A A+ A++

“Czy kibice polskich klubów, w tym ultrasi i inni, nie mogą zebrać się chociaż na jeden mecz kadry, żeby na Narodowym znów był poważny doping i atmosfera godna meczu? Błagam, przy tych piknikach nie da się tego oglądać” – pisał na Twitterze jeden z użytkowników. “Zorganizowany doping musi być! Żeby niewielka grupa gości była tak dobrze słyszalna, gdy jest 56 tys. kibiców gospodarzy? Skandal” – wtórował kolejny.

Zobacz wideo
Wojciech Szczęsny ocenia Fernando Santosa: Zespół wierzy

“Na Narodowy przychodzi masa krawaciarzy, biznesmenów, kobiety, dzieci. Idą porobić fotki, odśpiewają Mazurka i po wszystkim, po prostu idą podlansować się pod kamerki i zrobić fotki na Facebooka” – dodawał jeszcze jeden. 

Piknik jak na siatkówce. FIFA zachęca do “dobrej zabawy” 

Jak obecnie wygląda doping na Narodowym na meczach kadry? Od jesieni 2021 r. i meczu z San Marino na stadionie pojawił się dodatkowy spiker-wodzirej, który już podczas rozgrzewki zachęca do głośniejszego dopingu. To on od tego czasu prowadzi też różne akcje i zabawy. Prosi o okrzyk, a na telebimach pojawiają się mierniki decybeli. W meczu z Albanią rekord wyniósł 110. Wodzirej zabawia, prowokuje do śpiewów i skandowania nazwisk piłkarzy, wznieca meksykańską falę, prosi o machanie do kamery w przerwie meczu. Przypomina to atmosferę znaną z hal i meczów siatkarzy i siatkarek. Podczas samej gry tę funkcję przejmują stadionowe telebimy. To dlatego, że wodzirej – wedle przepisów – nie może się wtedy odzywać. Dlatego do aktywizowania kibiców PZPN wykorzystuje stadionowe telebimy. Pojawiają się na nich animacje i grafiki zachęcające do równoczesnego klaskania czy machania szalikami, tworzenia meksykańskiej fali, lub skandowania prostych haseł “Polska, Polska” lub “My chcemy gola”. 

Rozłączy nas piłka. Ujawniamy kulisy nowych porządków Santosa

Kilkanaście miesięcy temu w chwili wprowadzenia nowego systemu dopingu dokładnie opisywał to na Sport.pl Dawid Szymczak. “FIFA i UEFA zachęcają do wprowadzania takich rozwiązań, by zagwarantować kibicom obecnym na stadionie nie tylko dostęp do najważniejszych informacji, jak składy, informacje o kartkach czy strzelcach goli, ale też dobrą zabawę” — cytował jednego z pracowników PZPN. “Słyszymy, że poboczny i długofalowy cel tych zmian to nauczenie kibiców dopingowania, wyrobienie w nich takiego nawyku” – pisał Szymczak.  

Ponieważ zabawa z wodzirejem ma swoje ograniczenia czasowe – jest organizowana w przerwie i przed meczem, a także w mniejszym stopniu po meczu, to związek zachęca kibiców do wcześniejszego przyjścia na stadion. Tak rzeczywiście się dzieje. Wielu kibiców na mecz z Albanią przybyło sporo przed pierwszym gwizdkiem. Dzięki temu zmniejszyły się kolejki przed bramkami i wokół stadionu, co poprawiło bezpieczeństwo — podkreślał PZPN. 35 minut przed poniedziałkowym meczem z Albanią rzeczywiście nie było problemu, by sprawnie wejść na obiekt.  

Rodziny oblegają mecze kadry

Wracając jednak do dopingu – pomysł z jego ożywieniem kiełkował ponoć od kilku lat. W tym czasie atmosfera na meczach reprezentacji była różna. Jeszcze za czasów pracy Waldemara Fornalika doping był bardziej zorganizowany, bo dla kilku tysięcy kibiców, którzy chcieli głośno wspierać kadrę, federacja rezerwowała bilety za jedną z bramek. Ale już za rządów Zbigniewa Bońka mecze reprezentacji miały stać się świętem przystępnym dla każdego — bez chóralnych śpiewów i okrzyków, często niecenzuralnych i agresywnych.

Fernando SantosFernando Santos wziął go na rozmowę. Kadrze potrzeba kilku takich piłkarzy

– Zmienił się kibic kadry: zainteresowanie piłką wzrosło, poprawiły się wyniki i piłkarze stali się bardziej popularni, więc na mecze chętniej wybierały się całe rodziny — mówią w federacji. Taki trend trwa od kilku dobrych lat. Nawet gdy do Polski przylatują słabsze drużyny, bilety na mecze reprezentacji wyprzedają się szybko i zwykle w komplecie. Zawsze najszybciej kończą się wejściówki na sektory rodzinne. Po siedmiu godzinach od otwarcia nocnej sprzedaży biletów na Albanię, na wszystkie sektory rodzinne pozostało tylko kilka pojedynczych, rozrzuconych po trybunie wejściówek. Te bilety są stosunkowo tanie i jest ich mało, ale na meczach kadry całych rodzin z dziećmi widać coraz więcej też na innych sektorach. Nie chodzi tylko o nastolatków, ale też często kibiców młodszych, nawet takich w wieku przedszkolnym. Część z nich na stadion przychodzi ze słuchawkami na uszach tłumiącymi dźwięk. 

Race i młyn czy klaskanie z telebimów?

Jeśli zatem mecze kadry mają być dla każdego, a związek ma dbać o narybek kibiców, to dlaczego na Narodowym nie miałoby być też bardziej piknikowej atmosfery? W świecie, w którym młodzi odchodzą od oglądania futbolu, a realny czas bacznego śledzenia meczu się skraca, bo od boiska odciąga tablet, komórka i inne multimedialne atrakcje, dlaczego pewnego rodzaju gry i zabaw nie wprowadzać na mecze reprezentacji? Czy 8-latek i jego rodzice, którzy pierwszy raz przyjdą na stadion, będą oczekiwali wokół siebie dymu z rac, pokazu pirotechnicznego, prowokacyjnych przyśpiewek pod adresem gości, czy naturalnie wejdą w konwencje zabaw sterowanych przez telebim? Znam i takich ojców, którzy zabierają swych przedszkolaków na “młyny” i najbardziej zagorzałe sektory, i takich, którzy wybierają spokojniejsze miejsca, czy nawet omijają mecze podwyższonego ryzyka. Boją się o bezpieczeństwo. Być może niektórzy z tych spokojniejszych fanów jeszcze kilkanaście lat temu baliby się przyjść na kadrę, a teraz dylematów nie mają.  

Oczywiście ekranowy doping dla bywalców najgorętszych polskich stadionów, w tym m.in. Legii, Lecha czy Widzewa, może wydawać się infantylny, ale przecież ligowy i reprezentacyjny kibic to w 2023 roku inny kibic, a kibicowanie ma różne oblicza. Zawsze trudno wszystkim dogodzić, ale można zadać sobie pytanie: Czy brak jakiegokolwiek zorganizowanego dopingu jest lepszy od piknikowego dopingu telebimowego? Czy mecze kadry powinny być rozgrywane z dopingiem prowadzonym przez ultrasów? A jeśli tak, to jakich? Czy z grup kibicowskich klubu z miasta, gdzie akurat odbywa się mecz kadry? Czy tworzone przez Ogólnopolski Związek Stowarzyszeń Kibiców? Taka inicjatywa już kiedyś powstała, ale nie przetrwała.

Słowem: jak kibicować na kadrze? Ile osób, tyle zdań, a obecny stan rzeczy na Narodowym to rodzaj jakiegoś kompromisu. Nie są to czasy “kotła czarownic” i piekła dla rywali Polaków, ale z drugiej strony piłkarze nie grają też w ciszy. Choć mówi się, że kibice są dwunastym zawodnikiem gospodarzy i potrafią natchnąć, zmobilizować i wykrzesać w graczach dodatkową energię, to jednak meczu nie wygrają. A pewnie każdy fan wolałby zamiast emocjonowania się tym, co dzieje się na trybunach, przeżywać i cieszyć się z tego co na murawie, bo to tam zawsze powinien odbywać się główny spektakl.    

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNiebo będzie różowe. Koncert Kaśki Sochackiej w Targach Kielce
Następny artykułПарламент Франції визнав Голодомор 1932–1933 років геноцидом українського народу