Toomas Hendrik Ilves dwukrotnie pełnił urząd prezydenta Estonii: w latach 2006-2011 oraz 2006-2016. We wtorek, 16 sierpnia, polityk opublikował na Twitterze serię wpisów, w której w ostrych słowach skrytykował politykę Niemiec wobec Rosji.
Kontrowersje wokół postawy kanclerza Scholza
Asumptem do komentarza Ilvesa było stanowisko kanclerza Olafa Scholza w kwestii wprowadzenia zakazu wydawania obywatelom Rosji wiz turystycznych do krajów strefy Schengen. Przypomnijmy, że w ubiegłym tygodniu Scholz sprzeciwił się tej inicjatywie. Argumentował, że byłby to cios także w niewinnych Rosjan, co zmniejszyłoby skuteczność sankcji.
– Ważne, żebyśmy rozumieli, że Rosji ucieka wiele osób, ponieważ nie zgadzają się reżimem. Wszystkie podejmowane przez nas decyzje nie powinny komplikować wyjazdu z kraju, oderwania się od przywództwa i rosyjskiej dyktatury – mówił kanclerz Niemiec.
„Dysydenci nie potrzebują wizy turystycznej”
Były prezydent Estonii nie pozostawił suchej nitki na słowach przywódcy Niemiec. Zwrócił uwagę, że Rosjanie uciekający z ojczyzny z przyczyn politycznych wcale nie potrzebują wiz turystycznych.
„Zachowanie Niemiec jeszcze przed wojną ukraińską polegało na robieniu jak najmniej, obiecywaniu jak najmniej i odkładaniu obietnic jak najdłużej. W kwestii wizy turystycznej, wbrew logice— dysydenci nie potrzebują wizy turystycznej, aby dostać się do Europy. UE wydaje wizy ze względów humanitarnych — Scholz odrzucił zakaz. (…) Scholz doskonale wie, że Rosjanie już 4 kwietnia zrezygnowali z umowy o ułatwieniach wizowych między Unią a Rosją” – napisał Ilves.
„Równie wiarygodny, jak testy emisji spalin silników VW”
Jego zdaniem, Niemcy wciąż starają się układać – na ile to możliwe – poprawne relacje z Rosją, aby odnieść partykularne korzyści. Ilves uważa, że taka postawa nie pozostanie bez wpływu na postrzeganie Niemiec w Europie.
„Być może jako chwyt na rzecz większej ilości gazu może się to udać, ale Niemcy, zarówno ze względu na realizację swojego długoterminowego, jak i krótkoterminowego interesu, kupiecką dwulicowość, postawy i rozterki straciły jakąkolwiek możliwość bycia poważnie traktowanym przez resztę Europy (…) Francusko-niemiecki silnik [Unii Europejskiej – red.] okazał się równie wiarygodny, jak testy emisji spalin silników volkswagena [chodzi o aferę, dot. fałszowania wyników testów – red.]” – podsumował były prezydent Estonii.
Czytaj też:
Rosyjski śmigłowiec Mi-8 naruszył przestrzeń powietrzną Estonii. „Niezwykle poważny i godny ubolewania incydent”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS