W sprawie incydentu, który miał miejsce we wtorek rano, MON odniósł się 10 godzin później, twierdząc, że białoruskie śmigłowce jednak naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Wcześniejsze komunikaty resort tłumaczył tym, że przekroczenie granicy w rejonie Białowieży miało miejsce na bardzo niskiej wysokości, utrudniającej wykrycie przez systemy radarowe.
“Mariusz Błaszczak polecił zwiększyć liczbę żołnierzy na granicy i wydzielić dodatkowe siły i środki, w tym śmigłowce bojowe. O incydencie zostało poinformowane NATO” – dodał resort. Ponadto Komitet ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych ustalił, że charge d’affaires Białorusi zostanie wezwany do polskiego MSZ w celu wyjaśnienia zdarzenia.
Zdaniem prof. generała Stanisława Kozieja, chaos informacyjny, który powstał wokół tego incydentu, jest “trochę dziwny”. Szczególnie w obliczu wcześniejszego przekazu wojskowych, że działania Białorusinów były planowane i miały charakter jedynie szkoleniowy. – MON nie był w stanie od razu powiedzieć, co się wydarzyło albo przynajmniej stwierdzić, że bada sytuację. Myślę, że MON nie panuje nad narracją w dziedzinie bezpieczeństwa, która jest ukierunkowana głównie na interes samego ministra Błaszczaka – ocenił były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego oraz senior fellow w Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.
To nie wszystko, co mamy dla Ciebie w TOK FM Premium. Spróbuj, posłuchaj i skorzystaj z oferty “taniej na zawsze”. Wejdź tutaj, by znaleźć szczegóły >>
Gość “Poranka Radia TOK FM” pytany o modelową reakcję resortu obrony na naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej, stwierdził, że powinna być ona “bardziej zdecydowana”. – Powinno być jasne, twarde ostrzeżenie strony białoruskiej i rosyjskiej, że kolejny tego typu incydent spotka się z adekwatną reakcją, to znaczy obiekt zostanie zastrzelony, aby druga strona nie kwapiła się w przyszłości lekceważąco podchodzić do granicy albo celowo i świadomie prowokować – mówił rozmówca Maciej Głogowskiego.
Zdaniem byłego szefa BBN-u podobny komunikat powinien wyjść ze strony NATO. – Wiem, że będzie trudno o konsensus, ale powinniśmy cały czas naciskać, żeby taka decyzja się pojawiła. I niezależnie, czy taka decyzja NATO będzie, czy nie, nasze ostrzeżenie powinno nastąpić – tłumaczył.
Dodatkowo – jak dodał ekspert – jeśli Białoruś zapowiada ćwiczenia wojskowe przy granicy z Polską, my także powinniśmy przeprowadzić ćwiczenia. – By obserwować, gdzie oni są, jak i ile latają, jak podchodzą Jednym słowem chodzi o monitorowanie sytuacji – argumentował.
Morawiecki straszy wagnerowcami i jedzie na piknik. “Kulturę polityczną mamy marną”
Na sobotniej konferencji prasowej podczas wizyty w Zakładach Mechanicznych “Bumar Łabędy” S.A. w Gliwicach premier Mateusz Morawiecki ostrzegał, że “ponad 100 najemników Grupy Wagnera przesunęło się w kierunku Przesmyku Suwalskiego niedaleko Grodna na Białorusi”. Jednak tuż po tym szef rządu udał się na piknik, podczas którego spotykał się z sympatykami Prawa i Sprawiedliwości.
Maciej Głogowski przyznał, że był skonfundowany zachowaniem premiera. – Jeżeli Grupa Wagnera to poważna sprawa, to niech zbierze się Komisja Obrony Narodowej albo niech premier zaprosi do KPRM-u szefów klubów parlamentarnych, albo niech prezydent wołała RBN. Żebym wiedział, czy coś jest ważne, czy można jechać na kiełbasę – mówił gospodarz “Poranka Radia TOK FM”.
Jak skomentował gen. Koziej, tego typu działania podjęto by “w państwie demokratycznym”. – Na przykład w Wielkiej Brytanii premier (Rishi Sunak – red.) co jakiś czas przychodzi do parlamentu i o wszystkim informuje swoich posłów. U nas niestety nie ma tej praktyki. Kulturę polityczną mamy u nas marną – ocenił były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS