Brak węgla i wysokie ceny
PGG skróciła właśnie pracę swojego sklepu internetowego. Do tej pory obsługiwał on klientów przez pięć dni w tygodniu, teraz już tylko przez dwa. Sklep nie ma bowiem… czym handlować. Już wiosną z powodu obaw o skutki wojny na Ukrainie węgiel był wykupywany ze składów. Po zamknięciu w ramach sankcji europejskiego rynku dla importu ze wschodu, składy świecą pustkami. W niektórych chętni zapisują się na listy kolejkowe. W efekcie węgiel, który jeszcze rok temu kosztował nieco ponad tysiąc złotych za tonę, dziś wyceniany jest na ponad 3 tys. zł. Odbiorcy płacą, bo obawiają się, że jesienią może być jeszcze drożej. Z Rosji sprowadzaliśmy przecież 8 mln ton węgla rocznie, a były i takie lata, kiedy import był prawie dwa razy większy. Wygląda na to, że substytut w postaci węgla z Kolumbii czy Australii będzie znacznie droższy. O ile w ogóle zdąży zawinąć do polskich portów przed zimą.
Czytaj również: „Nie pozwolę, by ktokolwiek zamordował polskie górnictwo” – mówił Andrzej Duda. Rynek odpowiedział: sprawdzam
Węglowa monokultura
Z danych GUS wynika, że najważniejszym sposobem ogrzewania polskich domów pozostaje tak zwane ciepło sieciowe. 40 proc. mieszkańców kraju żyje w mieszkaniach i domach ogrzewanych przez lokalne ciepłownie i elektrociepłownie. Tak dla jednych, jak i drugich podstawowym paliwem grzewczym jest węgiel kamienny, znacznie rzadziej brunatny.
Kolejnych 36,5 proc. Polaków ogrzewa swoje domostwa kotłami węglowymi. W sumie ponad trzy czwarte mieszkań i domów utrzymuje zimą ciepło dzięki spalaniu węgla. W kolejnym sezonie grzewczym, który rozpocznie się już za cztery miesiące, staniemy przed wyborem: czy płacić absurdalnie wysokie ceny za ciepło, czy zmniejszyć temperaturę w domach i spędzać długie zimowe wieczory pod kocem, w polarze i w ciepłych wełnianych skarpetach.
Podwyżki, podwyżki. Ogrzewanie będzie luksusem dla bogatych?
PGG wiązały do tej pory z ciepłowniami długoterminowe kontrakty zawarte jeszcze w czasie pandemii, kiedy ceny węgla były umiarkowane. Teraz, powołując się na nową ustawę o wspieraniu górnictwa uchwaloną przed końcem ubiegłego roku, a która gwarantuje PGG tylko w tym roku 6 mld zł dofinansowania ze strony państwa, firma rozwiązuje kontrakty długoterminowe i zastępuje je umowami z nowymi wskaźnikami cen. W ofertach nowych umów w miejsce dotychczasowych cen na poziomie 13 zł za GJ dostarczonej w węglu energii PGG oczekuje ok. 30 zł. To podwyżka o 230 proc.
Ceny w detalu rosną jeszcze mocniej. Tona popularnego węgla typu ekogroszek, czyli drobnego, niezłego jakościowo węgla nadającego się do nowoczesnych kotłów węglowych, wzrosła w ciągu roku z nieco ponad tysiąca do ponad 3 tys. zł.
Do ogrzania przeciętnie docieplonego domu jednorodzinnego o powierzchni 150 metrów kwadratowych potrzeba na sezon ok. 3,5 tony węgla. Dom dobrze zaizolowany cieplnie, ale takich stoi w Polsce stosunkowo niewiele, którzy ogrzewa się paliwami stałymi, zużyje ok. 2,5 ton. Dom o tej samej powierzchni, ale pozbawiony warstwy ociepliny na utrzymanie temperatury ok. 22 stopni zużyje w ciągu sezonu aż 6 ton paliwa. Jeśli obecne ceny się utrzymają, to kolejny sezon grzewczy będzie kosztował właścicieli takich domów nie kilka ,jak do tej pory, ale nawet kilkanaście tysięcy złotych.
Podwójny Nelson
Opłaty za ciepło sieciowe też wzrosną. Większość lokalnych ciepłowni jest objęta ETS, czyli unijnym systemem handlu emisjami, który podbija koszty produkcji ciepła (z opłat zwolnione są tylko niewielkie ciepłownie). Samorządy kombinują już z właścicielami ciepłowni przejście na gaz ziemny, który w trakcie spalania emituje mniej CO2, dzięki czemu kary za emisje są niższe. Szkopuł w tym, że gaz podrożał na giełdach jeszcze mocniej niż węgiel.
A przecież na horyzoncie majaczy już reforma ETS. Za trzy lata odrębnym systemem handlu emisjami, czyli ETS2 mają zostać objęte wszystkie budynki w UE. Będzie to oznaczać, że do ceny węgla czy gazu będzie doliczany dodatkowo koszt emisji CO2. Z raportu „Jak Europejski Zielony ład wpłynie na budżety gospodarstw domowych” Fundacji Przyjazny Kraj wynika, że koszty ogrzewania węglem po wprowadzeniu ETS wzrosną nawet dwukrotnie. Raport powstał wprawdzie przed drastycznymi podwyżkami cen węgla w ostatnich miesiącach i dziś wpływ ETS 2 na koszty byłby procentowo niższy, ale i tak będzie znaczący.
W tej sytuacji jedynym rozwiązaniem, które pozwoli na skuteczne zabezpieczenie się przed wysokimi rachunkami za ciepło albo marznięciem w niedogrzanym domu czy mieszkaniu są odnawialne źródła energii. A ściślej pompa ciepła sprzężona z rozbudowaną instalacją fotowoltaiczną. Przy rosnących cenach węgla i gazu czas zwrotu z takiej inwestycji (w przybliżeniu 40 – 50 tys. zł na średniej wielkości dom jednorodzinny) wyraźnie się skraca.
Czytaj też: Unia nie odpuszcza. Zielony Ład ma być bardziej zielony
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS