Udaje się, że takiej choroby w ogóle nie ma. Chorych się nie diagnozuje. Chodzą bezradni od lekarza do lekarza, w końcu posyła się ich do psychiatry – mówi prof. Jacek Klawe, który kieruje Katedrą Higieny i Epidemiologii Collegium Medicum Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Gdy dali ogłoszenie, że szukają osób, którym zmęczenie nie pozwala funkcjonować, że chcą ich solidnie przebadać, spróbować jakoś ustawić leczenie, zalała ich fala zgłoszeń. Telefon dzwonił bez przerwy, przychodziło po sto e-maili dziennie.
W kilka dni było ponad tysiąc chętnych. Ci, którzy odpadli, rozpaczali. Były prośby błagalne, żeby im nie odmawiać. Później złorzeczenia, nawet groźby. Taka desperacja. Chcieliby, żeby ktoś w końcu ustalił, co z nimi jest. Śpią płytko, byle jak. W nocy często się budzą, w dzień podsypiają. Lecą z nóg, serce im wali, głowa pęka. Niektórych już samo wejście po schodach na czwarte piętro niemal zabija. Po takim marszu leżą w łóżku 11 godzin, żeby dojść do siebie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS