Dzisiaj, 4 czerwca (07:04)
Pozbierać chrust w lesie, rozpalić kocioł i w drogę. Tak, w czasach niedoboru paliw płynnych, radziło sobie m.in. wojsko. Holzgas – bo o nim mowa – to w pełni ekologiczne paliwo tańsze nawet od LPG. Problem w tym, że przed jazdą – niekiedy trzeba się nieźle narąbać…
Technologia napędzania pojazdów gazem drzewnym sięga początków spalinowej motoryzacji. Generator holzgasu był wówczas sposobem radzenia sobie z niedoborami paliw płynnych. W czasie II wojny światowej z ciężarówek napędzanych gazem drzewnym korzystał m.in. Wehrmacht. Jeszcze przed wojną po Warszawie jeździło kilka zasilanych holzgasem autobusów.
W warunkach braku paliwa gaz drzewny miał szereg zalet. Największą jest możliwość generowania gazu ze wszelkiej materii organicznej. By zasilić silnik wystarczy chrust, słoma czy – właśnie – porąbane drewno. Niestety – to w zasadzie koniec listy zalet tej technologii. Uzyskany gaz ma niewielką kaloryczność, a instalacja do jego pozyskiwania zajmuje sporo miejsca. Trzeba też pogodzić się z jazdą z ogniskiem na pace.
Sposób działania generatora gazu ziemnego porównać można do – znanych z Bieszczad – retortów, czyli pieców do wypalania węgla drzewnego. To coś w rodzaju kociołka – zawieszonego nad ogniskiem lub dowolnym innym … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS