Temat dostaw niemieckiej broni dla Ukrainy powraca regularnie i można powiedzieć, że kanclerz Olaf Scholz wraz z koleżankami i kolegami z SPD nie przepuszczą okazji, aby zawieść. Po telenoweli z ciężkim sprzętem powstaje kolejny odcinek tragifarsy o wyjątkowo kiepskim scenariuszu. Welt am Sonntag poinformował o znacznym ograniczeniu dostaw również lekkiego sprzętu – w ciągu ostatnich dziewięciu tygodni na Ukrainę miały dotrzeć tylko dwa skromne transporty.
Gazeta powołuje się na ukraińskie źródła rządowe, według których między 30 marca a 26 maja Niemcy zrealizowały tylko dwie dostawy, obejmujące głównie miny przeciwczołgowe, miny kierunkowe, ładunki wybuchowe i zapalniki. Sprzęt niewątpliwie przydatny, ale też nie najbardziej potrzebny. Ostatnia licząca się transza miała dotrzeć 25 marca. Zawierała 2 tysiące pocisków do granatników przeciwpancernych Panzerfaust 3 i 1500 pocisków przeciwlotniczych Strieła, które również były bohaterami skandali i niedomówień.
Na głowę kanclerza po raz kolejny posypały się gromy. Ten zdaje się jednak nie przejmować gromami i oddaje się rozważaniom filozoficznym – czy przemoc należy zwalczać przemocą. Trzeba brać pod uwagę, że słowa te padły podczas wystąpienia Scholza na Niemieckim Dniu Katolików. Z drugiej strony jeżeli szukać przykładu wojny sprawiedliwej według definicji świętego Augustyna, Ukraina spełnia wszystkie wymagania. Na obronę kanclerze trzeba też przyznać, że za warunek sine qua non rozpoczęcia rozmów pokojowych uznał wycofanie rosyjskich wojsk na pozycje wyjściowe.
Der Krieg wirft viele Fragen auf wie: Darf Gewalt mit Gewalt bekämpft werden? Schafft man Frieden nur ohne Waffen? Wir sollten beides mit Respekt diskutieren. Klar ist aber: Wir stehen der Ukraine bei, damit Gewalt sich nicht als Mittel durchsetzt. @katholikentag
— Bundeskanzler Olaf Scholz (@Bundeskanzler) May 27, 2022
Socjaldemokratyczni politycy zdają się wręcz ścigać o to, kto bardziej skompromituje Niemcy i kierującą koalicją rządową SPD. Powszechnie krytykowana w mediach i przez ekspertów minister obrony Christine Lambrecht w wywiadach stwierdza, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Sekretarz stanu w resorcie obrony Siemtje Möller z kolei mówi o porozumieniu państw NATO, aby nie dostarczać Ukrainie czołgów i bojowych wozów piechoty zachodniej konstrukcji. Inni członkowie i kwatera główna sojuszu, jak się okazuje, nie mają o tym pojęcia.
Według Welt am Sonntag niemiecki przemysł zbrojeniowy przygotował już wnioski eksportowe w sprawie sprzedaży Ukrainie setki bojowych wozów piechoty Marder i osiemdziesięciu ośmiu czołgów podstawowych Leopard 1A5. Najwyraźniej wszystkie procedury w odpowiedzialnym za takie kontrakty ministerstwie gospodarki przeszły w ekspresowym tempie. Natomiast wniosek od pięciu tygodni utknął w radzie bezpieczeństwa narodowego.
Niemieckie i ukraińskie źródła rządowe przedstawiły gazecie przynajmniej konkretny powód, dlaczego nie rozpoczęto jeszcze dostaw samobieżnych zestawów przeciwlotniczych Gepard: są one ściśle powiązane ze szkoleniem ukraińskich załóg. Pierwsza grupa czterdziestu pięciu żołnierzy rozpocznie szkolenie 13 czerwca i zakończy je 22 lipca. Gepardy mają wyruszyć na front dopiero razem z nimi.
Strukturalny pacyfizm
Oczywiście nie jest tak, że Niemcy nic nie robią dla Ukrainy. Do końca kwietnia były czwartym największym, po USA, Wielkiej Brytanii i Polsce, dostawcą broni dla napadniętego przez Rosję kraju. Jednocześnie fatalna komunikacja i wiele dwuznacznych działań sprawia, ze Berlin ciągle podważa swoja wiarygodność i szczerość intencji.
Pisaliśmy już o problemach instytucjonalnych związanych z szybszą rewizją polityki wobec Moskwy. Krótko mówiąc, zbyt wiele osób związało swoje kariery polityczne, biznesowe i naukowe z ugodową, a wręcz uległą postawą wobec Rosji, aby teraz tak po prostu odpuścić. W takiej sytuacji wymowne milczenie Angeli Merkel na temat wojny jest przykładem politycznej mądrości. Będący w opozycji chadecy mogli dokonać radykalnego zwrotu i cicho pozbyć się balastu.
Bardzo niedocenianym czynnikiem jest strukturalny pacyfizm. Bardzo duża część niemieckiego społeczeństwa żywi szczere przekonanie o konieczności wyrzeczenia się przemocy, tym łatwiejsze w nauczaniu, gdy żyje się pod amerykańskim parasolem. Sowieckie służby bardzo szybko nauczyły się infiltrować środowisko pacyfistów i manipulować ludźmi działającymi ze szlachetnych pobudek.
Ohne Feuerwehr – kein Feuer. pic.twitter.com/FQwKM5KPp0
— Joerg Scheller (@joergscheller1) May 28, 2022
Kolejny czynnik to poczucie winy za drugą wojnę światową. Jak zwykle w skomplikowanych zagadnieniach psychologicznych trudno dociec, czemu dotyczy to Rosji, ale już nie Ukrainy, na której terenie działania wojenne były dłuższe i gdzie Niemcy popełniły więcej zbrodni w wojnie przeciwko Związkowi Sowieckiemu. Poczucie winy miesza się ze strachem przed Rosją. Według informacji Welt am Sonntag podczas ostatniej rozmowy telefonicznej z Scholzem Putin znowu miał grozić niesprecyzowanymi konsekwencjami w przypadku dalszych dostaw broni na Ukrainę.
Coraz groźniejsze konsekwencje
Taka postawa ma jedna coraz groźniejsze konsekwencje dla pozycji Berlina. We wstępniaku z 29 maja wydawca wpływowego Frankfurter Allgemeine Zeitung Jürgen Kaube stwierdził, że wkład Niemiec w dostarczanie broni jest niewielki, a „ostrożna i odpowiedzialna polityka” Scholza to tak naprawdę tylko „hamowanie, wprowadzanie w błąd i niechęć”.
Działania względem wojny rosyjsko-ukraińskiej podejmowane przez Berlin i Paryż zaczynają zagrażać ich pozycji. Jak zauważył John Chipman z brytyjskiego think tanku IISS, równowaga wpływów geopolitycznych zdaje się przesuwać w stronę Europy Północnej i Środkowo-Wschodniej, a tym samym francusko-niemiecka lokomotywa słabnie jako główna siła napędowa europejskiej strategii. Coraz więcej mówi się o powstawaniu popierającej Ukrainę koalicji USA, Wielkiej Brytanii, państw skandynawskich i bałtyckich, Polski, Czech oraz Rumunii.
As Baltic states openly criticise Scholz and Macron for their calls to Putin, it looks increasingly like the balance of geopolitical influence in Europe is shifting to the East and to the North — the Franco-German engine is weakening as the main propellant of European strategy.
— Dr John Chipman IISS (@chipmanj) May 29, 2022
Rodzi to zrozumiałą frustrację Niemiec i Francji, jednak podejmowane środki są na razie kontrproduktywne. Chęć zapobieżenia klęsce Rosji nie oznacza jednak poparcia dla jej zwycięstwa, zaś porażka Ukrainy będzie mieć fatalne konsekwencje dla całej Europy. Jak zauważył Wolfgang Ischinger, były dyrektor monachijskiej konferencji bezpieczeństwa, w takim katastrofalnym przypadku całą winą obarczone zostaną Niemcy.
As Baltic states openly criticise Scholz and Macron for their calls to Putin, it looks increasingly like the balance of geopolitical influence in Europe is shifting to the East and to the North — the Franco-German engine is weakening as the main propellant of European strategy.
— Dr John Chipman IISS (@chipmanj) May 29, 2022
Zobacz też: Broń hipersoniczna na Zumwaltach oprócz czy kosztem dział?
Bundeswehr
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS