Pożary na kilku stacjach metra, napady na sklepy i wznoszone barykady – tak wyglądało piątkowe popołudnie w sześciomilionowym Santiago. Gwałtowne demonstracje przerodziły się w starcia z policją. Lokalne media pokazywały młodych ludzi atakujących samochody policyjne, rzucających kamienie i wzniecających pożary.
Chile: stan wyjątkowy w stolicy
Funkcjonariusze użyli wobec demonstrujących gazu łzawiącego i armatek wodnych. Metro trzeba było zamknąć – zniszczenia są tak poważne, że nie można by z niego bezpiecznie korzystać. Pozostanie zamknięte przez weekend. Jak podaje BBC, straty oszacowano na 700 tys. dolarów. Podpalony został też budynek firmy energetycznej Enel Chile, pracowników trzeba było ewakuować.
Chile. Budynek firmy Enel podpalony przez protestujących. Fot. Esteban Felix / AP Photo
Prezydent Chile Sebastian Pinera zdecydował się ogłosić stan wyjątkowy w stolicy, by pociągnąć do odpowiedzialności “przestępców” odpowiedzialnych za chaos w mieście.
Gwałtowne protesty przez ceny biletów
Protesty uczniowie i studenci rozpoczęli w poniedziałek po tym, jak władze podniosły ceny biletów metra o 4 proc., z równowartości około 1 dolara do 1 dolara i 16 centów. Według rządzących uzasadniały to rosnące koszty energii i słabnące peso.
Chile. Protest uczniów przeciwko podniesieniu cen biletów metra. Fot. Esteban Felix / AP Photo
Prezydent Pinera zapowiedział teraz, że “rząd będzie wzywał do dialogu, który doprowadzić ma do złagodzenia niedogodności dla osób, w które uderzył wzrost stawek”.
W Chile, mimo, że to kraj bogaty na tle Ameryki Południowej, rozwarstwienie społeczne jest duże. Koszty życia w stolicy są wysokie. W kraju pojawiają się wezwania do reform, m.in. podatków, prawa pracy i systemu emerytalnego.
>>>Zobacz też: gwałtowne protesty odbyły się także w ostatnich dniach w hiszpańskiej Katalonii:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS