Ograniczenia mogą zostać wprowadzone, jeżeli w środę albo w czwartek liczba zakażeń przekroczy 30 tysięcy. O tym, że ta granica jest dla ekipy premiera Mateusza Morawieckiego kluczowa, nieoficjalnie informowaliśmy już w zeszłym tygodniu. Od wczoraj oficjalnie mówią o tym rządowi specjaliści od walki z koronawirusem.
Zwolennikami pilnego zaostrzania obostrzeń jest większość medycznych doradców rządu. Twierdzą, że sytuacja jest dramatycznie zła, a będzie jeszcze gorsza. Do tego przed nami sezon przedświątecznych zakupów, więc w supermarketach będą tłumy, co tylko zwiększy ryzyko zakażeń. Chwilę później mamy samą Wielkanoc i rodzinne spotkania oraz podróże po Polsce.
Zdaniem lekarzy mocniejsze zamknięcie nas w domach – na wzór niemiecki – byłoby lepsze.
Jak zauważa dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, ostrzejszy lockdown to już nie jest pytanie “czy” tylko “kiedy”. Coraz więcej ekspertów jest przekonanych, że nowe, bardziej drastyczne ograniczenia na święta są niezbędne. Członkowie Rady Medycznej przy premierze głośno mówią o konieczności zatrzymania nas w domu na Wielkanoc. Przemawia za tym nie tylko rosnąca liczba zakażeń, ale przede wszystkim kurcząca się baza szpitalna.
Wydolność służby zdrowia, która już jest na wyczerpaniu, to podstawowy argument, by jak najszybciej przerwać łańcuch zakażeń. Apele i prośby, byśmy zostali w święta w domu mogą nie wystarczyć – mówi prof. Magdalena Marczyńska z Uniwersytetu Medycznego w Warszawie, członek Rady Medycznej przy premierze.
Tak, niestety tak jest, w związku z tym myślę, że większość z nas się do tego skłoni – mówi prof. Marczyńska. Według niej w takiej sytuacji na pewno trzeba zamknąć kościoły na święta. Jest tylko pytanie, kiedy ogłosić twardy lockdown.
Zdaniem prof. Andrzeja Fala ze szpitala MSWiA w Warszawie warto jeszcze kilka dni poczekać. Mamy 10 dni jeszcze przed świętami. Jeżeli nie postanowimy zostać w domu, to wprowadzenie tego zakazu nawet w Wielki Czwartek będzie wystarczające, żeby mimo wszystko powstrzymać większą falę podroży świątecznych – uważa prof. Fal.
Wczoraj w rozmowie z Polsatem prof. Andrzej Horban, główny doradca KPRM ds. Covid-19 przyznał, że całkowity lockdown jest możliwy nawet od najbliższej niedzieli.
Jak zaznaczył, w tej chwili szpitale pracują “na skraju swoich możliwości”. Jeśli przekroczymy 30 tys., to rzeczywiście pora zacząć się bać – powiedział.
Według informacji Krzysztofa Berendy, w rządzie analizowane jest jedynie wprowadzenie apelu, byśmy nie spotykali się z rodziną, z którą nie mieszkamy. Możliwe są też u nas pewne ograniczenia w handlu, polegające na przykład na zmniejszeniu liczby klientów, którzy mogą jednocześnie przebywać w sklepach. W zamian wydłużone miałyby zostać godziny funkcjonowania sklepów.
Bardzo prawdopodobne jest także zamknięcie salonów fryzjerskich i kosmetycznych oraz sklepów budowlanych i RTV AGD.
Z drugiej strony są politycy, którzy wiedzą, że nastroje społeczne są tak złe, iż nowe obostrzenia wywołałyby potężny gniew ludzi.
Najbliższe dwa dni to próba znalezienia środka między tymi dwoma poglądami.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz na dzisiejszej konferencji prasowej przyznał, że “jeżeli wyniki niepokojąco by rosły, na pewno trzeba będzie podjąć jakieś decyzje do końca tygodnia”. Na dzień dzisiejszy tych działań jeszcze nie ma, czekamy na to, co się wydarzy w następstwie podjętych decyzji, które weszły w życie w sobotę – dodał.
Dziś Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 16 741 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Z powodu Covid-19 zmarło 396 osób. Najwięcej nowych zachorowań jest na Mazowszu – 3 105 oraz na Śląsku – 2023.
W porównaniu z danymi sprzed tygodnia (z ubiegłego wtorku) liczba zachorowań wzrosła o 2 345.
W szpitalach przebywa ponad 26 tysięcy chorych na Covid-19, czyli o 1438 osób więcej niż poprzedniej doby. Terapii respiratorowej wymaga 2512 chorych.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS