53 minuty temu
Sytuacja z Christianem Eriksenem pokazała też pewne oblicze świata, który stwarza presję komentowania wszystkiego od razu, na bieżąco, bez wymaganej i niezbędnej refleksji. Czas działania w mediach, bycie pierwszym jest ważniejsze niż zastanowienie się. To oblicze… skłania do refleksji
Kiedy duński piłkarz zasłabł na boisku w Kopenhadze i był reanimowany, świat zamarł. Cały świat, który to obserwował, miliony ludzi musiały w jednej chwili podjąć jakąś decyzję – skomentować, odnieść się, dać upust emocjom, czy też nie, pomilczeć. W szczególnie trudnej sytuacji byli ci, którzy musieli komentować sprawę na żywo, w studiach telewizyjnych czy za mikrofonami radia. Program trwa, trzeba coś mówić, bo cisza – może najlepsza w takiej sytuacji – nie wchodzi w grę. Każdy szef będzie się irytował, gdy będzie za cicho. Widzowie żądają profesjonalizmu, bo to bożek dzisiejszych czasów. Trzeba być zawsze profesjonalnym, chociaż człowiek przecież w gruncie rzeczy taki nie jest. Człowiek jest emocjonalny, jest omylny i często zagubiony, zwłaszcza w sytuacjach skrajnych.
CZYTAJ TAKŻE: Simon Kjaer nie był w stanie grać dalej
Nie wszyscy dali sobie radę, nie wszyscy byli w stanie zapanować nad emocjami. Łatwo dzisiaj im zarzucić, że czegoś nie zrobili albo coś zrobili. Czegoś nie powiedzieli albo powiedzieli coś za dużo. Tymczasem gdy człowiek walczy o życie, trudno coś powiedzieć, bez sensu w ogóle mówić. Zakładam, że wielu dziennikarzy i ekspertów w studiach całego świata wolałoby po prostu zejść z anteny i czekać w niepokoju jak wszyscy. Nie mieli jednak tego komfortu.
Po to są, po to ich zatrudniono, ktoś powie. Prawda, ale wtedy … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS