Wydaje mi się, że jest to sposób na obniżanie znaczenia wszystkich zarzutów o niekompetencję i słabości pana Trzaskowskiego jako urzędującego prezydenta Warszawy. Mogłoby to nazbyt go ośmieszać, czynić mało poważnym, a przez to zaważyć na szansach uzyskania dobrego wynik w obecnych wyborach. Dlatego atakowane są media, ze strony których można się spodziewać niewygodnych pytań. Starają się niejako unieważnić te pytania, pokazać, że stanowią one efekt braku obiektywizmu i podporządkowania jednemu środowisku politycznemu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Arkadiusz Jabłoński, socjolog z KUL.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Tak mają wyglądać media publiczne? Budka wygłosił oświadczenie i wyszedł ze studia: „Dzisiaj nie będę mógł wziąć udziału w tej audycji”
Pierwsza konferencja nowego kandydata KO. Trzaskowski zaczyna „kampanię” od pogróżek wobec TVP: „Niewiele czasu wam zostało”
wPolityce.pl: Borys Budka, zapytany w Radiowej Trójce o plany kampanijne Rafała Trzaskowskiego wygłosił oświadczenie na temat swojego postrzegania mediów i opuścił studio. Jako powód nieudzielenia odpowiedzi podał brak wolnych mediów i powrót cenzury. Czy to nowa strategia PO? Czy ona może się sprawdzić?
Prof. Arkadiusz Jabłoński: Trudno powiedzieć, jaki jest cel tych działań. Wydaje się, że uczyniono z mediów zastępczy obiekt ataku skierowanego przeciwko rządzącym, a zwłaszcza Prawu i Sprawiedliwości. Zapewne badania pijarowców PO oraz ostatnie wydarzenia związane z listą przebojów radiowej Trójki wskazały na media publiczne jako główny obiekt ataku. W ten sposób PO stara się wskazywać na największy ich zdaniem mankament „państwa PiS”, jakim jest dominacja przekazu jednej partii, brak pluralizmu, a teraz jeszcze „cenzura”. Jest to element narracji o opresyjnym kraju, w którym rzekomo nie ma nawet wolnych mediów. Polacy przyzwyczaili się już do takiej jednostronnej i kłamliwej opowieści, ale jest ona czyniona głównie na potrzeby własnego, częściowo utraconego elektoratu.
Tak. Ale to jest typowa strategia odwracania uwagi od Rafała Trzaskowskiego. Ten kandydat jest jednak trochę problematyczny dla Platformy Obywatelskiej ze względu na ilość wpadek, jakie zaliczył najpierw jako kandydat na prezydenta Warszawy, później już jako prezydent Warszawy. Pytanie, czy ta strategia odwracania uwagi ma szansę się sprawdzić?
Wydaje mi się, że jest to sposób na obniżanie znaczenia wszystkich zarzutów o niekompetencję i słabości pana Trzaskowskiego jako urzędującego prezydenta Warszawy. Mogłoby to nazbyt go ośmieszać, czynić mało poważnym, a przez to zaważyć na szansach uzyskania dobrego wynik w obecnych wyborach. Dlatego atakowane są media, ze strony których można się spodziewać niewygodnych pytań. Starają się niejako unieważnić te pytania, pokazać, że stanowią one efekt braku obiektywizmu i podporządkowania jednemu środowisku politycznemu. Jest to próba ochrony własnego kandydata przed niewygodnymi dla niego kwestiami przez atak na rzekomy brak pluralizmu i obiektywizmu mediów publicznych.
Jest to gra na osłabianie mediów publicznym i obrona przez atak. Można wtedy wekslować wszystkie, niewygodne dla pana Trzaskowskiego, informacje stwierdzeniem w stylu: „Media mszczą się na nas za to, że próbowaliśmy wskazywać na ich stronniczość”. Taka strategia może przynieść pozytywny skutek, bo mobilizuje ten elektorat, który przez długi czas koncentrował się na atakowaniu mediów publicznych i to był chyba ostatni zryw pozostałości po KOD i podobnych ruchach społecznych.
PO zdążyła już przyzwyczaić elektorat do politycznych demonstracji. Czy polskie społeczeństwo będzie skłonne przyjąć kolejne demonstracje zamiast konkretów?
Polskie społeczeństwo jest już tym zmęczone i nie jest gotowe na masowe demonstracje, zwłaszcza w kontekście realnych problemów, jakie wiążą się z epidemią i kryzysem gospodarczym. Wydaje się więc, że jedyne, co może PO przynieść pozytywny skutek, to polityczne demonstracje w przestrzeni medialnej, których siła będzie przede wszystkim siłą przekazu medialnego, a nie faktycznym efektem buntu takich czy innych grup społecznych. Brak konkretów przekazu zastępowany jest graniem na ludzkich emocjach i podgrzewaniem różnych fobii. Nie pozwala to znacząco zwiększyć poparcia społecznego, ale może pozwolić na nowo zmobilizować utracony elektorat.
Pompowanie „balona” medialnego, pijarowskiego i szukanie tematów zastępczych to jednak są metody na krótką metę. Czy ta kampania prezydencka będzie na tyle krótka, że PO siłą rozpędu po zmianie kandydata na prezydenta pójdzie w górę w sondażach? Czy raczej ten balon medialny szybko opadnie, ukazując próżnię, jaka za nim stoi?
Właśnie. To jest pytanie, na ile wydolne są pijarowskie zabiegi w autentycznym pozyskiwaniu elektoratu. Myślę, że skuteczność tego typu działań będzie bardzo ograniczona i nie przewiduję jakiegoś spektakularnego wzrostu poparcia ani dla Platformy Obywatelskiej, ani dla ich kandydata na urząd prezydenta RP. Myślę, że będzie ono oscylowało w granicach poniżej 20 procent. Taki może być realny skutek tych działań, jeżeli faktycznie nie wydarzy się coś, co będzie stanowiło punkt zwrotny kampanii. Może to być jakieś szczególne wydarzenie, na które oni ciągle czekają, np. jakieś nieszczęście związane z funkcjonowaniem naszego państwa, za spowodowanie którego będzie można obciążyć rządzących. Bez tego nagłego zwrotu nie spodziewam się, aby tylko działania pijarowskie mogły w tej sytuacji społecznej i politycznej, w jakiej się znajdujemy, zapewnić sukces kandydatowi tej partii, a w dłuższym czasie samej partii.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej – teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS