Bernardyni mieli plan, który stworzył ich gwardian – o. Augustyn z Kobylina. Trzeba wykraść jak najszybciej zwłoki jednego z najbogatszych bydgoszczan – burmistrza Adama Froszka. Chodziło o duże pieniądze.
Był 15 grudnia 1730 roku. Pod wieczór ducha wyzionął burmistrz bydgoski Adam Froszek. Wywodził się z jednego z najbogatszych rodów bydgoskich mieszczan. Z “Kronik Bernardynów Bydgoskich” dowiadujemy się, że był to “obywatel poważany i pierwszy, głowa Bydgoszczy, możny w słowie i czynie a bogaty”.
Okazało się, że umarł nie zdążywszy sporządzić testamentu. Zatem nie dał własnych wskazówek ani co do swojego pogrzebu, ani też dyspozycji rozporządzania majątkiem. Jako że był “syndykiem apostolskim” klasztoru bydgoskich bernardynów, zakonnicy spodziewali się, że zajmą się pochówkiem burmistrza Froszka i skorzystają na tym materialnie. Nie tylko na samym pogrzebie, ale też sowitych darowiznach na rzecz klasztoru.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS