W latach 2016–2022 Pekin przekazał bowiem ponad 57 mld dolarów na wsparcie ekspansji swoich producentów na rynki zagraniczne. Dzięki ogromnym dotacjom i niskim kosztom produkcji chińskie elektryki są o jedną piątą tańsze od europejskich producentów, a przewaga dotychczasowych liderów rynku – Francji i Niemiec – gwałtownie maleje.
Dostrzegła to także Bruksela. Niższa cena samochodów z Chin, w połączeniu z programami dopłat (jak np. „Mój elektryk” w Polsce) plus zapowiedź zakazu sprzedaży nowych osobowych i dostawczych samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 r. w Unii Europejskiej, spowodowały, że Europa znalazła się w klinczu.
– Komisja Europejska otwiera dochodzenie w sprawie samochodów elektrycznych przybywających z Chin. Europa jest otwarta na konkurencję, ale nie na wyścig na dno. To zaburza nasz rynek – stwierdziła jesienią ubiegłego roku przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Te „zaburzenia” to utrata pozycji na rynku ekologicznych nowoczesnych technologii, które miały być przewagą Unii Europejskiej dzięki uchwaleniu restrykcyjnych celów klimatycznych, regulacji środowiskowych i nowym obowiązkom sprawozdawczym. Wspieranych dopłatami w ramach funduszy unijnych, które – jak się okazało – ostatecznie zaczęły trafiać do producentów zza oceanu.
– Nie możemy sobie pozwolić na to, aby to samo, co stało się z panelami słonecznymi, powtórzyło się na rynku pojazdów elektrycznych, elektrowni wiatrowych czy niezbędnych podzespołów. W świecie napędzanym technologią liderami są ci, którzy kontrolują najważniejsze technologie oraz ich łańcuchy dostaw – przekonywała unijna komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager podczas przemówienia w Institute for Advanced Study w Princeton na temat znaczenia nowych technologii i kontrolowania ich rozwoju w obliczu globalnej konkurencji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS