A A+ A++

Dwóch bliźniaków w wieku 40 lat, a także ich 57-letni znajomy wybrali się na Grossglockner, czyli najwyższy szczyt w austriackich Alpach. Obywatele Czech zignorowali jednak liczne ostrzeżenia i alerty pogodowe. Nie chcieli bowiem tracić takiej okazji, ponieważ jechali do Austrii aż 8 godzin tylko w celu spełnienia wspinaczkowych marzeń. Niestety, rzeczywistość zweryfikowała ich ambitne plany.

Zobacz wideo
Dlaczego śnieg jest biały, a lód jest przeźroczysty i dlaczego lekarstwa są niedobre?

Wyszli na szlak o świcie. Nie zdążyli przed śnieżycą

Mężczyźni wyruszyli na Grossglockner jeszcze o świcie 5 stycznia 2024 roku, spragnieni przygody życia. Na szlak wyruszyli ze schroniska Lucknerhaus (1920 m n.p.m.), kierując się od razu na jedną z najtrudniejszych tras wspinaczkowych. Zignorowali jednocześnie wszystkie ostrzeżenia pogodowe, które zapowiadały silną śnieżycę w godzinach popołudniowych i wieczornych. Nie przewidzieli jednak, że dostanie się na szczyt o wysokości 3798 m n.p.m., może być trudniejsze, niż się początkowo zapowiadało.

Jak podaje austriacki serwis 5min.at, czescy turyści utknęli na wysokości 3200 m n.p.m. Choć posiadali profesjonalny sprzęt wspinaczkowy, z powodu śnieżycy i coraz gorszej widoczności nie byli w stanie zejść samodzielnie. Gdy zrobiło się zupełnie ciemno, mężczyźni wiedzieli już, że nie obędzie się bez pomocy ratowników górskich.

Akcja ratunkowa trwała kilkanaście godzin. Czesi słono za nią zapłacą

Aż dwudziestu ratowników górskich oraz trzech funkcjonariuszy alpejskiej policji przybyło na miejsce w późnych godzinach wieczornych. Nie można było jednak dotrzeć na miejsce helikopterem, dlatego akcja ograniczyła się do użycia liny. Ratownicy podjechali do czeskich turystów na nartach i z pomocą 200-metrowej liny ściągnęli ich ze szlaku.

Choć akcja zakończyła się dla obywateli Czech szczęśliwie, to rachunek, jaki wystawiono im za akcję ratunkową, z pewnością przyprawił ich o niemały ból głowy. Ze względu na swoje zaniedbanie i brak odpowiedzialności, cała trójka została pociągnięta do zapłaty aż 21 tys. euro. W przeliczeniu na złotówki daje to pokaźną kwotę niemal 91,5 tys. złotych. Teraz panowie mogą się jedynie cieszyć, że na miejsce nie wezwano helikoptera. Wówczas koszty akcji ratunkowej znacząco by wzrosły.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKajetanowicz trenuje na śniegu
Następny artykułWizyta u pierwszego urodzonego w 2024 i ostatniego urodzonego w 2023 roku dziecka