A A+ A++

Zacznijmy od… początku

Oj, to dawne czasy, przynajmniej jak na branżę internetową 😉 Początek CDA to rok 2004. Wtedy serwis był przedsięwzięciem czysto hobbystycznym. Łukasz (Łukasz Ćwiek, założyciel CDA i obok swojego ojca Jarosława największy akcjonariusz spółki CDA S.A. – przyp. red.) wtedy jeszcze się nie spodziewał, jakie rozmiary może osiągnąć ten projekt. Dużym kamieniem milowym był 2010 rok – wtedy serwis został gruntownie przebudowany, wprowadzono więcej funkcji – a przełomem 2012 rok, kiedy CDA osiągnęło masę krytyczną i zaczęło monetyzować ruch. Wtedy pojawiły się pierwsze reklamy. Był to jednocześnie moment, kiedy wszyscy zachwycali się wideo jako formatem reklamowym.

Co to znaczy, że CDA był początkowo „projektem hobbystycznym”? Co było bezpośrednią inspiracją dla jego powstania?

Bardzo wczesne początki CDA – 2004 rok – to w obszarze internetu i nowych technologii niemal prehistoria. Wtedy wiele projektów powstawało na bazie entuzjazmu i radosnej chęci tworzenia. Dziś, kiedy każdy projekt musi mieć finansowy cel, na każdym etapie mówi się o KPI i ROI, to oczywiście nie do pomyślenia. Ale wtedy było inaczej i wielu dzisiejszych gigantów ma podobny rys historyczny – tak jak choćby YouTube, do którego często się odwołujemy. Czy na początku ktoś się zastanawiał, dokąd to doprowadzi, pytał o benchmarki i inspiracje, nie mówiąc już o czymś takim jak cele biznesowe?

Skoro punkt przełomowy dla CDA.pl nastąpił w 2012 roku, czy wcześniej serwis nie zarabiał na siebie? Przecież wideo pożera dużo transferu. Jak i gdzie serwis był utrzymywany?

Nie zarabiał. Na początku CDA to były głównie gry fleszowe. Dopiero w okolicach 2010 roku przebudowano serwis, a w internecie wyraźnie zaczął rysować się trend wideo i filmów. A co do kosztów, to w tamtym okresie sporo kosztował transfer, ale tylko w Polsce. Dlatego wiele serwisów, a nawet firm hostingowych uciekało za granicę, gdzie ten transfer był znacznie, znacznie tańszy. CDA nie było tu wyjątkiem.

Co działo się po pojawieniu się reklam w 2012 roku i kiedy miał miejsce kolejny punkt przełomowy?

Wzrost serwisu od 2012 roku do 2015 był niesamowity, co najlepiej oddają statystyki.

Użytkownicy cda.pl w latach 2012-2015

Źródło (i aktualne dane): https://spolka.cda.pl/statystyki

Ale to rok 2015 był niezwykle ważny. Wtedy pojawiły się treści od partnerów z zewnątrz. Rozpoczęła się współpraca z innymi wydawcami i dystrybutorami, a także z z twórcami, przede wszystkim gier, ale też filmów, np. z youtuberami. Serwis zaczął przymierzać się do otwarcia Premium czyli płatnego kanału VOD. Zaczęły się rozmowy z dystrybutorami i jak można się domyślić, nie były one łatwe. Dystrybutorzy nie darzyli serwisu zbyt ciepłymi uczuciami. Problem stanowiła duża ilość treści pirackich, które wrzucali użytkownicy, a za które odpowiedzialność próbowano przerzucić na CDA. Taki problem na początku miał też YouTube i inne serwisy powalające użytkownikom dzielić się treściami wideo. To zresztą charakterystyka wszystkich serwisów User Generated Content. Ale atmosfera nie była sprzyjająca. Zmiany zaczęły się od tego, że jeden z dystrybutorów dał zielone światło.

Co przekonało tego pioniera? Co sprawiło, że zdecydował się pójść pod prąd i narazić się na zarzut, że wspiera piractwo?

Pionierem ze strony dystrybutorów było Kino Świat. Może najlepiej ich zapytać o powody 🙂 Kino Świat, a potem kolejnych dystrybutorów przekonały głównie argumenty biznesowe: duża liczba użytkowników CDA i możliwość monetyzowania całego katalogu filmowego, a nie tylko najnowszych pozycji. Początkowo umowa została zawarta na zaledwie kilka miesięcy, a trwa do dziś, czyli jakieś dwa i pół roku.

Pierwszy dystrybutor podpisał z Wami umowę, a następnie…

W styczniu 2016 roku wystartowało CDA Premium. Od zupełnych podstaw i przy zerowej liczbie użytkowników. Pojawiły się też medialne doniesienia pełne niedowierzania: CDA próbuje się wybielić i sprzedawać legalne treści. Obraz w mediach był taki, że nie ma szans, że się nie uda, że nikt za to nie zapłaci itp., itd. Ale się udało. Po roku usługa miała ponad 40 tys. użytkowników, a po półtora roku (połowa 2017 roku) – około 74 tys. Teraz z CDA Premium korzysta ponad 100 tys. osób, które co miesiąc płacą abonament.

Kiedy pierwszy dystrybutor podjął swoją odważną decyzję, czy lawina ruszyła, czy nadal to raczej wy musieliście przekonywać do siebie dystrybutorów?

Różnie bywało. Najczęściej to jednak CDA było stroną inicjującą kontakt. Wykazywaliśmy dobrą wolę. Przyznawaliśmy, że problem piractwa istnieje, ale to nie my jesteśmy piratem i chcemy wspólnie dążyć do tego, żeby takich treści było mniej. Rozmowy początkowo przebiegały od atmosfery nieufności, przez topniejące lody, aż do porozumienia. To jest możliwe, kiedy ludzie się ze sobą się spotykają, zaczynają rozmawiać i grają szczerze. Teraz współpracują z nami między innymi tacy dystrybutorzy jak Kino Świat, BestFilm, Media4Fun, M2Films, Filmoteka Narodowa, Hagi Film, Studio Miniatur Filmowych, Vision Film, Solopan, Polmedia, Vivarto, Vitra Film, Aurora, Against Gravity, Kondrat-Media, Figaro Film, SPInka Film Studio, SDT, Independent Digital czy Grupa ZPR Media. Od 2015 roku przeszliśmy naprawdę imponującą drogę.

Jakie są dziś Wasze relacje z dystrybutorami?

Jeszcze nie wszyscy chcą z nami współpracować, ale ci, którzy się do nas przekonali, są chyba zadowoleni. Najlepiej o tym świadczy to, że w 2017 roku przekazaliśmy z tytułu opłat licencyjnych około 6 mln zł dla dystrybutorów. Bardzo często są to opłaty za tytuły, których nie można już zobaczyć w kinach albo mają niszowy charakter, a dzięki CDA Premium żyją nadal, bo są atrakcyjne dla użytkowników. I co dla dystrybutorów najważniejsze, nadal dla nich zarabiają.

Czy dla dystrybutorów – zarówno obecnych, jak i potencjalnych – nieautoryzowane treści pozostają największą przeszkodą?

Oczywiście, że tak. Ale to przeszkadza też i nam, bo to wpływa na nasz wizerunek. Treści pirackich jest coraz mniej, ale były, są i będą – nie tylko na CDA, ale i wszędzie tam, gdzie mamy serwisy z treściami dodawanymi przez użytkowników. Taki sam problem mają YouTube, Dailymotion,Vimeo i szereg innych serwisów streamingowo-społecznościowych.

Wywiad rzeka z CDA

Czego więc oczekują dystrybutorzy,  a co robicie Wy?

Przede wszystkim, musimy się poruszać w obrębie przepisów. W Polsce podlegamy ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która implementuje dyrektywę europejską notice and takedown. W dużym skrócie wprowadza ona zasadę, że administrator serwisu (czyli np. CDA) nie ma obowiązku monitorowania treści umieszczanych przez użytkowników, a wręcz nie powinien tego robić. Musi jednak zareagować na informację, że te wstawione treści w jakikolwiek sposób łamią prawo – i to niezwłocznie. Ta “niezwłoczność” jest dla właścicieli praw autorskich bardzo ważna, a dla samych serwisów bywa problemem.

Z czego wynika ten wydłużony czas reakcji na zgłoszenie łamania praw autorskich?

Ustawa mówi wyraźnie, że osoba zgłaszająca materiał łamiący jej prawa autorskie musi wykazać, że rzeczywiście te prawa autorskie ma. Stąd procedura jest zwykle dość długa i skomplikowana. Przykładowo, YouTube do zgłoszenia wymaga, by być zalogowanym użytkownikiem i na każdym kroku monituje zgłaszającego, przypominając, że karą za niezasadne zgłoszenie może być zablokowanie konta. To raczej nie zachęca ludzi do działania…

W przypadku zgłoszeń CDA działa naprawdę szybko i sprawnie, co przyznają, choć niechętnie, nawet nasi oponenci. Staraliśmy się maksymalnie uprościć procedurę. Przy każdym materiale na CDA jest przycisk „zgłoś naruszenie”, odsyłający do strony z formularzami, gdzie można wskazać o jakiego rodzaju łamanie prawa chodzi. Zgłaszanie takich materiałów działa 7 dni w tygodniu przez 24 godziny. Zajmuje się tym specjalny dział, który reaguje bardzo szybko. Oficjalnie mówimy, że usuwamy materiały do dwóch godzin roboczych, ale jak sprawdziłem średnie czasy reakcji, to okazuje się, że nie przekraczają one zazwyczaj kilkudziesięciu minut. Usuwamy około 99% zgłaszanych treści.

Jednym z zastrzeżeń, które już 2-3 lata temu – czyli przy starcie CDA Premium – zgłaszali dystrybutorzy, była niemożność stałego usunięcia nielegalnej treści. Oni zgłaszali, wy usuwaliście, po czym film znów trafiał na portal. I tak w kółko Syzyfie…

To faktycznie trochę przypomina pracę Syzyfa. Jako kontrprzykład przytaczany jest często YouTube, mający Content ID – rozwiązanie, które uniemożliwia ponowne dodanie raz usuniętego filmu. Jeśli film znajdzie się w bazie zakazanych materiałów, YouTube zablokuje jego dodanie. Ale to jest YouTube, który jest częścią Google’a i ma naprawdę olbrzymie zasoby i możliwości, żeby zrealizować Content ID. To dla nas jeszcze zbyt duże wyzwanie.

Dlaczego? Wydaje się, że mielibyście możliwości finansowe, by wdrożyć takie rozwiązania. Dystrybutorzy oczekują raczej skutecznego zniknięcia nielegalnych treści niż konieczności ich nieustannego monitoringu (nawet z możliwością szybkiego działania).

Chyba przeceniacie nasze możliwości… Content ID jest trudną do wdrożenia i drogą technologią, a ma ją tylko YouTube! Możliwości i zasoby YouTuba są ogromne, nieporównywalne z naszymi. Zresztą o ile dobrze pamiętam to Content ID wprowadzono dopiero pod koniec 2013 roku, czyli nawet takiemu gigantowi trochę czasu to zajęło… Osobną kwestią jest skuteczność tego narzędzia. Content ID od początku był kontrowersyjny i na pewno nie jest idealny. Nie rozwiązuje też problemu pirackich treści w 100%, o czym łatwo się przekonać samemu.

My poszliśmy inną drogą. Wprowadziliśmy na przykład narzędzie o nazwie Direct Takedown Tool. Dystrybutorzy podkreślali, że dla nich bardzo ważny w przypadku gorących premier i najbardziej kasowych tytułów jest czas reakcji i jeżeli jakiś film nielegalnie znajdzie się w sieci, to żeby jak najszybciej zniknął. Z ich punktu widzenia, jeśli na przykład 100 tys. osób w ciągu pierwszych trzech dni po premierze obejrzy film w sieci, to jest to właśnie te 100 tys. osób, które nie pójdą do kina, co oznacza stratę na biletach. Naszym zdaniem nie jest to taka prosta zależność, bo ci którzy polują na tzw. pirackie wersje i tak do kina by nie poszli, ale wyszliśmy dystrybutorom na przeciw.

Dziś z tego narzędzia korzystają nie tylko dystrybutorzy kinowi, ale też wydawcy telewizyjni, firmy producenckie czy organizacje antypirackie. Direct takedown tool daje im możliwość kasowania treści bez ich wcześniejszego zgłaszania nam. W tej chwili ok. 90% wszystkich materiałów usuwanych jako łamiące prawa autorskie znika właśnie za pomocą tego narzędzia. I tu istotna uwaga – prawo tego od nas nie wymaga, to nasza dobra wola.

A jeśli – z rozpędu albo złośliwie – poleci całkiem legalna treść?

Takie sytuacje zdarzają się rzadko. Czasami kilku dystrybutorów ma prawa do tego samego filmu, choć nie powinno tak być. I wówczas jeden dystrybutor kasuje filmy, które były legalnie umieszczone przez innego dystrybutora. Oczywiście reagujemy, pomagamy i rozpatrujemy sprawę indywidualnie. Ale to bardzo, bardzo rzadkie sytuacje.

Czy z portalu miesięcznie znika dużo nielegalnej treści – zarówno tej zgłaszanej i usuwanej przez Was, jak i “obsługiwanej” przez samych dystrybutorów? Jak wyglądają statystyki?

Zacznę inaczej. Według ostatnich danych Megapanelu mamy już trzydziestoprocentowy zasięg – z serwisu korzysta miesięcznie 8,33 mln użytkowników. Im większa skala, tym bardziej rośnie problem. Zdecydowana większość (praktycznie 99%) materiałów zgłaszanych jako nielegalne jest usuwana – i to usuwana bardzo szybko, o czym już mówiłem.

Skalę naruszeń można sprawdzić na stronach Google Transparency. Korzystając z tego narzędzia można zobaczyć, ile było naruszeń w odniesieniu do każdej domeny, nie tylko CDA (zamiast cda.pl na końcu można wpisać dowolną domenę, np. chomikuj.pl, dailymotion.com itp. Nie można w ten sposób sprawdzić największego serwisu User Generated Content, czyli YouTube – przyp. red. 🙂. Niestety im większy jest serwis, tym większa jest możliwa skala naruszeń, choć uważam, że w przypadku CDA jest naprawdę nieźle.

Raport przejrzystości Google Transparency dla CDA

raport na dzień 22.04.2018

 

Czy w takim razie jest sens – skoro nielegalne treści to tak istotny problem – utrzymywać dotychczasową strukturę CDA? Dlaczego nie zrezygnować z CDA.pl?

Słyszę to pytanie dość często i za każdym razem odpowiem tak samo: dlaczego nikt nie pyta YouTube’a czy nie chce zamknąć serwisu? Blokować użytkownikom możliwość dodawania własnych treści w serwisie społecznościowym???

My nie jesteśmy klasycznym serwisem VOD, takim jak Netflix czy Showmax. Mamy inny charakter, jesteśmy hybrydą – z jednej strony CDA jest serwisem tworzonym przez użytkowników, z drugiej  platformą VOD. Najbliżej nam do modelu YouTube Red (niedostępny w Polsce – przyp. red.), czyli z jednej strony jest wielka społeczność tworzona przez użytkowników, a z drugiej strony wydzielona usługa płatna, z licencjonowanymi filmami. Treści tworzone przez użytkowników nie są jednolite. Obok zwykłych materiałów UGC mamy też treści tzw. premium free (to coś innego niż CDA Premium), czyli pochodzące od zaufanych, zweryfikowanych partnerów: dystrybutorów, portali, wydawców, sieci multichannelowych, sieci YouTuberowych, samych YouTuberów etc. Takich materiałów jest blisko 170 tys.! Dlaczego mielibyśmy to zamykać?

Doprecyzujmy, na czym polega weryfikacja partnerów dostarczających treści premium free?

Większość to osoby mające umowy podpisane z MCN, co daje pewność, że mamy do czynienia z profesjonalnym vlogerem czy YouTuberem. Albo duzi wydawcy, portale itp.

Czyli mamy 170 tys. materiałów zweryfikowanych i 4,2 tys. materiałów płatnych. A ile teraz jest w ogóle plików na CDA?

Liczba 170 tys. to wszystkie filmy dodane przez zweryfikowanych użytkowników – bez filmów, jakie znajdują się w sekcji CDA Premium, bo to zupełnie inna kategoria. Materiałów dodanych przez użytkowników niezweryfikowanych, czyli w części UGC, jest niecałe 270 tys. Ale w kontekście nielegalnych treści najważniejsze jest co innego – spośród wszystkich filmów na CDA (za wyjątkiem sVOD i aVOD, czyli CDA Premium), 94% stanowią filmy krótsze niż 90 minut, a przytłaczająca większość ma mniej niż 15 lub 20 minut!

Jaka jest relacja między użytkownikami przywiązanymi do tradycyjnego CDA.pl a użytkownikami Premium? Jak wygląda np. konwersja?

Większość z ponad 100 tys. obecnych użytkowników to efekt konwersji z części darmowej na premium. Użytkowników wciąż przybywa, mimo że CDA nie prowadzi specjalnych działań reklamowych. Co zachęca ludzi do przechodzenia na usługę CDA Premium? Nielimitowany dostęp do już blisko 4500 tysiąca filmów, seriali, animacji i bajek (każdego tygodnia dodawane są nowe filmy); lepszy transfer; możliwość ściągnięcia filmu i oglądania offline (w przypadku aplikacji mobilnej) oraz brak reklam w całym serwisie. No i oczywiście cena – 19,90 miesięcznie – nie wspominając już o braku zobowiązań i możliwości rezygnacji w każdej chwili, bo to już standard na rynku.

CDA: mamy 170 tys. filmów dodanych przez zweryfikowanych użytkowników, zaś materiałów dodanych przez użytkowników niezweryfikowanych, czyli w części UGC, jest niecałe 270 tys.

A macie coś wspólnego z tworami typu CDA HD, CDA Online i podobne?

Nic, absolutnie nic. Ktoś stara się wykorzystać markę CDA, tworząc jej dziwne klony. Oczywiście nam to nie pomaga, bo są to faktycznie stricte pirackie serwisy. Na marginesie dodam, że od 2016 CDA jest zarejestrowanym znakiem towarowym w odniesieniu między innymi do multimediów i streamingu.

Jak sobie radzicie z serwisami typu “katalogi linków do filmów”, np. AllTube, które zaciągają filmy z serwisów z treściami użytkowników? Czy macie możliwość blokowania, by Wasze treści nie pojawiały w takim serwisie?

To jest dla nas niemal ten sam problem, co dla dystrybutorów. Filmy dystrybuowane w CDA Premium pojawiają się w sposób nielicencjonowany w różnych miejscach. Żeby było śmieszniej, także na YouTube.

Działania zapobiegające obecności pirackich treści w CDA i walka z piraceniem treści to zapewne duże nakłady czasu i pracy, czyli koszty. Ile osób u Was nad tym pracuje – prawników, informatyków, osób obsługujących zgłoszenia czy monitorujących sieć?

Jak już wspomniałem, rozpatrywaniem zgłoszeń treści naruszających prawo zajmuje się oddzielny dział złożony z kilku osób. Zajmują się praktycznie tylko tym. Co do reszty, to trudno mi podawać jakieś konkretne liczby.

A jak układa się współpraca z organizacjami antypirackimi, jeśli jest sens mówić o współpracy? W lutym mieliście problem ze Stowarzyszeniem Sygnał…

To delikatna sprawa, o której chyba za mało mówimy. Stowarzyszenie Sygnał zrzesza największych wydawców telewizyjnych i filmowych w Polsce. Wśród tych wydawców jest nasza ścisła konkurencja, która obsadza zarząd i struktury stowarzyszenia. Ale Stowarzyszenie występuje jako niezależny podmiot, który dba o czystość treści w Internecie. Dla nas ta „niezależność” i „obiektywizm” są co najmniej niejednoznaczne.

Też powinniście wstąpić do Stowarzyszenia Sygnał. Pasowalibyście do profilu członka.

Wolne żarty 🙂 A tak na poważnie, to wcale się tam nie wybieramy. Chcielibyśmy tylko, żeby Stowarzyszenie Sygnał grało fair i nie załatwiało partykularnych interesów swoich członków pod przykrywką dbania o czystość treści w internecie. Bardzo często dostaję pytania od różnych mediów o rzekome sprawy karne przeciwko CDA. To totalna bzdura, nie ma żadnego postępowania karnego czy sprawy przeciwko CDA! Pytam dziennikarzy, skąd te informacje i zazwyczaj słyszę, że od Stowarzyszenia Sygnał. Tymczasem powtarzam kolejny raz, nie ma żadnej sprawy przeciwko CDA. Owszem, wiemy że jakiegoś zgłoszenia na policję dokonało samo Stowarzyszenie Sygnał, jak i kancelaria niejakiego pana Bartłomieja Wieczorka. I w związku z tym policja prowadzi postępowanie wyjaśniające, ale my nawet nie mamy wglądu w te zgłoszenia, bo nie jesteśmy stroną. Policja jak dotąd wzywa przedstawicieli CDA tylko w charakterze świadków. Prawnicy, a tacy w Sygnale oczywiście są, doskonale wiedzą, jaka jest różnica między sprawą karną przeciwko komuś a postępowaniem w sprawie czy postępowaniem wyjaśniającym.

Taka dezinformacja chyba podpada pod paragraf…

Rzeczywiście i nie wykluczamy odpowiednich kroków prawnych. Przy wielu takich zgłoszeniach można mieć poważne wątpliwości, czy chodzi o walkę z nielegalnymi treściami, czy może o coś zupełnie innego. Podałem przykład pana mecenasa Bartłomieja Wieczorka, który reprezentuje kilku dystrybutorów. CDA udostępniło panu Wieczorkowi dostęp do direct takedown tool, czyli narzędzia umożliwiającego samodzielne usuwanie treści. Pan Wieczorek nie skorzystał z niego ani razu. Gdy przedstawiciele CDA poprosili go o cyfrową listę filmów, które znalazły się na CDA nielegalnie, to usłyszeli, że takiej listy nie prześle, bo sporządził ją odręcznie… O panu adwokacie DI chyba też pisał (pisał, np. tutaj – przyp. redakcji).

Nie wybieracie się do Sygnału, za to wybraliście się na giełdę. Z zapisów na akcje uzyskaliście kapitał 800 tys zł., a zakładaliście 5 mln…

Nie był to sukces finansowy, ale pozyskanie kapitału nie było naszym jedynym celem. Ważny był też czynnik wizerunkowy. Chcieliśmy jasno pokazać swoją transparentność. Żeby być notowanym na giełdzie, trzeba sprostać szeregowi rygorów. Mamy standardowy due diligence, mamy badanie przeprowadzone przez biegłych rewidentów, mamy wszelkiego rodzaju analizy prawne etc. Na każdym etapie ta weryfikacja była dla CDA pozytywna. Dodatkowo spółka uzyskała niezależną opinię ekspertów (kancelarii prawnej specjalizującej się w prawie autorskim) potwierdzającą, że nie ma tu żadnych wątpliwości. Nie jesteśmy zarejestrowani w raju podatkowym, płacimy podatki w Polsce, współpracujemy z organami ścigania.

Rzeczywiście, w ramach oferty publicznej z około 5 mln, które mogliśmy maksymalnie zebrać, zebraliśmy niecały milion złotych. Nie wpływa to jednak na możliwości realizacji tych planów, które spółka sobie zakładała. Chcemy rozwijać CDA Premium, nie odżegnując się od części tworzonej przez użytkowników. Oczywiście tam bardziej zależy nam na tym, żeby to była ta część od zaufanych partnerów (tzw. premium) – czyli żeby obecna liczba 170 tys. wciąż się zwiększała.

A czy rozważaliście skorzystanie z crowdfundingu? To potwierdzenie słuszności działania produktu, bo tutaj głosują faktycznie użytkownicy swoimi portfelami i identyfikacją z projektem.

Jak dotąd nie. Spółka rozwija się organicznie, więc ta forma finansowania raczej nie miałaby zastosowania przy samym rozwoju CDA, choć zupełnie czym innym byłaby np. produkcja treści.

Mówiłeś przed rozmową, że porównanie z Netflixem jest “równie pochlebne, co nieadekwatne”. A może jednak? Czy myślicie o produkcji treści autorskich, zupełnie legalne przygotowanych pod Waszą marką?

Cieszymy się z tego, co robi Netflix, bo robi kawał dobrej roboty. Propaguje samą ideę VOD i zmienia rynek, podejście zarówno konsumentów, jak i samej branży. To wielka rzecz i trzeba ją docenić. Ale w tym momencie poziom Netflixa jest nieosiągalny nie tylko dla nas, ale i dla większości konkurencji. Bright, czyli pierwszy film długometrażowy Netflixa, miał ponoć budżet ponad 80 mln dol. Oczywiście to się pewnie zmieni, kiedy swą ofertę wprowadzi Disney. Inni duzi wydawcy też nie pozostają bierni i w tej branży naprawdę wiele się dzieje. Jednak to właśnie Netflix jest według mnie głównym sprawcą (pozytywnym) tego zamieszania.

Ale jak już wspominałem, nam bliżej do YouTube Red niż do Netflixa. A co do własnych treści… myślę, że jest to nieuniknione. Nie chcę za wiele zdradzać, ale rozpoznajemy różne możliwości. Pierwszy krok zresztą został już zrobiony – CDA jest współproducentem serii kreskówki Mami Fatale (pełen katalog z dostępnymi odcinkami tutaj). Serial zbiera pochwały i nagrody. Trwa drugi sezon, czekamy na trzeci. I pewnie na tym się nie skończy.

Pierwszy odcinek Mami Fatale

A inne, bliskie albo dalsze plany?

Ogromnym wyzwaniem jest technologia. Biznes, który ma ponad 8 mln użytkowników, musi być odpowiednio skalowalny pod względem łączy, serwerów czy technologii streamingu. Tutaj cały czas trwa praca. Chcemy być dostępni w większości platform – można nas oglądać na Chromecast, jest aplikacja mobilna na Androida i przygotowujemy się do startu aplikacji na iOS. Konieczny jest też rozwój samego serwisu. Jego design jest dość specyficzny. Z jednej strony użytkownicy są do tego przyzwyczajeni, ale jednak wymaga on pewnego odświeżenia. Do tego dochodzi współpraca z coraz większą liczbą dystrybutorów i budowa katalogu VOD, który dziś, jak mówiliśmy, liczy ponad 4 tys. filmów.

Dziękując za ciekawą rozmowę, życzymy Wam skutecznej walki z nieautoryzowanymi treściami i transparentnego rozwoju.

Dziękuję. 

Na pierwszych 6 czytelników, którzy odpowiedzą na pytanie: Kiedy serwis CDA uruchomił usługę płatnego kanału VOD o nazwie CDA Premium? czekają kwartalne dostępy do CDA Premium. Odpowiedzi prosimy nadsyłać pod adresem [email protected]. Czekamy do 27 kwietnia do godziny 16.00.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPojechany COME BACK, czyli „Cześć Polsko, wróciłam!”
Następny artykułJak świadomie (nie) wprowadzić samego siebie w błąd