A A+ A++

Małgorzata Leszczyńska z Pilzna nie ukrywa, że żyje jak na tykającej bombie. Jej syn Leoś ma rzadką chorobę Moyamoya.

Lekarze zdiagnozowali u niej raka kiedy jeszcze była w ciąży z 7-letnim dziś Leosiem. Dla siebie i dla niego w siódmym miesiącu ciąży poddała się operacji i chemioterapii. Zaraz po porodzie czekała ją radioterapia i hormonoterapia. Po siedmiu latach myślała, że najgorsze ma już za sobą, tymczasem nowotwór znów zaatakował. USG wykazało zmiany w wątrobie, będące przerzutami z piersi.

– Lekarze nie dają mi szans, ale nie o tym teraz myślę. Muszę zdążyć uratować moje dziecko – mówi.

Leoś urodził się z zespołem Downa, ale to nie dodatkowy chromosom jest tym, co spędza sen z oczu jego mamy. Przez ostatnie kilka miesięcy chłopiec przeszedł już kilka udarów mózgu, które pozostawiły po sobie wiele śladów, w tym paraliż twarzy i niedowład prawej ręki. Lekarze zdiagnozowali u niego niezwykle rzadką chorobę Moyamoya, która powoduje zarastanie i zwężanie tętnic szyjnych i prowadzi do udarów. W Polsce cierpi na nią jedynie 40 osób. Dla Leosia niebezpieczna jest każda infekcja, stres, czy nawet zmęczenie, które owocować mogą kolejnym udarem, a co za tym idzie kalectwem, lub nawet śmiercią.

O tym, że szansą dla Leosia jest operacja w szwajcarskiej klinice Małgorzata Leszczyńska dowiedziała się od mamy Kacpra Harańczyka z Tarnowa, który również cierpi na tę chorobę.

– On ma 18 lat i przeszedł chyba ze trzy takie operacje – mówi mama Leosia, która co prawda była już z synem na konsultacji w Szczecinie, ale liczy przede wszystkim na pomoc Szwajcarów. Głównie z uwagi na ich doświadczenie, bo ta właśnie klinika uznawana jest za centrum leczenia choroby Moyamoya.

– Napisałam do nich list i szybko, na ich prośbę, wysłałam dokumentację medyczną. Teraz czekam. Jak tylko dostanę odpowiedź, że możemy przyjechać, to natychmiast jedziemy – mówi mama chłopca.

Sęk w tym, że leczenie w szwajcarskiej klinice kilka lat temu kosztowało 700 000 zł. Dziś może to być jeszcze więcej. Małgorzata Leszczyńska zapowiada, że kiedy tylko będzie wiedzieć ile pieniędzy jej potrzeba, wtedy będzie pukać do wszystkich drzwi, żeby tylko ratować Leosia. O pomoc chce prosić nawet gwiazdy znane z tego, że nie odmawiają jej chorym dzieciom, w tym m.in. dziennikarza Filipa Chajzera.

– Na razie działam lokalnie, żeby mieć choćby na wyjazd na konsultację do Szwajcarii – mówi kobieta, która prócz Leosia samotnie wychowuje także 11-letnią Alicję i 12-letniego Antka.

Mieszkańcy gminy Pilzno wsparli leczenie Leosia podczas koncertu charytatywnego, w trakcie którego udało się zebrać 39 454 zł i 25 euro. Pieniądze dla chłopca wpłacać można też na konto Fundacji Dzieciom Zdążyć z Pomocą, nr: 42 2490 0005 0000 4600 7549 3994, tytułem: 31966 Leszczyński Leon – darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNegocjacje ws. Ukrainy mogą rozpocząć się w lipcu
Następny artykułBramkarz PSG Sergio Rico zaczął mówić miesiąc po wypadku