Ale nie chodzi o miłość, fascynację ani ekstazę. Jarosław Kaczyński poczuł wówczas obcość: “To mi zupełnie wystarczyło, by zobaczyć, że jestem w innej strefie kulturowej”. Trzeba przyznać, że tuż po tym wstrząsie potrafił świetnie się maskować. Joanna Kluzik-Rostkowska, która była razem z Kaczyńskim na wiedeńskiej eskapadzie, wspomina: “Pamiętam, że się wtedy Wiedeń prezesowi podobał. Ja mówiłam, że to takie ciastko ze zbyt dużą ilością kremu jak dla mnie, a Jarosław Kaczyński na to, że lubi ciastka z kremem”. Dziś nie dojdziemy, czy to nieznajomość języka, czy wejście gdzieś przez pomyłkę, dość powiedzieć, że Kaczyński do dziś ma uraz do Wiednia i szerzej – do Zachodu. Pół biedy, gdyby manifestował to tylko bojkotem walców Straussa, piosenek Conchity Wurst, filmów ze Schwarzeneggerem czy talerzy ze sznyclem. On postanowił jednak tę fobię przekuć w polityczny tombak i na siłę otworzyć “okienko na wschodnią stronę”. Wszystko to w kraju z najwyższym poparciem dla Unii Europejskiej.
Kiedy ma się do dyspozycji państwową telewizję i sieć gazet oraz portali regionalnych, można próbować propagandowej lobotomii na całym narodzie
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS