Z radością, ale i goryczą, zapoznawałem się w „Gazecie Stołecznej” z 23 marca z artykułem Wojciecha Karpieszuka „Żydowska bojowniczka zabijała w Warszawie gestapowców. Nieznaną historię opisał „New York Times”. Czy bowiem nieznaną? I czy naprawdę trzeba było „New York Timesa”? O likwidacji agentów Gestapo w r. 1943 przy ul. Chmielnej informował już w r. 1978 Tomasz Strzembosz w książce „Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944”. Szczątki informacji o Tajtelbaum można też znaleźć w Wikipedii. Wojciech Karpieszuk pisze o tym wszystkim, ale też przedstawia rozmówców, którzy – tak jak on sam – nigdy o Tajtelbaum nie słyszeli.
A przecież istnieje opracowanie ogólnodostępne, obecne w każdej większej bibliotece w Polsce, Europie, Ameryce i Australii, opracowanie, w którym zawiera się cały życiorys Rywy Tajtelbaum: od urodzenia i młodości spędzonej w Łodzi, przez studia historyczne i filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim, komunistyczne zaangażowanie lat międzywojennych, działalność okupacyjną w szeregach Polskiej Partii Robotniczej, Gwardii Ludowej i Żydowskiej Organizacji Bojowej, aż po bohaterską śmierć. Tym opracowaniem jest Polski Słownik Biograficzny (PSB). Życiorys, napisany przez Dorotę Kromp, został opublikowany na ss. 119-120 tomu 52. Całkiem niedawno, bo w roku 2017.
Jan Cywiński, omawiając przed laty w „Gazecie” któryś z tomów Polskiego Słownika Biograficznego, napisał: „Chcesz wiedzieć – czytaj PSB”. Słowa te wywiesiliśmy w naszym lokalu redakcyjnym – jako dowód na sensowność naszej pracy. Ale, jak widać, prawda ta podzielana jest bodaj tylko przez Cywińskiego i naszą kilkunastoosobową redakcję. Nikt nie słyszał o Rywie Tajtelbaum. Nikt o niej nie wie – bo nie czyta. Nie tylko Strzembosza, lecz także PSB.
Polski Słownik Biograficzny ukazuje się w Krakowie od roku 1935, zawiera dziesiątki tysięcy życiorysów Polaków i osób z Polską związanych – od X do XX wieku. Ostatnią, jak dotąd, postacią przedstawioną na tych łamach jest XVII-wieczny hetman kozacki Paweł Tetera. Zdawałoby się, że przez 86 lat istnienia PSB zdążył się w polskiej przestrzeni publicznej zadomowić. Zdawałoby się, że pierwszym odruchem polskiego inteligenta będzie zawsze sprawdzenie, czy dana postać występuje w PSB. Nic z tych rzeczy – przekonywałem się o tym wielokrotnie.
Cieszy zatem, że o Rywę Tajtelbaum upomina się „Gazeta Stołeczna” – wolno mieć nadzieję, że o tej bohaterce najwyższej próby będzie wreszcie głośno. Martwi jednak, że ciężka praca autorów i redaktorów Polskiego Słownika Biograficznego jest wciąż tak bardzo nie zauważana.
Andrzej Romanowski, redaktor naczelny Polskiego Słownika Biograficznego
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS