Przypomnijmy: od wielu miesięcy bydgoski ratusz nie może się porozumieć z firmą Enea w sprawie utrzymania latarni. Efekt jest taki, że część z nich nie działa i całe ulice toną w ciemnościach. To był jeden z tematów burzliwej sesji rady miasta, zwołanej specjalnie w wakacje. Na wniosek radnych PiS powstała nawet speckomisja w tej sprawie. Magistrat zapowiada, że jeśli nie dogada się w końcu z Eneą, zleci wybudowanie punktów świetlnych i sam będzie zarządzał całym oświetleniem.
Konflikt coraz bardziej irytuje bydgoszczan. Mieszkanka Śródmieścia Małgorzata Humphrey napisała nawet list do prezydenta. Poniżej prezentujemy jego treść.
List do prezydenta Rafała Bruskiego
Szanowny Panie Prezydencie,
Znana mi jest sprawa konfliktu między Urzędem Miasta i firmą Enea, przeczytałam z uwagą Państwa komunikat i wiem, że od trzech miesięcy sprawa odpowiedzialności za oświetlenie ulic zawisła w próżni.
Od ponad dwóch tygodni ulice 20 Stycznia, Paderewskiego i Niemcewicza, od Mickiewicza do Chodkiewicza, są nieoświetlone, podobnie jak prostopadła do nich Zamoyskiego, od Niemcewicza do Gdańskiej.
Kontakty telefoniczne z Sekcją Oświetlenia Ulic Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji kończą się zawsze tak samo – bezradnością rozmówcy i zrzuceniem odpowiedzialności na firmę Enea.
Wiemy, że ktoś w przeszłości – chyba w malignie – zgodził się na podział własności latarni i odpowiedzialności za usuwanie awarii.
Przez lata prowadziło to do chaosu, awantur, ponagleń i skarg kierowanych do ZDMiKP, który ostatecznie doprowadzał Eneę do pionu i naprawy. Naprawy byle jakiej z powodu chronicznego braku pieniędzy.
Przykładem niech będzie latarnia sprzed mojego domu, która psuła się przynajmniej dwa razy w roku przez 16 lat. Wiadomo było, że powodem awarii jest stan kabla na odcinku kilkunastu metrów, ale niestety brak było pieniędzy na wymianę. Licząc na palcach, na naprawy, 2×16 = 32. Miasto zapłaciło Enei grubo ponad 20 tys. zł, a latarnia dalej się psuła. Prawdopodobnie wydano więcej niż wyniósłby koszt jednorazowej wymiany kabla. Trudno to nazwać gospodarnością.
Wracając do tematu obecnej sytuacji. Sprawa konfliktu będzie się najprawdopodobniej ciągnąć kolejne kilka lub kilkanaście miesięcy. Jak powiedział mi wczoraj pracownik Sekcji Oświetlenia, a potwierdziła dyrekcja, włączona już została prokuratura i nic z tego nie wynikło pozytywnego dla Miasta.
Niestety, nie możemy błądzić w egipskich ciemnościach do momentu rozwiązania konfliktu. Interwencja Miasta jest potrzebna natychmiast, zanim kilka osób połamie nogi, rozbije głowy lub zostanie napadniętych. ZDMiKP nie ma pieniędzy na odszkodowania, co wczoraj zadeklarował pracownik, a Enea, bez umowy, też nie będzie się czuła odpowiedzialna.
Nie wiem co Miasto może zrobić na szybko – kupić ten odcinek od Enei, zlecić naprawę jednostkowo poza umową, zlecić naprawę ZDMiKP, „włamując” się do własności Enei, czy jeszcze inny wariant wybrać, ale kategorycznie żądamy usunięcia awarii w ciągu najbliższych kilku dni.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS