A A+ A++

Biorąc pod uwagę grę w domu, oraz fakt, że drużyna Marka Papszuna co sezon jest realnie wzmacniana, można liczyć, że Raków nie tylko nie przyniesie wstydu (co w obecnych realiach jest niebywałym komplementem wobec naszych reprezentantów w Pucharach), ale ugra coś konkretnego. Czyli pokona trzech rywali w drodze do fazy grupowej Ligi Konferencji.

ZOBACZ TAKŻE: Tomasz Hajto: Jak Lewy strzeli 40 goli, to będzie dobrze

Wydaje się, że po latach konsekwentnego tworzenia tzw. piłkarskiego projektu w Częstochowie przyszedł czas, aby znaleźć odpowiedź na pytanie, czy ten pomysł nadaje się na coś więcej niż zdominowanie naszej Ekstraklasy. Piszę zdominowanie, choć Raków Papszuna po mistrzostwo przecież nie sięgał. Chodzi jednak o ogólne wrażenie niesamowitego impetu z jakim wjechał do ESA ten zespół, znalezienie się na stałe w ścisłej czołówce, zdobywane puchary, medale, zwycięstwa nad teoretycznie mocniejszymi i punkty. Przypomnijmy: od awansu Rakowa do Ekstraklasy żadna ekipa nie zdobyła w sumie więcej punktów.

Raków jest zarządzany autorytarną ręką trenera, który jako jedyny w Polsce ma absolutną władzę nad drużyną i nie musi się martwić, że podczas jakiegoś zakrętu zostanie zwolniony. To raczej właściciel musi zabiegać o to, aby Papszuna nie podebrano. Nie ma też takiej możliwości, aby piłkarze mieli coś do powiedzenia w kwestiach personalnych. Tacy, którzy nie są w stanie zaakceptować rygoru, wymagań, reżimu pracy najczęściej do Rakowa w ogóle nie trafiają, a jeśli już trafią to szybko wylatują. To samo z najbliższymi współpracownikami trenera. Nie ma co się oszukiwać, presja jest tak duża, że nie da się z nim wytrzymać na dłuższym dystansie. Dlatego w sztabie wciąż się coś zmienia. Tyle, że to jest raczej ferment twórczy, a przede wszystkim i już bez żadnych wątpliwości – to działa!

ZOBACZ TAKŻE: Wzruszające pożegnanie Lewandowskiego! 145 sekund pięknych wspomnień

Cierpliwość i konsekwencja właściciela oraz coraz większe pieniądze, które wydaje na klub przynoszą efekty. Papszun pracuje już sześć lat. Doszedł do obecnego miejsca startując z klubem na trzecim poziomie rozgrywkowym. Widać jak na dłoni, że od początku korzysta z pewnego schematu, wymieniając jedynie klocki potrzebne do jego usprawnienia. Nie wszystkim podoba się styl, wielu zwraca uwagę na pewne ograniczenia jeśli chodzi o piłkarskie środki wyrazu, nie zawsze jest to finezyjny futbol, mało jest w składzie Polaków, niewielu kreuje się graczy do naszych reprezentacji, ale za to zespół jest powtarzalny, konsekwentny, zdyscyplinowany. Raków ma styl. Jakimś cudem również udaje się zachować tych zawodników, których Raków nie chce sprzedawać po udanych sezonach, czego najlepszym przykładem jest najnowsza informacja o pozostaniu w składzie najlepszego ligowca Iviego Lopeza.

I teraz jest pytanie, czy pod tą kołderką kryje się jeszcze coś więcej. Czy ta cała pochwała może dotyczyć też postawy Rakowa w starciach na nieco wyższej półce, czyli w Pucharach? Ubiegły sezon, tak jak pierwszy po powrocie do Ekstraklasy można było potraktować jako przetarcie. Choć i tak z niezłym wynikiem, bo przecież udało się sensacyjnie wyeliminować Rubin Kazań i wygrać w pierwszym meczu z Gent. Teraz jest idealny moment, aby w tej kwestii powiedzieć: sprawdzam.

Jeśli klub w obecnej konfiguracji osiągnął już sufit, nie będzie tragedii. I tak startując z drugiego planu zrobił już bardzo dużo, porównując go do naszych potentatów. Znając jednak Marka Papszuna, czy czytając o jego aspiracjach sięgających pracy z reprezentacją Polski, apetyty w Częstochowie są jednak ogromne. I być może jesteśmy świadkami próby kolejnego skoku jakościowego i usadzenia się na jeszcze wyższym poziomie?

ZOBACZ TAKŻE: Serie A: Paulo Dybala kolegą Zalewskiego w AS Roma

Co prawda Astana ma nieporównywalnie większe doświadczenie, bo kilka lata wstecz grywała w Lidze Europy, a nawet w Lidze Mistrzów, pamiętamy też jak upokorzona w starciu z tym rywalem była Legia, ale… Raków jest w naszej skali ewenementem i chyba nie ma takiej możliwości, aby zawodnikom z Częstochowy zadrżały nogi, tak jak mistrzom Polski Lechowi Poznań podczas niedawnego blamażu w Baku.

Na wciąż powtarzające się pytanie, czego naszym drużynom tak naprawdę brakuje, aby wygrywać z rywalami podobnej klasy w Europie, najczęściej pada odpowiedź: intensywności w grze, dobrego mądrego biegania i na końcu mentalności, pewności siebie.

A tak się składa, że Raków akurat tymi cechami bardzo mocno się w Polsce wyróżnia. Zobaczymy, być może Raków Papszuna dopiero się zaczyna…

Przejdź na Polsatsport.pl

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDostępne parkingi w dniu 22.07.2022
Następny artykułForza Horizon 5 Hot Wheels – jak znaleźć smoka na Hammer Mountain?