A A+ A++

Niebywała, a jednak prawdziwa okazuje się historia mieszkanki powiatu starachowickiego w podeszłym wieku, która w ostatni piątek kwietnia miała trafić do szpitala w Ostrowcu Św. Kobieta. Jak poinformowała Marta Solnica, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego, czekała na przyjęcie do lecznicy przez ok. 3 godziny. Do akcji wkroczyła policja.

To co wydarzyło się na terenie ostrowieckiego szpitala, chluby służbie medycznej na pewno nie przynosi. 24 kwietnia w tamtejszej lecznicy pojawiła się pacjentka z problemami kardiologicznymi. Oczekiwała na szpitalnym oddziale ratunkowym na przyjęcie. Trwało to ok. 3 godzin. Dlaczego tak długo?

  • 91-latka została przywieziona karetką pogotowia ratunkowego do Ostrowca Św. W starachowickim szpitalu nie mogła zostać przyjęta, bowiem trafiają tam tylko osoby u których w organizmie wykryto obecność koronawirusa lub z objawami wskazującymi na COVID-19 – tłumaczyła Marta Solnica, szefowa Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego. – Lekarka SOR stwierdziła, że to nie ten rejon i nie chciała przyjąć pacjentki. Ostatecznie zmuszeni zostaliśmy do tego, by powiadomić o zdarzeniu policję. Stan przywiezionej kobiety oceniony został przez lekarza-ratownika jako średniociężki. Nie było w ogóle mowy o zakażeniu koronawirusem. Chodziło o problemy kardiologiczne, a szpital w Ostrowcu dysponuje odpowiednim oddziałem – dodaje Solnica.

91-latka z powiatu starachowickiego ostatecznie, po interwencji funkcjonariuszy KPP, została przyjęta do szpitala i trafiła do izolatorium. Czy w tym przypadku zadziałały odpowiednio wszelkie procedury? Czy można było uniknąć oczekiwania i wezwania na miejsce policjantów? O odpowiedź TYGODNIK poprosił Marzenę Dębniak, starostę powiatu ostrowieckiego, która nadzoruje pracę szpitala.

Próbka pobrana

  • W szpitalu przestrzegane są wszelkie procedury. Nasza placówka jest czynna i w pełni bezpieczna. Wszystkie oddziały działają. Co prawda kilka dni temu, na terenie Zespołu Opieki Zdrowotnej mieliśmy problem wynikający z potwierdzonym przypadkiem koronawirusa, ale byliśmy w stanie sobie z nim poradzić – stwierdziła starosta Dębniak. – Jeśli w tym przypadku doszło do konfliktu, to stało się to na podstawowym stopniu: pracownik SOR, a pogotowie. 91-letnia pacjentka była w stanie stabilnym. Sama nie chcę określać ile dokładnie czekała, bowiem docierały do mnie różne, sprzeczne informacje. Sprawdzać nie mam zamiaru czy były to 3 godziny czy może 2. Faktem jest, że została przyjęta do szpitala – dodaje.

Od kobiety pobrana została próbka na obecność COVID-19. – Wyniki otrzymaliśmy po czterech dniach, od daty pobrania. Dziś możemy powiedzieć, iż jest ujemny. A zatem, koronawirusa nie wykryto. Na SOR-ze zachowano się ostrożnie. Konfliktu pomiędzy lekarzem, a zespołem ratownictwa medycznego nie chcę ani komentować, ani oceniać. Każdy zapewne ma swoją rację – mówiła starosta Dębniak.

W nocy z poniedziałku na wtorek (27/28 kwietnia) ze szpitala m.in. do rodziny kobiety dotarła tragiczna wiadomość. 91-latka zmarła. – Z informacji, które posiadam wynika, iż kobieta miała tzw. choroby współistniejące. W środę odbyła się na ten temat konferencja prasowa. Kierownictwo szpitala odniosło się do całej sytuacji. Dla mnie, to co wydarzyło się pod koniec kwietnia to nic innego, jak tylko podgrzewanie informacji. Do tej pory szpital w Ostrowcu Św. cieszył się pozytywną opinią. Miał wyrobioną renomę – zaznaczył. Czy władze powiatu zamierzają zatem konflikt załagodzić?

  • Czy działania w takim kierunku zostaną podjęte? Na pewno tak. Określoną linię współpracy będziemy musieli wspólnie wypracować. Dla mnie to konflikt bezsensowny, de facto  nikomu niepotrzebny. Tym bardziej teraz, w czasie kiedy epidemia w Polsce jest coraz większa. Z dnia na dzień osób chorych w kraju przybywa. Podgrzewanie atmosfery nie ma racji bytu – podkreśliła starosta Dębniak.

Będzie zawiadomienie?

Tymczasem kierownictwo Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach, w tej sprawie mocno bierze pod uwagę złożenie zawiadomienia do prokuratury. Czy tak się stanie?

  • Zgłoszenie do prokuratury wydaje się ostatecznością. Tym niemniej nie była to pierwsza, podobna sytuacja z udziałem lekarki. 91-letnia pacjentka, nie miała podejrzenia koronawirusa, a spędziła trzy godziny w karetce, przed szpitalem. To nie do pomyślenia, by w sytuacji, gdy większość szpitali w okolicy jest unieruchomiona i nie przyjmuje pacjentów, odsyłać starszą osobę w średniociężkim stanie twierdząc, że to nie jej rejon – komentuje dyrektor Solnica. – Od 2 miesięcy wiadomo, że szpital ostrowiecki musi zabezpieczać pacjentów z powiatu starachowickiego, a stamtąd była ta pacjentka. Normalne, że została przewieziona do szpitala wielospecjalistycznego – dodaje.

Lekarka wzięta w obronę

Postępowanie lekarki z ostrowieckiego SOR, tłumaczyli włodarze tamtejszego szpitala.

  • Specyfika pracowników medycznych polega na tym, że czasem członkowie zespołów wyjazdowych mają inną ocenę stanu zdrowia pacjenta, niż wynikało to z przeprowadzonego przez naszego lekarza badania. Jeśli dochodzi do sporów, to najczęściej są one wyjaśniane w toku mniej lub bardziej ożywionej dyskusji. Zdaję sobie sprawę, że żadna ze stron nie jest idealna. Ludzie popełniają błędy, mają inne poglądy na sprawy medyczne – mówił Andrzej Gruza, dyrektor naczelny szpitala w Ostrowcu.
  • Doktor dyżurna, o której mowa jest doświadczonym lekarzem. Jest osobą w pełni kompetentną do tego, by wykonywać określone zadania na SOR. Posiada specjalizację, która upoważnia ją do pełnienia takiej funkcji. Jest również przygotowana pod względem merytorycznym. Zarówno w sprawie prowadzenia pacjentów jak i prawnych. Jest osobą wymagającą – zaznaczył Adam Karolik, zastępca dyrektora ds. medycznych.

I dodał: – Pacjentów, którzy przyjeżdżają do naszego szpitala obowiązuje wstępna selekcja. Jest sprawdzany pod względem epidemiologicznym. Pojawiła się różnica zdań pomiędzy lekarzem pogotowia, a pracownikiem SOR. Różnicę można było rozstrzygnąć inaczej. Byłem tego dnia w pracy, pełniłem dyżur. Skontaktować się mógł ze mną np. koordynator centrum powiadamiania ratunkowego. Dyrektor Solnica mogła zadzwonić do mnie. Telefon na policję był niepotrzebny. W jaki sposób funkcjonariusze, którzy interweniowali mieli pomóc? Tego nie rozumiem.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKiedy ich zobaczysz, poinformuj odpowiednie służby
Następny artykułThe Most Monumental Social Engineering and Ideological Transshipment Effort in History, Part 1