Tadeusz Broś zmarł dziewięć lat temu w wieku 61 lat. Aż trudno uwierzyć, że ten jeden z najbardziej rozpoznawalnych prezenterów lat 80. i 90. pod koniec swojego życia prowadził żywot bliski degenerata. Miał na koncie nie tylko prowadzenie kultowego “Teleranka”, ale także wybory Miss Polonia czy Festiwal w Opolu. Zajmował się również reżyserią koncertów i festiwali.
Jednak wszystko w pewnym momencie się skończyło z powodu jego uzależnienia od alkoholu. To właśnie przez ten nałóg wyrzucono go w 2000 r. z TVP. Stało się po tym, jak spalił kabinę na statku “Batory”, na którym miał nakręcić reportaż dla “Teleranka”.
“Przekonałem dyrektora Polskiej Żeglugi Bałtyckiej, żeby pozwolił mi zjawić się z ekipą “Teleranka” na Batorym. To było coś! Pojechałem na statek służbowo. Na rejs barbórkowy… Zasnąłem pijany z papierosem w kabinie. Wszystko się spaliło” – opowiedział w książce “Sorry Batory, czyli przypadki Pana Teleranka”.
Przez kilka lat próbował wskrzesić swoją karierę, ale bez powodzenia. Żeby przeżyć i móc spłacać ogromne długi, Broś imał się różnych zajęć – od czerwca 2008 r. pracował jako taksówkarz, później spróbował swoich sił nawet jako telemarketer. Był też stróżem nocnym na parkingu. W tamtym czasie przeszedł do historii jako pierwszy Polak, który ogłosił upadłość konsumencką. Jego zarobki nie pokrywały nawet odsetek od długu i na dwa lata przed śmiercią był przez chwilę bezdomnym.
Zwrócił się o pomoc do mieszkającego za granicą syna, który zgodził się na utrzymywanie ojca. Syn przesyłał mu sto funtów miesięcznie. Jednak trwało to tylko przez pewien czas. Broś miał jeszcze córkę z pierwszego małżeństwa, ale ta nie utrzymywała z nim kontaktu. Prezenter chorował także na gruźlicę, co w połączeniu z nałogiem tylko pogłębiło jego depresję. Na samym końcu chciał już tylko umrzeć godnie. Zmarł samotnie dzień przed swoimi urodzinami.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS