A A+ A++

Na rynku ropy naftowej w ostatnich dniach nie pojawia się zbyt wiele przełomowych informacji – ale trudno mówić tu o spokoju. Po dynamicznych zwyżkach notowań ropy naftowej na przełomie lutego i marca, później cena tego surowca gwałtownie odreagowała, a następnie utkwiła w chwiejnej konsolidacji. I trudno się temu dziwić, bowiem wielu instytucjonalnych inwestorów wymienia obecny czas jako okres ogromnej niepewności oraz uzależnienia cen ropy naftowej od czynników politycznych.

Oczywiście powiązania ropy z polityką istniały od zawsze – jednak teraz wspomnianą niepewność budzą potencjalne działania Rosji, która nie wycofuje się z konfliktu w Ukrainie, lecz dopuszcza kolejnych zbrodni oraz okazjonalnie straszy atomem. W takiej sytuacji coraz większa presja wywierana jest na Unię Europejską, by odciąć Rosję od ogromnych przychodów, generowanych ze sprzedaży ropy naftowej do Wspólnoty. Jednak wiadomo, że wprowadzenie sankcji nie będzie ani szybkie, ani proste, ze względu na uzależnienie wielu krajów EU od dostaw rosyjskich surowców energetycznych.

Z kolei drugim czynnikiem, zwiększającym niepewność na rynku ropy naftowej, jest powrót pandemii i lockdownów w Chinach. Państwo Środka stosuje bardzo stanowczą politykę w kwestii koronawirusa, co na rynkach finansowych budzi obawy ze względu na negatywny wpływ na lokalną aktywność przemysłu i ograniczenie konsumpcji (które niewątpliwie przełożą się na wzrost gospodarczy).

Notowania ropy naftowej „utknęły” więc pomiędzy informacjami na temat potencjalnych sankcji (pozytywny wpływ na ceny ropy) a obawami związanymi z wpływem przedłużającej się pandemii na wzrost gospodarczy (negatywny wpływ na ceny).

Natomiast ciekawym akcentem, który jednak nie ma większego przełożenia na ceny, jest informacja o uchyleniu przez administrację Joe Bidena kontrowersyjnej ustawy, otwierającej drogę do nowych wierceń w poszukiwaniu ropy naftowej na Alasce. To już kolejna ustawa, przeforsowana wcześniej przez Donalda Trumpa, która obecnie jest uchylona przez Bidena.

PLATYNA

Zapomniana platyna – czy powróci do łask przemysłu i inwestorów?

Początek bieżącego tygodnia przynosi kontynuację słabości strony popytowej na rynkach metali szlachetnych. Ceny złota oscylują już w pobliżu psychologicznej bariery na poziomie 1900 USD za uncję, notowania srebra spadły poniżej 24 USD za uncję, natomiast cena platyny po raz kolejny zbliżyła się do poziomu 900 USD za uncję – obecnie wynosi 920 USD za uncję.

Rynek platyny w ostatnich latach nie cieszył się łaską inwestorów, zwłaszcza w porównaniu z świetnie radzącymi sobie notowaniami palladu. Mimo że oba kruszce są wykorzystywane przede wszystkim w produkcji katalizatorów samochodowych, to różnice tkwią w detalach: palladu używa się w samochodach z silnikami benzynowymi, podczas gdy platyny – w okrytych gorszą sławą silnikach typu diesel, które coraz rzadziej są kupowane. Rozbieżność w notowaniach platyny i palladu w ostatnich kilku latach wiązała się właśnie z tymi różnicami.

Niemniej, ze względu na znacznie niższe notowania platyny w porównaniu z palladem, producenci samochodów coraz łaskawiej spoglądają w jej stronę i pracują nad powrotem do jej wykorzystania (zwłaszcza że już kiedyś podobnego manewru dokonano, zastępując platynę wtedy tańszym palladem). Dotychczas ten proces przebiegał powoli, ale w bieżącym roku za jego przyspieszeniem przemawia dodatkowy argument: fakt, że większość palladu na świecie wydobywa Rosja. O ile kraj ten jest również ważnym producentem platyny, to jednak w przypadku palladu dominuje na rynku.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułHejt w Lost Ark doprowadza do szału managerów społeczności
Następny artykułAdrian Potępa wicemistrzem Polski na zawodach w Bydgoszczy