A A+ A++

Przedwczoraj na izraelskie wojska lotnicze jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość o pilotach rezerwy odmawiających służby. Trzydziestu siedmiu z czterdziestu rezerwistów 69. Eskadry „Młoty” odmówiło wykonywania lotów ćwiczebnych i zadeklarowało gotowość jedynie do odbycia lotów bojowych, jeżeli wystąpi taka potrzeba.

Lotnicy postanowili zaprotestować w ten bezprecedensowy sposób przeciwko radykalnej reformie sądownictwa zaplanowanej przez prawicową koalicję pod batutą Binjamina Netanjahu. W piątek 3 marca około pięćdziesięciu rezerwistów z różnych eskadr odbyło spotkanie z dowódcą Chejl ha-Awir Tomerem Barem i oznajmili, że nie są pewni, czy będą mogli dalej pełnić służbę rezerwową.

– W środę 8 marca poświęcimy nasz czas na rozmowy i rozmyślania o demokracji i jedności ludu, w związku z czym nie stawimy się tego dnia do służby rezerwowej, z wyjątkiem działań operacyjnych. Przez resztę tygodnia będziemy się stawiać do służby zgodnie z harmonogramem – oznajmili rezerwiści w liście skierowanym do Tomera Bara i dowódcy 69. Eskadry.

Oliwy do ognia dolały słowa ministra finansów, prawicowego radykała Becalela Smotricza, który wezwał do wymazania z powierzchni ziemi palestyńskiego miasta Huwara. Miałaby to być kara za wydarzenia z 26 lutego, gdy Palestyńczyk zamordował tam dwóch Izraelczyków, braci Janiwów. Izraelscy osadnicy w odwecie zaatakowali miasto, spalili kilkanaście domów i zamordowali jednego Palestyńczyka. Generał dywizji Jehuda Fuchs nazwał ten atak pogromem dokonanym przez bandytów.

Smotricz wygłosił swoją odrażającą opinię jako komentarz do ataku osadników. Według ministra finansów dzieła zniszczenia powinno dokonać wojsko, a nie osoby prywatne biorące prawo we własne ręce. Słowa Smotricza zostały potępione między innymi przez USA i Francję.

Stacjonująca w Chacerim 69. Eskadra wyposażona jest w samoloty bojowe F-15I Ra’am (grzmot) i uchodzi za jedną z elitarnych jednostek Chejl ha-Awir. To właśnie „Młoty” przeprowadziły w 2007 roku uderzenie na syryjski reaktor jądrowy w Al-Kibar. Wiadomo również, że wielokrotnie atakowała powiązanych z Iranem bojowników działających na terytorium Syrii.

Ostatecznie sygnatariusze listu zgodzili się stawić do służby w bazie, ale podtrzymali odmowę wykonywania lotów. Zamiast tego przystali na rozmowę z przełożonymi. W jednym z dzisiejszych spotkań wziął udział minister obrony Jo’aw Galant, ale rezerwiści, którzy z nim rozmawiali, doznali gorzkiego rozczarowania. Według jednego z nich Galant „w ogóle nie rozumie, o co chodzi, i tylko rzucał sloganami”.

Według izraelskiego Kanału 12 piloci rezerwy obawiają się, że postępowania rządu Netanjahu narażą ich na ściganie przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Izrael nie ratyfikował Statutu Rzymskiego, ale tamtejsze władze konsekwentnie utrzymują, że izraelski system sądownictwa jest dość silny i niezależny, aby samodzielnie ścigać ewentualnych zbrodniarzy wojennych w szeregach własnych sił zbrojnych.

Abstrahując od tego, czy to prawda – przeciwnicy reformy argumentują, że wprowadzenie jej w życie odrze izraelskie sądy nawet z pozorów niezależności i zdyskredytuje sądownictwo Państwa Żydowskiego na arenie międzynarodowej. Wewnątrz kraju zaś brak niezależnych sądów (a zwłaszcza Sądu Najwyższego) może przemienić Izrael w pełzającą dyktaturę. Według opozycji Netanjahu chce reformować sądownictwo na wzór Węgier i Polski. Dziesiątki tysięcy Izraelczyków wyległy na ulice, aby uczestniczyć w manifestacjach przeciwko deformie.

Jak informuje Times of Israel, szef sztabu Cahalu Herci Halewi ostrzegł już premiera, że istnieje zagrożenie, iż strajk rezerwistów rozniesie się na inne jednostki i pozostałe rodzaje sił zbrojnych. Potencjalnie może osiągnąć skalę, która uniemożliwi Cahalowi normalne funkcjonowanie i wykonywanie zadań operacyjnych. Podobne ostrzeżenie miał usłyszeć minister obrony Galant.

Na razie w żadnej innej jednostce nie doszło do otwartego strajku, ale pojawiło się już kilka listów, których sygnatariusze wyrażają obawy o przyszłość izraelskiej demokracji i sił zbrojnych. Jeden taki list wystosowało kilkuset marynarzy mających za sobą służbę na okrętach podwodnych, kolejny – weterani komórki operacji specjalnych Amanu (Zarządu Wywiadu Wojskowego), której podlega między innymi Sajjeret Matkal. Własny list wystosowali nawet byli żołnierze słynnej Jednostki 8200 Korpusu Wywiadu.

Netanjahu rzekomo nazwał strajkujących anarchistami, co w kontekście jego poglądów politycznych jest jedną z najcięższych możliwych obelg. Halewi miał wówczas stanąć w obronie lotników, ale zarazem wystosował instrukcję do dowódców jednostek wojskowych, aby nie zgadzali się na żadną odmowę pełnienia służby. Tymczasem Netanjahu opublikował swoje zdjęcie z czasów służby rezerwowej opatrzone podpisem: „Kiedy wzywane są rezerwy, zawsze się pojawiamy. Jesteśmy jednym narodem”.

Inni przedstawiciele rządu również sięgnęli po najostrzejszą retorykę. Ministerka do spraw hasbary (dyplomacji publicznej) Galit Distel-Atbarjan stwierdziła, że piloci, którzy warunkują swoją gotowość do służby, nie są ani patriotami, ani syjonistami, ani Ludem Izraela (Am Jisra’el), i oskarżyła ich o narcyzm.

Z kolei minister komunikacji Szlomo Kari w życzeniach z okazji święta Purim (!) stwierdził, że Izrael poradzi sobie bez – w domyśle – strajkujących rezerwistów i że pójdą oni do piekła (le-azazel).

W kontrze do strajkujących (i rozważających strajk) 6 tysięcy rezerwistów podpisało własny list, w którym zapewniają o swojej gotowości do dalszego pełnienia służby rezerwowej niezależnie od podziałów politycznych w życiu cywilnym. Jeden z inicjatorów akcji, Oded Harusz, służący jako dowódca czołgu, podkreśla, że terrorystów nie obchodzi, czy ktoś popiera reformę sądownictwa czy się jej sprzeciwia, ale tylko to, czy jest Żydem.

Notabene wielu prominentnych opozycjonistów, między innymi były premier Jair Lapid, były minister finansów Awigdor Liberman i były minister obrony Beni Ganc, również wypowiedziało się przeciwko strajkom rezerwistów. Stanowisko tych polityków można by podsumować klasykiem z polskiej sceny politycznej: „nie popieram, ale rozumiem”. Lapid wytknął również Bibiemu, że dwie partie w jego koalicji – Szas i Zjednoczony Judaizm Tory – ideologicznie sprzeciwiają się służbie wojskowej. Wyborcy tych partii stawiają zamiast tego na naukę w jesziwach.

Szczególne upokorzenie dla Netanjahu nadeszło jednak ze strony przewoźnika lotniczego El Al. Kiedy firma ogłosiła nabór ochotników, którzy zabraliby premiera do Rzymu na spotkanie z premierką Włoch Giorgią Meloni, nie zgłosił się nikt. Normalnie obsługa lotów z premierem lub prezydentem na pokładzie uchodzi za zaszczyt i ochotników jest więcej niż miejsc. Prawdopodobnie jeszcze nigdy się nie zdarzyło, aby wezwanie zostało całkowicie zignorowane. Ostatecznie linia zdołała skompletować załogę i oświadczyła, że problem nie miał natury politycznej, ale jedynie wynikał z niedoboru personelu dla Boeingów 777.

Zobacz też: Czołg M60: Hiszpanie wycofują, Turcy modernizują

Tomás Del Coro, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułУ США відреагували на розстріл українського полоненого за слова “Слава Україні”
Następny artykuł​Rok temu było mniej bezrobotnych