Inwestorzy byli w ostatnich miesiącach zasypywani
informacjami o chińskiej kampanii zacieśniania regulacji. Zaczęła się w
listopadzie zeszłego roku, gdy nacisk regulatorów doprowadził do odwołania
wielkiej oferty publicznej Ant Group, spółki należącej do miliardera Jacka Ma
(założyciela koncernu Alibaba). Kampania nasiliła się w lipcu, a na celowniku
znalazły się takie giganty jak Tencent, Meituan czy Didi Chuxing (chiński
odpowiednik Ubera). W jej wyniku akcje niektórych chińskich spółek
technologicznych straciły od tegorocznych szczytów po ponad 40 proc. Inwestorzy
wciąż szukają odpowiedzi na to, jaka jest motywacja stojąca za tą kampanią i
czy zaostrzenie regulacji nie uderzy rykoszetem w chińską potęgę.
Kluczowe dane
Oficjalnie kampania regulacyjna ma ukrócić niepożądane
praktyki chińskich gigantów technologicznych: tworzenie barier uderzających w
konkurencję, pobieranie zbyt wysokich prowizji od kontrahentów, wyzyskiwanie
pracowników i wymuszanie na nich pracy ponad siły.
– Władze chińskie zdecydowały się na niniejsze kroki, aby
bardziej włączyć sektor Big Tech w realizację nowych planów. Ekipa Xi Jinpinga
dąży do tego, aby sektor technologiczny stał się bardziej samowystarczalny oraz
skupił się na zadaniach zgodnych z planami państwa, np. produkcji nowoczesnych
chipów – mówi „Rzeczpospolitej” Stanisław Aleksander Niewiński, ekspert
Collegium Nobillium Opoliense. Czy taka polityka Komunistycznej Partii Chin
zaszkodzi sektorowi technologicznemu? – W perspektywie krótkoterminowej – nie.
Opisane powyżej działania nie wyrządzą szkód chińskim Big Techom. Oczywiście,
firmy będą musiały ponieść dodatkowe koszty, np. w postaci zwiększenia ochrony
danych. Niemniej zastosowane działania – a przynajmniej ich część – mogą mieć
pozytywny wpływ na funkcjonowanie tych firm, np. poprzez zwiększenie
konkurencji w branży. Inaczej sytuacja może się prezentować w perspektywie
długoterminowej. W działaniach KPCh pod rządami Xi Jinpinga można dostrzec
pewien paradoks. Partii bardzo zależy na rozwijaniu innowacyjnej gospodarki i
skutecznej rywalizacji na tym polu ze Stanami Zjednoczonymi. Zarazem podejmuje
się te działania, jednocześnie budując bardziej autorytarne państwo i
zwalczając pluralizm w społeczeństwie. Czy na dłuższą metę da się pogodzić
coraz bardziej autokratyczne państwo z innowacyjnym społeczeństwem? Czy w
takich warunkach Chiny wygrają technologiczną rywalizację z USA? To są wielkie
pytania – wskazuje Niewiński.
Część analityków doszukuje się w tych działaniach
dyscyplinujących drugiego dnia. Tak było m.in. w związku z doniesieniami
mówiącymi, że chińscy regulatorzy chcą, by Ant Group wydzieliła od reszty
swojego biznesu dział zajmujący się kredytami i kartami płatniczymi
(odpowiadający za 10 proc. pożyczek niehipotecznych udzielanych w Chinach). Ant
Group miałaby przekazać dane o kredytobiorcach nowej spółce joint-venture z
udziałem państwa. Zdobycie kontroli nad tymi danymi ma być główną motywacją
regulatorów.
Czytaj więcej
Powstaje potężny chipowy sojusz. Strach przed Chinami
Przywódcy USA, Japonii, Indii i Australii zdecydowali, że w tym tygodniu w Waszyngtonie uzgodnią strategię budowy bezpiecznych łańcuchów dostaw półprzewodników – napisał japoński dziennik Nikkei, powołując się na projekt wspólnego oświadczenia.
Kampania regulacyjna pozwala też rządowi zwiększyć kontrolę
nad gigantami cyfrowymi. Na ten trend zwrócił uwagę m.in. George Soros,
założyciel Soros Fund Management, w opinii zamieszczonej niedawno w „Financial
Timesie”. „Choć rynki finansowe tego nie zauważyły, chiński rząd przejął w
kwietniu część udziałów i miejsce w zarządzie ByteDance, właściciela TikToka.
Ten ruch daje Pekinowi jedno miejsce na trzy w radzie dyrektorów i bezpośredni
wgląd w wewnętrzne sprawy spółki mającej jeden z największych na świecie
zbiorów danych osobowych. Rynek bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że rząd
przejmuje znaczące udziały w Alibabie i jej spółkach córkach” – napisał Soros.
Niedługo później agencja Bloomberga donosiła, że miejskie spółki z Pekinu chcą
przejąć kontrolę nad Didi Chuxing. I znów miało chodzić o dane gromadzone przez
„chińskiego Ubera”. Doniesienia te jednak szybko zdementowano.
Wojna kulturowa
Chińskie władze uderzenie w sektor nowych technologii mogą
traktować też jako element wojny kulturowej. Me … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS