A A+ A++

Człowiek nie kaktus – pić musi. To stare powiedzenie, ale jakże prawdziwe. Przyjrzyjmy się więc temu, co pijemy, jak oraz gdzie.

#1. O co właściwie chodzi z tymi ośmioma szklankami wody dziennie



W ostatnich czasach upowszechniły się różne cudowne sposoby na zachowanie zdrowia, wiecznej młodości, wygładzenie zmarszczek, “odkwaszenie” organizmu i wiele innych równie atrakcyjnych i zarazem abstrakcyjnych celów. Jednym z częściej powielanych mitów jest ten, jakoby dla własnego dobra należało wypijać dziennie osiem szklanek wody. Skąd ten pomysł, tak bardzo na rękę będący chociażby producentom wody mineralnej? Z biuletynu Food and Nutrition Board opublikowanego w… 1945 roku. Znalazło się w nim radośnie podchwycone stwierdzenie, że “człowiek potrzebuje około 2,5 litra (8 szklanek) wody dziennie”. Przemilczano jednak drugą część zdania, która wskazywała, że “większość tego płynu pozyskuje z jedzenia oraz innych napojów”. Podsumowując: picie wody nikomu nie zaszkodzi, ale celowanie akurat w osiem szklanek dziennie medycznego uzasadnienia nie ma.

#2. Litwa pionierem w ograniczeniu dostępu do napojów energetycznych

Jedni nie wyobrażają sobie poranka bez przynajmniej jednej filiżanki – lub potężnego kubka – gorącej kawy, bez której najchętniej popełniliby jakąś zbrodnię przeciw ludzkości. Inni, którzy akurat za kawą nie przepadają, ale wciąż potrzebują sztucznego zastrzyku energii w poniedziałek przed pracą, sięgają po napoje energetyczne zawierające kofeinę. Te ostatnie zrobiły się w ostatnich latach niezwykle popularne. Nie tylko w Polsce, ale też na Litwie, gdzie z kolei postanowili się z nimi rozprawić rządzący. Zauważywszy, że ok. 10% młodzieży w wieku szkolnym sięga po tzw. energetyki, wprowadzili w 2014 roku zakaz ich sprzedaży osobom poniżej 18. roku życia. Litwa została tym samym pierwszym krajem, który zdecydował się na wprowadzenie takiego ograniczenia – podczas gdy reszta świata ograniczała się wyłącznie do zaleceń. Za złamanie zakazu zarówno sprzedającemu, jak i kupującemu grozi grzywna.

#3. Prohibicja po islandzku potrwała aż do 1989 roku

W 1915 roku Islandia postanowiła wprowadzić prohibicję, zakazując sprzedaży jakiegokolwiek alkoholu. Jak wiele tego typu zakazów na świecie, także i ten nie został przyjęty pozytywnie, a jego najbardziej wyraźnym efektem był… wzrost alkoholowego podziemia. Nic więc dziwnego, że islandzki rząd szybko zaczął wycofywać się z kontrowersyjnych przepisów. Już w 1922 dopuszczono sprzedaż wina, a w 1935 także wszystkich pozostałych napojów alkoholowych. Z jednym wszakże wyjątkiem. Zakazany pozostał handel piwem o zawartości alkoholu przekraczającej 2,25% zawartości alkoholu – bo to rzekomo miało być szczególnie atrakcyjne dla młodzieży. I ten ostatni przepis pozostał w mocy bardzo długo, aż do 1 marca 1989 roku, kiedy ostatecznie go zniesiono. Dzisiaj w Islandii właśnie 1 marca świętowany jest jako Dzień Piwa.

#4. A gdyby tak zamiast akcji IBM-u kupić sobie na giełdzie kufel piwa…

Ci, którzy na co dzień zajmują się transakcjami giełdowymi, doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo stresujące jest to zajęcie – i zapewne wiele daliby za to, by choć na jakiś czas zapomnieć o spadkach, wzrostach i im podobnych atrakcjach. Ci zaś, którym giełda nie kojarzy się z nigdy niemijającym stresem, mogą spróbować zakosztować giełdowej atmosfery – a przy okazji smakowitych drinków – w Exchange Bar and Grill w Nowym Jorku. To lokal, w którym nie ma stałych cen za poszczególne napoje. Te bowiem różnią się w zależności od zapotrzebowania. Wzrasta popyt na piwo? Wzrastają ceny. Maleje na martini? Maleją ceny. Gdyby ktoś miał ochotę dodać swojemu czwartkowemu wyjściu na miasto atmosfery rodem z Wilka z Wall Street, już wie dokąd się udać.

Aktualizacja: Exchange Bar and Grill jest aktualnie zamknięty, być może na stałe. Nie spieszcie się więc z kupowaniem biletów do Nowego Jorku.

#5. Problemu z pijanymi kierowcami w Iranie nie da się dłużej ukrywać

W 1979 roku na Iran spadła plaga, która zapisała się w historii jako islamska rewolucja. Abstrahując już od samych kwestii religijnych, narzucone społeczeństwu rygorystyczne prawa nie spodobały się obywatelom i po dziś dzień w kraju daleko jest do stabilności. Jednym z “rewolucyjnych” przepisów był zakaz spożycia alkoholu. Zakaz, który jednak rzeczonego spożycia nie wyeliminował, o czym boleśnie przekonano się kilka lat temu podczas jednego z eksperymentów. Losowe kontrole kierowców na ulicach Teheranu, irańskiej stolicy, wykazały, że pod wpływem alkoholu prowadziło aż 26% zatrzymanych! Co czwarty kierowca spożywał alkohol – w kraju, w którym spożycie alkoholu jest bezwzględnie zakazane. Dla porównania podczas podobnego badania w Londynie, gdzie sprzedaż alkoholu jest całkowicie legalna, pijanych kierowców było zaledwie 9%. Komentatorzy sugerują, że problem w Iranie jest poważny – ale ukrywany, by nie narazić na szwank nieskazitelnego wizerunku islamskiej rewolucji.

#6. Coca-Cola i “dietetyczne” nie powinny występować w jednym zdaniu

Ogromna zawartość cukru w popularnych napojach gazowanych nie pozostała niezauważona – tym bardziej że jej konsekwencje coraz częściej nie mieszczą się w drzwiach. Stąd też rosnące zainteresowanie słodkimi napojami w wersjach “dietetycznych”, z ograniczoną ilością cukru lub też takich, w których cukier w ogóle zastąpiono alternatywnymi substancjami słodzącymi. Czy to oznacza, że takie napoje można pić bez obaw o konsekwencje zdrowotne? Nie ma tak dobrze. Przez ponad 9 lat badano grupę 2465 uczestników eksperymentu, analizując, jakie napoje gazowane piją i jak często. Oprócz udowodnienia tego, z czego każdy rozsądny człowiek i tak zdawał sobie sprawę, wykazano też, że napoje dietetyczne wcale nie są zdrowe (ani… dietetyczne). U osób spożywających regularnie napoje gazowane w wersji diet wciąż zaobserwowano niemal 50% wyższe ryzyko ataków serca i udarów niż u osób sięgających po tego typu napoje jedynie sporadycznie.

#7. Od filiżanki ze spodeczkiem do papierowego kubka

Dzisiaj wydaje się, że filiżanki powoli odchodzą w zapomnienie, stanowiąc raczej element zastawy po babci niż podstawę wyposażenia kuchni młodego człowieka wyprowadzającego się na swoje. Kubki są większe, często wygodniejsze, potrafią być równie efektownie zdobione jak filiżanki… dlaczego więc to z tymi ostatnimi tak długo kojarzone było picie kawy? To pozostałość dawnych zwyczajów, które w Ameryce funkcjonowały jeszcze na początku XX wieku. Gorącą kawę piło się tam inaczej niż obecnie – mniej elegancko, ale na swój sposób bardziej praktycznie. Mianowicie małe porcje napoju przelewało się na spodeczek, by ostygły na nim szybciej niż w filiżance, po czym siorbało się je właśnie z podstawki. W tzw. świecie zachodnim sposób ten jest już praktycznie całkiem zapomniany, ale w niektórych zakątkach Azji po dziś dzień tak właśnie pija się chociażby gorącą herbatę.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSeks w PRL. Rewolucja seksualna po polsku
Następny artykułBudowa drogi S5. Po otwarciu zachodniej obwodnicy będą korytarze dla tirów w Bydgoszczy