A A+ A++

Po zdobyciu pięciu podiów z rzędu za półmetkiem sezonu, Nick Cassidy zyskał ogromną przewagę w klasyfikacji kierowców i uciekł wszystkim rywalom. Po podwójnej rundzie w Szanghaju, kierowca Jaguara mógł przypieczętować mistrzostwo świata w Portland i pojechać dwa wyścigi w Londynie bez presji.

Cztery ostatnie rundy okazały się jednak być jednymi z najgorszych i najtrudniejszych w karierze Nowozelandczyka. Cassidy wrócił ze Stanów bez dorobku punktowego, przez co jego przewaga znacząco stopniała. 

29-latek rozpoczął weekend w Anglii od dobrych czasów w treningach, które nie znalazły jednak odzwierciedlenia w kwalifikacjach. Cassidy ruszał do pierwszego wyścigu z 18. pola, a jedynie dzięki dwóm późnym neutralizacjom udało mu się awansować na 7. miejsce.

Decydujący okazał się ostatni wyścig, do którego ruszał z pole position. Czołowa trójka walczyła o tytuł mistrzowski ze świadomością, że zwycięzca zgarnia wszystko. W klasyfikacji zespołów Porsche miało matematyczne szanse na zwycięstwo, lecz praktycznie nic nie mogło pozbawić mistrzostwa Jaguara.

Czytaj więcej:

Pod sam koniec wyścigu doszło do kolizji pomiędzy Cassidym, a da Costą, która zaprzepaściła wszelkie szanse na tytuł Nicka. Portugalczyk zahaczył o tył bolidu rywala, przebijając oponę w jego samochodzie i zmuszając go do wycofania się z rywalizacji.

– Da Costa jest moim świetnym przyjacielem, on jest mistrzem świata, a ja nie – powiedział Cassidy w rozmowie z Motorsport.com. – Po prostu razem płakaliśmy. Kosztowało mnie to mistrzostwo świata, ale nie było to celowe. Wiem o tym, to zwyczajnie był błąd z jego strony, a ja poniosłem duże konsekwencje.

– Czuję się okropnie, ponieważ cieszę się, że mogę pełnić rolę partnera Pascala [Wehrleina], pomagać mu przy trybach ataku i mieć wpływ na wyniki, ale nigdy w ten sposób – mówił da Costa. 

– To straszne, nie tylko ze względu na sam incydent, ale także konsekwencje, jakie miał on dla niego [Cassidy’ego], ponieważ był po obu trybach ataku – dodał. – Po prostu miał świetne perspektywy. Mogę jedynie go bardzo przeprosić, jego rodzinę i zespół. To było minimalne dotknięcie, które wystarczyło, aby wyścig się dla niego zakończył, za co naprawdę, naprawdę przepraszam.

Antonio Felix da Costa, Porsche

Autor zdjęcia: Simon Galloway / Motorsport Images

Chociaż II E-Prix Londynu było ostatnim wyścigiem w tym sezonie, kierowcy Formuły E jeszcze raz zmierzą się w tym roku na torze. 7 grudnia odbędzie się inauguracja sezonu 2024-2025 w Sao Paulo.

Przeczytaj więcej:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułSceny! Kibice Jagiellonii “przejęli” stadion Litwinów
Następny artykułWładysław Kosiniak-Kamysz wskazał na kluczową kwestię. Ważniejsza niż “rozpad koalicji”