Sezon 2024 Długodystansowych Mistrzostw Świata, a w raz z nim wyścig 24 godziny Le Mans, dopiero po raz drugi gości samochody LMDh (Le Mans Daytona hypercar), dzięki balansowi osiągów, w teorii równe pod względem osiągów samochodom LMH.
Podczas ubiegłorocznej, jubileuszowej edycji Le Mans, Cadillac Racing zajął trzecie i czwarte miejsce, zdobywając podium w debiucie nowej kategorii. W minioną niedzielę zabrakło jednak w czołowej trójce samochodów LMDh. Przed czwartym Porsche Penske Motorsport uplasowały się dwie załogi Ferrari oraz Toyota nr 7.
Podział sił w kwalifikacjach wyglądał całkowicie przeciwnie. Trzy najszybsze czasy uzyskały samochody LMDh, a dopiero czwarte miejsce zajęło Ferrari AF Corse LMH. Zdobywcom pole position zabrakło do podium zaledwie jednej sekundy. Szanse na zwycięstwo Cadillaca z numerem 2. zaprzepaściła ogromna degradacja opon na przejściowych warunkach.
– W pewnym momencie wyglądało to bardzo dobrze, ale myślę, że ostatecznie Ferrari i Toyota po prostu miały trochę lepsze tempo w każdych warunkach – mówił Alex Lynn w wywiadzie dla Motorsport.com. – Na tym właśnie polegała różnica.
– Momentami byliśmy w stanie im dorównać, jednak w żadnym nie mieliśmy czegoś ekstra – przyznał. – Dodatkowo oni przez cały czas byli naprawdę konkurencyjni. Liczyliśmy na trzecie miejsce, ale mieliśmy słabą ostatnią godzinę i na tym się skończyło.
– Ostatecznie myślę, że uzyskaliśmy najwyższy możliwy wynik – zaznaczył. – Byłem naprawdę dumny z tego, jak sobie poradziliśmy. Mieliśmy naprawdę zaciętą rywalizację, szczególnie w przypadku Ferrari i Toyoty.
– Oczywiście wiem, że pokonały nas dwa Porsche, ale nie uważam, aby były lepsze. Przegraliśmy z nimi, a Ferrari i Toyota były silniejsze – podsumował.
– Hypersamochody z napędem na cztery koła są bardzo mocne i właśnie dlatego stoją na podium – dodał Earl Bamber. – Trudno z tym walczyć.
Samochody LMH mają szczególną przewagę podczas opadów deszczu, niezależnie od ich intensywności. Auta LMDh z napędem wyłącznie na tylną oś tracą przez znacznie mniejszą przyczepność. Ponieważ jednak w trakcie najbardziej intensywnych opadów wyścig odbywał się za samochodem bezpieczeństwa, Toyota, Ferrari i Peugeot nie zyskali aż tak dużej przewagi.
Frederic Makowiecki z fabrycznego zespołu Porsche podkreślił w rozmowie z Motorsport.com po wyścigu, że niemieckiemu konstruktorowi brakowało tempa, aby móc konkurować z Toyotą i Ferrari.
– Różnica jest taka, że oni mogą cię wyprzedzić, ale ty ich już nie – stwierdził. – To staje się skomplikowane – nie jesteśmy na równym poziomie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS