Stal Mielec jak co roku wyposażona w jedną nienastrojoną gitarę, wybrakowane cymbałki i perkusistę bez pałeczek wyrusza na ekstraklasowy festiwal, by nie dać się tym, którzy chwalą się najnowszymi gitarami, nowoczesnymi syntezatorami i najbardziej charyzmatycznymi wokalistami. Do tej pory się udawało, oczywiście mielczanie nie byli głównymi gwiazdami i nie grali na największej scenie, ale gdzieś tam z boku, w namiocie, zbierali swoją publiczność. Czy tak będzie i tym razem?
Znów jest pokusa, by typować Stal do spadku. Rzut oka na skład – o czym za chwilę – wystarczy, by stwierdzić, że nie, nie, teraz to już muszą polecieć. Ale wiadomo, jak jest – co roku ta chęć istnieje, a potem różni ludzie z różnych redakcji muszą odpowiadać za przegrane zakłady.
Natomiast to może być ten paradoks – czy powinniśmy odpuszczać te myśli o czerwonej strefie tylko dlatego, że wcześniej mylono się w ocenie? No, to byłoby dość ekstraklasowe – nikt nie obstawiłby Stali do spadku ze strachu przed przeszłością i właśnie wtedy mielczanie z ligi by spadli.
Zostawmy zatem to, co było i spójrzmy na ten zespół jak najbardziej uczciwie.
EKSTRAKLASA. STAL MIELEC – ZAPOWIEDŹ SEZONU 2023/2024
–
CHCIELIBY GRAĆ JAK…
White Stripes. Perkusja i gitara. Nic wymyślnego, zdawałoby się, można powiedzieć, że wręcz budżetowo, tym bardziej jeśli pamiętać, że Meg White wirtuozem bębnów nigdy nie była. No, a jednak z tego połączenia wyszło kilka takich hitów, które każdy nuci z pamięci, szczególnie Seven Nation Army. Piosenka prosta jak drut, na gitarze nauczyć się może jej każdy (przynajmniej rytmu), nawet najmniej utalentowana osoba. A jednak jest to absolutny klasyk, zresztą i piosenka stadionowa, bo kibice pod każdą szerokością geograficzną potrafią podrzucić to pod swój doping.
No i taka chciałaby być Stal. Bez wielkich inwestycji, bez zespołu rozbudowanego do granic możliwości, a jednak nagrać parę hitów. Pewnie też opierając się na prostych melodiach, ponieważ trzeba przyznać, że Stal nigdy nie prezentowała jakiegoś wyjątkowego futbolu, ale jednak była do bólu skuteczna.
Wypracowywała sobie przewagę nad kreską już jesienią, żeby wiosną zwalniać, ale jednak nie denerwować się zbytnio. Ostatnio nerwów było nieco więcej, skoro z posadą musiał pożegnać się Adam Majewski, ale ostatecznie i tak czy siak zapas był.
W sezonie 22/23 – sześć punktów przewagi nad strefą spadkową.
W rozgrywkach 21/22 – pięć.
Nie są to odległości jak z Warszawy do Tokio, niemniej podobno lepsze, bogatsze zespoły marzyły, by choć taki dystans utrzymać.
NOWI W KAPELI
Tomasz Poręba tłumaczył w naszym wywiadzie, że Stal ma inwestować w piłkarzy po przejściach, którzy chcą udowodnić całemu światu, że ten był w błędzie, skreślając ich wcześniej. Rzeczywiście i takie nazwiska w tym okienku transferowym się znalazły.
Łukasz Wolsztyński ostatnio był w Kotwicy Kołobrzeg, gdzie osuwał się systematycznie – wcześniej bowiem nie podbił świata w Arce Gdynia i Chojniczance Chojnice. Wydawało się, że ekstraklasowy futbol o nim zapomni, ba, ten pierwszoligowy też, a tu proszę – Stal wyciąga rękę.
Konrad Jałocha powiedział na Weszło, że ma marzenie, by zagrać jeszcze jeden mecz w Ekstraklasie. Czyli wiadomo – za różowo nie jest. Bramkarz ostatni raz tego zaszczytu dostąpił w 2017 roku, potem występował na zapleczu w Tychach.
Natomiast to tylko część prawdy o tym okienku, bo widać w Stali spory zwrot w kierunku transferów zagranicznych. Ściągnięto takich graczy jak Marco Ehmann z Enossisu Neon Paralimniou, Berta Esselinka z Olympiakosu Lefkosssas czy Matthew Guillaumiera z Ħamrun Spartans. Co oczywiste – nie mieliśmy przyjemności oglądać ich wcześniej. Pytanie, czy Stal trafiła tak w dychę jak z Hamuliciem, czy jednak panowie będą w przyszłości bohaterami Czarnego Piotrusia w Quizie.
Ale żeby nie było tak zgryźliwie, to wspomnijmy jeszcze o transferze Michała Trąbki z ŁKS-u. To żaden odrzut: w poprzednim sezonie zagrał we wszystkich pierwszoligowych meczach, tylko czterokrotnie wchodząc z ławki. No, to może być naprawdę solidny strzał.
FRONTMAN
Zdaje się, że jednak trener, Kamil Kiereś, bo Stal to taki zespół, który musi być doskonale poukładany, by funkcjonować na poziomie Ekstraklasy. Dajcie tej czy tamtej grupie ludzi gorszego fachowca, niech to nie będzie Adam Majewski czy teraz Kiereś, a David Badia, to Stal spada z ligi z takim hukiem, że słychać go jeszcze przez dekady.
Lider i inteligentny człowiek na ławce po prostu jest potrzebny. Są drużyny, które bez szkoleniowca i tak coś zapunktują, gdyż obronią się jakością swojej kadry, ale Stal takim zespołem po prostu nie jest.
Zatem Kiereś musi wziąć mikrofon w swoje ręce i nie fałszować.
PUBLIKA OSZALEJE…
No właśnie o to chodzi, że raczej nie oszaleje. Wątpliwe, by Stal była zespołem, na którego mecze czeka się z utęsknieniem i po ostatnim gwizdku w weekend odlicza się minuty do kolejnego. Tam cel jest prosty – utrzymać się, nieważne jak, ale zostać w lidze, by mieć pieniądze na następne inwestycje, choćby infrastukturalne.
Czy to źle? Wiadomo, że chcielibyśmy mieć jak najwięcej drużyn z ambicjami, a choć Stal takie ma, to trudno zgodzić się ze słowami Poręby, że to drużyna na środek tabeli. Niemniej: mielczanie po wielu przejściach przestali być ośrodkiem patologicznym, za który trzeba się wstydzić. Nie, jest tam skromnie, ale jednocześnie dość rozsądnie i z pomysłem. Czasem lepszym, czasem gorszym, jednak z pomysłem, a naprawdę sporo drużyn w tej lidze pomysłu nie miała żadnego.
Nie wieszamy sobie plakatów Stali nad łóżkiem, ale też nie przechodzimy na drugą stronę ulicy.
FAŁSZUJĄ…
Ech, przy całej sympatii patrzy się na tę kadrę i można się poważnie zastanowić – czy to wystarczy? Pytań jest wiele…
Czy na tę chwilę osamotniony w ataku Ilja Szkurin da sobie radę? W poprzednim sezonie strzelił 14 goli, ale to była druga liga w Izraelu. Przebywał kiedyś w Rakowie, pamiętacie? Ano możecie nie pamiętać.
Czy obrona, na którą składają się Ehmann, Esselink, Gerstenstein, Getinger, Leandro, Pajnowski i Wołkowicz faktycznie będzie monolitem?
Czy Rafa Santos, który ostatnio spadł z trzeciej ligi portugalskiej, olśni ekstraklasowe boiska?
Czy Kochalski albo Jałocha w jakimkolwiek stopniu zastąpią świetnego Mrozka?
Czy Stali nie będzie brakować takich piłkarzy jak Flis, Mak, Hiszpański, Kruk, którzy kojarzyli się z mielecką przyzwoitością, solidnością?
To jest naprawdę w dużej mierze nowy, inny zespół. I trochę zmieniony pod względem koncepcji jego budowy. Czasem z takich roszad wychodzi coś fajnego, ale czasem organizm przytłoczony liczą zmian sobie nie radzi.
USTAWIENIE NA SCENIE
Bo jak sami widzicie, patrzy się na przypuszczalne ustawienie Stali na start sezonu i można tej ekipy nie poznać.
DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE LEPSZA NIŻ POPRZEDNIA?
Ponieważ Stal, mimo że często można było w to wątpić, radziła sobie, ściągając piłkarzy nieoczywistych. Patrzymy na transfery do klubu i w przygniatającej większości są to zawodnicy, których albo nie widzielibyśmy w ekstraklasowym zespole ze względu na ich przeszłość, albo dlatego, ponieważ za cholerę nie wiadomo, kto to jest.
Tyle że Hamulicia też byśmy nie wzięli, a Stal tak. I nie dość, że facet dołożył ogromną cegłę do utrzymania, to jeszcze pozwolił zarobić kosmiczne jak na warunki mielczan pieniądze.
DLACZEGO TA PŁYTA BĘDZIE GORSZA NIŻ POPRZEDNIA?
Ponieważ nie da się wiecznie balansować na granicy ryzyka. Stal podróżuje liną rozwieszoną nad przepaścią – dotychczas łapała równowagę, parę razy wydawało się, że może się potknąć, ale ostatecznie dochodziła do drugiej krawędzi. Tym razem lina wygląda jednak na cieńszą niż zwykle…
NA REPEACIE
Jako się rzekło: tak ma grać Stal. Prosto. Bez zbędnego efekciarstwa. Ale skutecznie.
POPRZEDNIE CZĘŚCI ZAPOWIEDZI EKSTRAKLASY:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS