– Leży w sali podłączona pod tlen. Czuje się bardzo źle – cytuje słowa znajomej Gardias tabloid. Córka pogodynki TVN miała zakazić się koronawirusem w szkole, a potem zarazić mamę. Informacja o stanie zdrowia Gardias oraz jej dziecka szybko obiegła wszystkie polskie media i zelektryzowała internautów. Nic dziwnego, że sporo emocji wzbudził środowy post na Instargramie pogodynki. Gardias, którą obserwuje tam bez mała 170 tys. użytkowników, wrzuciła niczym niewyróżniające się zdjęcie, jakich publikuje na pęczki.
Ale nie chodzi przecież o zdjęcie, a o kontekst. Pod wpisem szybko pojawiło się grubo ponad 100 komentarzy, w których, w większości przypadków, fani Gardias życzą jej powrotu do zdrowia i tradycyjnie komplementują urodę.
Jednak znaleźli się też tacy, którzy “połączyli kropki” i “włączyli myślenie”. Ich zdaniem sprawa wygląda “podejrzanie”, bo skoro dziennikarka jest w ciężkim stanie, to jak może publikować posty? Cóż, najwyraźniej nie słyszeli o narzędziach do planowania publikacji w mediach społecznościowych.
“Dorota Gardias po raz ostatni była w pracy 20 września. Zgodnie z obowiązującymi w TVN Grupa Discovery zasadami postępowania w przypadku stwierdzenia przypadku zachorowania na koronawirus natychmiast zidentyfikowaliśmy wszystkie osoby, które mogły mieć z nią w tym okresie kontakt. Zostały one bezzwłocznie poinformowane o sytuacji i skierowane na firmową kwarantannę. Żadna z tych osób nie ma objawów COVID-19 i nie kwalifikuje się do kwarantanny według zasad Sanepidu” – czytamy.
TVN zamieścił też życzenia szybkiej rekonwalescencji i potwierdził, że jest w stałym kontakcie z dziennikarką i szpitalem.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS