Na terenie fabryki — zarówno w halach, jak i w pomieszczeniach biurowych — wiszą obrazy autorstwa pracowników firmy, co potęguje atmosferę kreatywnego start-upu.
DefSecIntel działa od 2018 roku, przy czym kapitał na rozruch — jak twierdzi Tamm — wynosił około miliona euro. Częściowo zainwestował w firmę własne pieniądze, resztę pozyskując z rządowego grantu dla start-upów zbrojeniowych. Obroty za zeszły rok miały wynieść ok. 30 mln euro. Poza Estonią firma ma zakłady produkcyjne w Niemczech i w Ukrainie, a sprzedaż prowadzi w 25 krajach. Wśród oferowanych produktów znajdują się: wspomniany mobilny autonomiczny system rozpoznawczy SurveilSPIRE z rozkładaną wieżą i stanowiskami dla dronów oraz montowany na pojazdach system rozpoznawczy CAIMAN ze wspomnianą kamerą termowizyjną. Oba urządzenia wykorzystują sztuczną inteligencję, która m.in. pomaga rozpoznawać wrogie drony, odróżniając je od innych obiektów latających. W ofercie są też mobilne centra dowodzenia i wspomagany przez AI system obrony przeciwlotniczej bardzo krótkiego zasięgu. Rozwiązania zostały już zresztą sprawdzone w akcji — i to nie tylko w Ukrainie, gdzie są stosowane w warunkach wojennych.
CZYTAJ TEŻ: Tak może wyglądać Tarcza Wschód. Oto czym będzie system za 10 mld zł
Kamera rozpoznawcza DefSecIntel zamontowana w samochodzie cywilnym.
Fot.: brand.estonia / Materiały prasowe
— Zaczęliśmy rozwijać tego typu rozwiązania, żeby zwiększyć możliwości straży granicznych w Europie. Było to akurat w czasie kryzysu migracyjnego na granicy litewsko-białoruskiej. Zwróciła się do nas estońska straż graniczna, która wiedziała, że mamy już prototyp. Zadzwonili do nas, mówiąc, że mają jechać na pomoc Litwinom i pytając, czy prototyp jest gotowy do zabrania i rozmieszczenia przy granicy. Odpowiedzieliśmy, że nie ma problemu. Wyjechaliśmy następnego dnia o 8 rano, a o godz. 16 urządzenie było już zainstalowane na granicy litewsko-białoruskiej, od strony litewskiej. To dało Litwinom możliwość prowadzenia obserwacji dalekiego zasięgu. Nocą byli więc w stanie zobaczyć pojazdy białoruskiego KGB i straży granicznej oraz to, ile osób próbuje przekroczyć granicę w tym regionie. Dzięki temu my też zdobyliśmy wiele nowych doświadczeń — opowiada Jaanus Tamm.
Zbrojeniówka start-upami stojąca
Z punktu widzenia Polski, gdzie w sektorze obronnym dominują podmioty z kapitałem państwowym, oparcie sektora zbrojeniowego na start-upach może się wydawać czymś niezwykłym. Jak tłumaczy Ingvar Pärnamäe, członek rady stowarzyszenia estońskiego przemysłu obronnego i lotniczego, a w przeszłości najmłodszy deputowany estońskiego parlamentu — w czasie, gdy Estonia była częścią Związku Radzieckiego, nie lokowano tu dużego przemysłu zbrojeniowego, który po odzyskaniu niepodległości w 1991 roku mógłby stać się bazą rozwoju krajowych firm. Dlatego też estońskie firmy zbrojeniowe przeważnie rozwijają się jak start-upy: od pomysłu i technologii, poprzez znalezienie finansowania, sprzedaż produktu i skalowanie biznesu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS