Michael Carrick poprowadził zespół Czerwonych Diabłów do pierwszego zwycięstwa pod jego wodzą, a Manchester United zapewnił sobie awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Przez większość spotkania w powietrzu wisiał bezbramkowy remis, ale końcówka zdecydowanie należała do Anglików. Przełamał się nawet Jadon Sancho!
VILLARREAL – MANCHESTER UNITED. OSPAŁY POCZĄTEK OBU DRUŻYN
W pierwszych 45 minutach największe zagrożenie stwarzał Moi Gomez. Hiszpan raz za razem sprawiał problemy na lewej stronie boiska. Starał się kreować sytuacje kolegom, a raz sam pokusił się o uderzenie, które stanowiło niemałe wyzwanie dla Davida de Gei.
Villarreal szanował piłkę i zmuszał rywali do podchodzenia wysokim pressingiem, z którego zgrabnie wychodził. Gospodarze nie wahali się korzystać ze świetnej gry nogami swojego bramkarza. Geronimo Rulli był nawet bliski asysty. Posłał podanie na 70 metrów, które trafiło dokładnie pod nogi Manu Triguerosa. Na drodze stanął jednak de Gea – Hiszpan poradził sobie również z tym uderzeniem.
Piłkarze Manchesteru United mieli natomiast problem ze skonstruowaniem udanej akcji ofensywnej, ale winą za to możemy obarczyć eksperymentalny skład, jaki wybrał na to spotkanie Carrick. Za plecami Cristiano Ronaldo zagrali dzisiaj:
- Donny van de Beek – było to dla niego drugie wyjście w podstawowym składzie w tym sezonie,
- Anthony Martial – łącznie zaledwie 291 minut na boisku w tym sezonie,
- Jadon Sancho – niewypał transferowy, który do tej pory mimo wielu szans na grę, nie miał na koncie jeszcze ani jednego gola lub asysty.
Tym samym angielski zespół nie potrafił stworzyć większego zagrożenia pod bramką Rullego. Van de Beek starał się w pressingu, ustawiał się bardzo wysoko, do przerwy przebiegł nawet najwięcej spośród wszystkich na murawie, ale gdy dostawał piłkę do nogi, zaczynały się schody. Martial i Sancho niczym się nie wyróżniali, byli zupełnie nieobecni.
VILLARREAL – MANCHESTER UNITED. JEDEN BRAMKARZ URATOWAŁ WYNIK, DRUGI DAŁ CIAŁA
Po pierwszej połowie zapowiadało się, że zakończy się albo bezbramkowym wynikiem, albo ktoś strzeli tę jedną jedyną bramkę. Szansę na ten drugi scenariusz miał w 59. minucie Trigueros. Piłka spadła pod jego nogi w polu karnym, a po mocnym uderzeniu przeleciała między nogami Harry’ego Maguire’a i zatrzymała się na rękawicy lecącego De Gei. Sam strzelec był zdziwiony obroną swojego rodaka. Był to pierwszy sygnał ostrzegawczy dla obu drużyn, że w tym meczu naprawdę można dać z siebie trochę więcej i powalczyć o jakże ważne trzy punkty. Zwycięstwo gwarantowało przecież wyjście z grupy.
Właśnie wtedy dotarło to prawdopodobnie do Carricka, który zdecydował, że koniec egzaminowania graczy zwykle rezerwowych. Czas wpuścić Bruno Fernandesa i Marcusa Rashforda. Właściwie od tego momentu Villarreal przestał podskakiwać.
71 minuta: Sancho zszokował świat. Pokazał, że można pójść w drybling, wejść w pole karne i po odegraniu z pierwszej piłki z Bruno stanąć oko w oko z bramkarzem. Niestety było jeszcze zbyt wcześnie na przełamanie. Strzał nie był na tyle precyzyjny, żeby minął interweniującego Rullego.
78 minuta: Bramkarz gospodarzy długo zastanawia się do kogo zagrać piłkę, ostatecznie wybiera Etienne’a Capoue. Fred czuł pismo nosem i Francuz w momencie przyjmowania piłki miał już towarzystwo. Nie poradził sobie z nim, piłka trafiła do Ronaldo, który zgrabnym lobem pokonał zupełnie zagubionego bramkarza. 0:1.
84 minuta: Portugalczyk ani przez chwilę nie odpuszcza, ma świadomość, że w każdej chwili przeciwnik może popełnić błąd, który będzie skutkował jego 141. bramką w Champions League. Juan Foyth zbyt lekko zagrywa głową do swojego bramkarza, Ronaldo doskakuje do piłki, ale nie potrafi skierować jej do bramki.
90 minuta: Lekcja przeprowadzania kontrataku od gwiazd z Old Trafford. Ronaldo do Rashforda, ten do Bruno, oddanie piłki do Sancho, bomba w okienko i jest. Pierwszy gol byłej gwiazdy Borussii Dortmund od 13 maja, gdy trafiał jeszcze w finale Pucharu Niemiec. 0:2.
Carrick zaryzykował ze składem i mógł się na tym solidnie przejechać. Przed wprowadzeniem liderów ofensywy to Villarreal więcej korzystał z piłki i potrafił sprawiać zagrożenie. Dopiero grające w optymalnym składzie Czerwone Diabły nie dały rywalom żadnych argumentów. Odfajkowały awans do fazy pucharowej i mają na jakiś czas spokój z problemami w tych rozgrywkach. Wystarczy, że zwyciężą u siebie z Young Boys Berno i wygrają swoją grupę, co pozwoli im uniknąć teoretycznie silniejszego przeciwnika w 1/8. Jak mawia klasyk – czas skupić się na lidze.
Tam jest sporo do poprawy.
VILLARREAL – MANCHESTER UNITED 0:2
C. Ronaldo 78′, J. Sancho 90′
Czytaj także:
Fot. Newspix
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS