Rozmowa o podwyżkę to zawsze twardy orzech do zgryzienia. No bo jak tu prosić o coś, co w zasadzie trudno zmierzyć i jeszcze nie wyjść przy tym albo na zachłannego dupka, a jednocześnie się szanować? Istnieją co prawda różnego rodzaju statystyki, ale często nie mają one zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Bo co innego dowartościowywanie się przez anonimowymi ankieterami, a co innego reality check. Na szczęście pewnego rodzaju nadzieję dają nam naukowcy, którzy twierdzą, że nie stoimy na przegranej pozycji w rozmowie z przełożonymi. Wystarczy zdawać sobie sprawę z pewnych rzeczy.
Jednym z najczęściej popełnianych błędów podczas rozmowy o podwyżkę jest podawanie konkretnej sumy, której byśmy oczekiwali. Z dużym prawdopodobieństwem można przewidzieć, że druga strona biorąca udział w negocjacjach założy, że podaną kwotę można próbować zmniejszyć. Tymczasem wystarczyłoby podać oczekiwane przez nas widełki, w których dolna kwota wyznaczałaby poziom, którego oczekujemy. W ten sposób zabezpieczamy się na 2 sposoby.
Po pierwsze dolna kwota sugeruje przełożonemu, że podana wartość to absolutne minimum i poniżej tego minimum już nie zejdziemy. Po drugie zachodzi tu tzw. efekt grzeczności. Ludzie czują się niezbyt komfortowo, gdy muszą proponować coś poniżej podanego poziomu, ponieważ uważają, że byłoby to obraźliwe. Widełki natomiast dają naszemu rozmówcy pewnego rodzaju komfort, ponieważ sugerują, że jesteśmy mimo wszystko elastyczni. Do tego dochodzi jeszcze jeden sposób, by zwiększyć szanse na upragnioną podwyżkę – rozmowę należy zacząć od żartu, w którym podamy zupełnie nierealną kwotę wynagrodzenia, którą chcielibyśmy otrzymywać – na przykład 100 tysięcy miesięcznie. Może być nawet w euro.
Chodzi o to, że ludzie najlepiej zapamiętują pierwszą lub najbardziej aktualną informację, którą otrzymują i to ona warunkuje ich dalsze myślenie. Zatem zgodnie z zasadą, że jak chcesz pożyczyć stówę, zapytaj najpierw o tysiąc, na rozmowie o podwyżkę rzuć kwotą całkiem od czapy, bo przy niej każda następna będzie wyglądać dużo lepiej.
A jak to nie pomoże, to pośmiejesz się chociaż razem z przełożonym, po czym wrócisz do swojego biurka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS