A A+ A++

CKS Czeladź zremisował dotąd jedno spotkanie. Czarni trzy razy dzielili się punktami z rywalami, ale mają do rozegrania jeden mecz zaległy. To lider i wicelider rozgrywek.

– Piłkarsko jesteśmy blisko, ale to tak naprawdę starcie Dawida z Goliatem. CKS na pewno ma większy budżet, a przez to i możliwości. Presja związana z walką o awans też jest u nich na pewno większa – mówi Maciej Bablok, prezes męskiej sekcji Czarnych, która wróciła do gry o ligowe punkty w 2019 roku po siedmiu latach od wycofania z rozgrywek.

CKS Czeladź stara się odbudować swoją pozycję

CKS Czeladź jeszcze w latach 90. był solidnym trzecioligowcem. W barwach tej drużyny grało wielu dobrych piłkarzy, że wymienimy tylko Mariusza Masternaka, Rafała Berlińskiego czy Seweryna Siemianowskiego. Wychowankiem CKS-u jest Marek Bęben, który przez lata stanowił o spokoju w ligowej bramce Zagłębia, Górnika i Odry Wodzisław.

Klub popadł w problemy, gdy jego finanse miał uzdrowić na początku wieku prezes Wojciech Gubas. Teraz powoli stara się odbudować swoją pozycję.

Trenerem zespołu jest Adam Bała – znany z gry m.in. w GKS-ie Katowice. Liderem drużyny doświadczony ligowiec (m.in. GKS Katowice, Odra Wodzisław i Piast Gliwice), 41-letni już Mariusz Muszalik.

Mariusz Muszalik w koszulce Piasta Gliwice Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

– Skład rzeczywiście mamy mocny, ale to już końcówka rundy. Mnożą się kontuzje, nawarstwia zmęczenie. Traciliśmy też zawodników z powodu koronawirusa. Wszystko może się zdarzyć – mówi Mariusz Zimoch, prezes CKS-u.

CKS Czeladź chce się zatrzymać w trzeciej lidze

– Nie ukrywamy, że naszym celem jest awans. Od kilku lat jesteśmy w czołówce, ale ciągle nam czegoś brakuje, żeby cieszyć się na koniec sezonu z promocji o szczebel wyżej.

Chcemy być numerem jeden w naszym mieście, a dziś takim klubem jest grający w lidze okręgowej Górnik Piaski. Prawda jest jednak taka, że nie chcemy się też zatrzymać i w okręgówce. Uważamy, że klub i miasto mają potencjał, żeby w niedalekiej przyszłości cieszyć się z trzeciej ligi – mówi Mirosław Lach, wiceprezes czeladzkiego klubu.

Czarni, którzy są beniaminkiem rozgrywek, też liczą na awans, ale podchodzą do tego celu zdroworozsądkowo. – Na początku nie do końca wiedzieliśmy, na co nas stać. Dziś już wiemy, że na wiele. Straciliśmy kilka punktów. Nie chcę zwalać na okoliczności, ale faktem jest, że raz graliśmy na błocie. Innym razem musieliśmy grać na sztucznej trawie na własnym stadionie, bo akurat padało [Czarni nie mogą korzystać z głównej płyty, gdy pada deszcz, żeby nie zniszczyć murawy – przyp. red.] – mówi Bablok.

Kibice zapraszają do spacerów nad Brynicą

Sobotni mecz też odbędzie na sztucznej trawie, gdyż główna płyta na stadionie CKS-u przechodzi remont. Z powodu pandemii meczu nie będą mogli śledzić kibice, ale fani CKS znaleźli na to sposób. Boisko dobrze widać z wału, który okala przepływającą obok stadionu w Czeladzi Brynicę. „Zapraszamy do spacerów po wale” – zachęcają.

Co ciekawe, mecz będzie też można obejrzeć dzięki bezpośredniej transmisji, którą przeprowadzi silesia24.pl. – Bardzo cieszymy się z tego wyróżnienia. Transmisja będzie profesjonalna. Z przedmeczowym studiem. Ile klubów z A-klasy czegoś takiego doświadczy? – pyta prezes Zimoch.

– To dla nas niespotykane w tej klasie rozgrywkowej wyróżnienie – mówi prezes Czarnych, którzy budując swoją markę – drugiego klubu w Sosnowcu – nie zapominają też o działaniach marketingowych. – Od czterech meczów mamy nowe koszulki. Co ciekawe, kilkanaście z nich już się sprzedało. Mamy też dla naszych kibiców klubowe smycze, a na zimę szykujemy szaliki – mówi.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPolicjanci odzyskali samochód warty blisko 90 tys. zł
Następny artykułNadchodzi zmierzch diesla