu nazwana SUBTICS (Submarine Tactical Integrated Combat System) jest oferowana na eksport. Jest ona standardowym wyposażeniem okrętów typu Scorpène, ale Fracuzi oferują SUBTICS także jako możliwe rozwiązanie dla okrętów innych typów – znalazł już zastosowanie w zmodernizowanych szwedzkich okrętach podwodnych typu A12 i A17 oraz w niemieckim typie 209.
Zastosowany na hiszpańskim S-80 system ICSC (Integrated Combat System Core), opracowany wspólnie przez Navantię Sistemas i Lockheeda Martina, bazuje na systemie SUBICS amerykańskiego producenta. Z założenia opiera się elementach dostępnych od ręki wziętych z rynku cywilnego. Zaprojektowano go z myślą o minimalizacji kosztów i podatności na kolejne modyfikacje. Według wizualizacji bojowe centrum informacji na S-80 składa się z siedmiu konsol wielofunkcyjnych połączonych siecią i integrujących zarządzanie uzbrojeniem, systemami nawigacyjnymi, łącznością, sonarem i systemem monitoringu wytwarzanego hałasu. Okręt jest wyposażony wyłącznie w maszty niepenetrujące, na które składają się: peryskop wachtowy L3Harris KEO Model 2010 OS, peryskop bojowy Model 2010 AP, radar Aries-S i system automatycznej identyfikacji Saab R4. Pakiet łącznościowy obejmuje poza radiostacjami łącza wymiany danych Link 11/22 i urządzenia do łączności satelitarnej.
Jeszcze inną droga poszedł Saab w okrętach typu A26. Elementem łączącym wszystkie systemy zarządzania okrętem jest General Management Services System, który można porównać do płyty głównej w komputerze. Każdy użytkownik okrętu będzie mógł wpiąć do systemu dowolne urządzenia, a następnie wymieniać i modernizować je w dowolnej konfiguracji. Zastosowanie takiej architektury systemu minimalizuje ryzyko związane z opracowywaniem kompleksowego systemu dowodzenia i kierowania walką, a ponadto, w przypadku eksportu, znacznie ułatwi integrację wyposażenia z kraju kupującego. W przypadku okrętów dla szwedzkiej marynarki wojennej wybrano system zarządzania walką SESUB 980.
Ciekawym rozwiązaniem Saaba jest okrętowy system łączności TactiCall oparty na protokole IP, co upraszcza przesyła danych na okręcie jak i na zewnątrz. Każdy członek załogi może zalogować się do systemu na dowolnym terminalu na całym okręcie, a ten udostępni danemu marynarzowi dostęp do kanałów łączności, do których ma uprawnienia.
Nowe i modernizowane okręty w coraz większym stopniu są zintegrowane z całą resztą sił zbrojnych i są elementem sieciocentrycznego pola walki, co umożliwiają im coraz nowocześniejsze środki łączności niewymagające do nawiązania połączenia operowania na głębokości peryskopowej. Ciągły rozwój ich możliwości sprawia, że nawet stosunkowo małe okręty podwodne z napędem konwencjonalnym mają duże możliwości bojowe i są prawdziwym zasobem strategicznym, w razie konfliktu pozwalającym trzymać przeciwnika w szachu, a przynajmniej w niepewności, i zmuszać go do ponownego skalkulowania ryzyka. Przez to kolejne państwa poważnie myślące o rozwoju swoich flot wojennych prowadzą bądź inicjują programy zakupów i modernizacji okrętów podwodnych, a dzięki temu producenci okrętów i ich wyposażenia nie będą mogli narzekać na brak pracy jeszcze przez wiele dekad.
Przeczytaj też: Merkawa, Namer i ich potomkowie
Kaijō Jieitai
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS