A A+ A++

Rozwój samochodów elektrycznych wiąże się z wieloma wyzwaniami, którym branża motoryzacyjna, i nie tylko, musi sprostać. Jednym z nich jest kwestia rozmieszczenia punktów ładowania. Jedna z organizacji zaproponowała, jak rozwiązać ten problem, ale budzi on poważne kontrowersje. Chodzi bowiem o “szpiegowanie” kierowców.

Samochody elektryczne nie sprzedają się tak dobrze, jak to jeszcze kilka lat temu zakładali producenci, ale nie zmienia to faktu, że elektryków na drogach przybywa. Rosnąca liczba aut na prąd sprawia, że producenci, i nie tylko, muszą sprostać nowym wyzwaniom związanym z elektromobilnością.

Można tutaj wymienić takie kwestie, jak pozostające wciąż na wysokim poziomie ceny tych aut, spadający zasięg czy dostępność punktów ładowania. W pewnym sensie ta ostatnia kwestia stanowi problem zarówno dla operatorów sieci ładowania, jak i dla użytkowników aut elektrycznych. Budując ładowarki w danym miejscu firma musi mieć pewność, że klientów będzie wystarczająco dużo, by mieć z tego dochód. Z drugiej strony chodzi również o komfort osób korzystających z elektryków. Ograniczona liczba ładowarek i ciągłe kolejki raczej nie przekonają do zakupu samochodu na prąd. W związku z tym firmy muszą bazować na odpowiednich danych, by wiedzieć, gdzie punkty ładowania powinny powstać. Pewna organizacja ma pomysł, jak ułatwić im wybieranie odpowiednich miejsc.

“Szpiegowanie” kierowców ma pomóc w rozbudowie sieci ładowarek

Eurelectric, czyli organizacja reprezentująca interesy europejskiego przemysłu elektroenergetycznego, twierdzi, że w celu poprawienia dostępności punktów ładowania, należy pozwolić na udostępnianie wielu danych pochodzących nie tylko od producentów samochodów, ale również operatorów sieci telekomunikacyjnych. Jak stwierdził w rozmowie z portalem euractiv.com Serge Colle z firmy Ernst & Young (EY), telefon komórkowy może zebrać znacznie więcej danych niż samochód, ponieważ użytkownik ma go cały czas przy sobie.

Jak wskazuje wspomniany portal, Eurelectric i firma EY stwierdziły, że dzięki udostępnionym danym operatorzy sieci ładowania będą mogli dowiedzieć się, gdzie i jak wygląda zapotrzebowanie na punkty ładowania, a w związku z tym, gdzie powinny stanąć nowe stacje. Dla takiej firmy wiedza na ten temat da pewność, że inwestycja przyniesie dochód. Dla właścicieli elektryków natomiast korzystanie z auta będzie dużo bardziej praktyczne. Ponadto Eurelectric i EY przekonują, że udostępnienie danych pozwoliłoby na stworzenie aplikacji pozwalających na obserwowanie pobliskich stacji ładowania czy ułatwiających płatności za uzupełnienie energii.

Według Colle’a udostępnienie danych ma na celu zapewnienie “płynnej i bezproblemowej jazdy” w czasie korzystania z pojazdu elektrycznego. To jednak nie wszystko. Firmy przekonują, że takie rozwiązanie pozwoliłoby na zmniejszenie obciążenia sieci energetycznych, ponieważ firmy wiedziałyby, jakie jest zapotrzebowanie na prąd … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMłodzież z Migawki odniosła sukces w Bydgoszczy
Następny artykułKiedy gra Iga Świątek? Gdzie oglądać mecz WTA Indian Wells 2024? [TRANSMISJA NA ŻYWO]