Zachowanie władz Bydgoszczy w sprawie umowy śmieciowej z Toruniem jest może mało eleganckie, ale zgodne z wolą mieszkańców i duchem sprawiedliwości społecznej. Business is business! Poza tym nasi sąsiedzi od początku nie grali fair, a teraz lamentują.
Władze Bydgoszczy i Torunia w sprawie śmieci nie mówią jednym głosem. Obie strony prezentują przy tym wygodną dla siebie część prawdy – ta uwaga bardziej dotyczy naszych sąsiadów – dlatego zbierzmy fakty.
Bydgoska spalarnia śmieci rodziła się w bólach
Musimy cofnąć się do końcówki pierwszej dekady XXI w. Wtedy, za rządów prezydenta Konstantego Dombrowicza, w bólach rodziła się idea budowy spalarni śmieci w Bydgoszczy. Inwestycja spotkała się z dużym oporem społecznym: mieszkańcy osiedli położonych najbliżej obawiali się o swoje zdrowie, przeciwni byli ekolodzy, wokół sprawy kręcili się również lobbyści, bo śmieci to biznes, a konkurenci miejskiej spółki ProNatura tracili do nich dostęp. Żeby uspokoić nastroje, organizowane były nawet wycieczki do spalarni w innych państwach.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS