A A+ A++

W maju PiS podpisało się pod deklaracją ideową prawicowych populistów z kilkunastu europejskich krajów. Razem z Fideszem Viktora Orbána i Matteo Salvinim z Ligi Północnej. Kilkanaście tygodni później podpis pod deklaracją nawołującą do osłabiania UE podpisała także Marie Le Pen. Z francuską partią łączą PiS wspólne interesy polityczne. I wspólny wróg, czyli UE. Szkopuł w tym, że Le Pen nie kryje się z sympatią do putinowskiej Rosji, a powiązana z Kremlem grupa zapewniła jej w 2016 roku kredyt na sfinansowanie kampanii prezydenckiej. A to już nie są fakty, którymi PiS chciałby się w Polsce chwalić.

Sprawa kredytu dla Frontu skończyła się skandalem. Nie tylko dlatego, że po rosyjskich zagrywkach w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech i Wielkiej Brytanii, Zachód zyskał w końcu twardy dowód na to, że Kreml próbuje nieoficjalnie wpływać na wyniki wyborów w innych krajach, a brexit pokazał że robi to skutecznie.

Ale także dlatego, że bank, który udzielił Frontowi Narodowemu kredytu zbankrutował, zostawiając na lodzie między innymi ludzi z rosyjskich służb.

Czeski bank

Roman Popow to rosyjski milioner, jeden z beneficjentów rozpadu ZSRR. W 2007 roku pracował jako dyrektor w holdingu paliwowym Strojtransgaz, który – poza obrotem gazem – zajmował się prowadzeniem usług finansowych. Popow kupił finansowe ramię firmy i dzięki protekcji polityków powiązanych z Kremlem założył na jej bazie bank. Nie w Rosji, a w Czechach.

Operacja odbyła się w białych rękawiczkach, za pośrednictwem kontrolowanych przez Popowa spółek. W 2008 roku Pierwszy Czesko-Rosyjski Bank (PCRB), bo taką nazwę przyjęła instytucja założona przez Popowa, uzyskał od Czeskiego Banku Narodowego licencję bankową i rozpoczął działalność. Nie był to bank, do którego Czesi zanosili swoje oszczędności, a wehikuł do finansowy do zadań specjalnych.

Sami swoi

Popow nie był przecież przypadkowym dyrektorem spółki paliwowej, który nagle dzięki smykałce do interesów dorobił się banku. Był za to szefem Rosyjsko-Irańskiej Izby Handlowej, także w czasie obowiązywania restrykcyjnych sankcji handlowych nałożonych na Iran za rozwijanie programu jądrowego. Bank pomagał finansować eksport broni do Syrii, przewijali się przez niego ludzie związani z rosyjskim MON.

Do połowy poprzedniej dekady Popow wiódł życie milionera, kupował nieruchomości na południu Europy. W 2016 z powodu pogarszającej się sytuacji finansowej roku bank ogłosił niewypłacalność a Popow zniknął. Rosyjska prokuratura podejrzewa, że bank przyznawał kredyty także firmom założonym przez Romana Popowa, które potem nie były spłacane. Rozesłała za nim międzynarodowy nakaz aresztowania. Na razie Popow pozostaje nieuchwytny.

Wiosną 2016 roku, kiedy bank chylił się ku upadkowi, pracownicy w pocie czoła uwijali się przy niszczarkach. Z dokumentów, które przetrwały wyłonił się obraz instytucji pozbawionej działu odpowiedzialnego za szacowanie ryzyka. Umoczonej w aferze Russian Laundromat, czyli procederze prania pieniędzy na wielką skalę w latach 2011-14. A także zaangażowanej w finansowanie grup przestępczych z różnych stron świata, obsługę tajnych transakcji rosyjskich elit. I w końcu w operację udzielenia finansowego wsparcia Frontowi Narodowemu, sprzyjającej Rosji francuskiej partii.

Prowizja dla żony

Pomysł sfinansowania kampanii FN po raz pierwszy pojawił się w rozmowach między Andrijem Babakowem, członkiem Rady Federacji czyli izby wyższej rosyjskiego parlamentu i Jeanem Luc Schaffhauserem, politykiem Frontu Narodowego. To były europoseł, który w trakcie debaty z udziałem Mateusza Morawieckiego w PE w Strasbourgu w lipcu 2018 roku wychwalał osiągnięcia rządu PiS.

O skali zażyłości między Rosjaninem i Francuzem może świadczyć między innymi to, że w trakcie wojny w Donbasie ludzie Babakowa przykazywali Schaffhauserowi gotowe komentarze na temat sytuacji w napadniętym przez prorosyjskie bojówki regionie Ukrainy, które potem Marie Le Pen publikowała jako własne.

Do udzielenia kredytu Babakow wyznaczył PCRB, ale żeby operacja nie wyglądała na zbyt oczywistą, znalazł dodatkowego pośrednika. Pieniądze najpierw zostały przekazane jako pożyczka spółce Aviazapchast JCS, która pośredniczyła w operacjach finansowych rosyjskiego MON, między innymi w handlu z syryjskim reżimem Assada. Dopiero z tego miejsca pieniądze powędrowały do Francji. Początkowo dla niepoznaki miały trafić na konto fundacji założonej przez Schaffhausera, ale ostatecznie otrzymał je bezpośrednio Front Narodowy. Prowizję z udzielenie kredytu, w wysokości 3 mln euro w 140 tys. euro trafiła na konto żony Schaffhausera.

Przyjaciele

Kredyt w wysokości 3 mln euro nigdy nie został spłacony. W 2017 roku pod naciskiem nadzoru bankowego Le Pen uzgodniła rozłożenie płatności na raty do 2028 roku. Wszystko dlatego, że wskutek bankructwa PCRB poszkodowani zostali także ludzie powiązani z rosyjskimi służbami. W innym wypadku wierzytelności PCRB prawdopodobnie nie byłyby w ogóle egzekwowane.

Rosyjskie pieniądze dla partii Le Pen to najbardziej znany przykład zaangażowania Kremla w europejską politykę. Ale nie jedyny. Finansowany przez Kreml był przecież obóz brexitowców. Nigel Farage, dobry znajomy wielu polityków PiS z Parlamentu Europejskiego, pracuje dziś dla kremlowskiego kanału Russia Today.

O silne związki z z Rosją i reprezentowanie na forum UE interesów Kremla oskarżana jest także niemiecka nacjonalistyczna partia Alternatywa dla Niemiec (AfD). W debacie na temat łamania praworządności w Polsce politycy tej partii bronili rządu PiS i głosowali potem przeciwko rezolucji krytykującej praktyki stosowane przez PS wobec niezależnego sądownictwa.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZapraszamy na pierwsze spotkanie z cyklu “Strefa zabawy”
Następny artykułProgram Czyste Powietrze – spotkanie w Puławach