A A+ A++

Urząd miasta problem widzi i nawet ma jakieś pomysły. Jednym z nich jest tworzenie w szkołach oddziałów przedszkolnych, co ma spowodować potem przejście przedszkolaków do pierwszych klas. Publikacja na ten temat wywołała dyskusję wśród radnych osiedlowych Starego Miasta. Na ostatniej sesji marca przegłosowali uchwałę na temat pilnego działania w związku z wyludnianiem się szkół. Uznali, że miasto robi za mało i zawarli w niej konkretne propozycje. Całość wysłali do władz miasta.

Skostniały wydział oświaty?

W poniedziałek, 12 kwietnia rozpoczyna się w Poznaniu rekrutacja do szkół podstawowych. Rodzice sześciolatków wybiorą placówkę, w której przez następne osiem lat będą uczyć się ich dzieci. To istotna decyzja, bo wybór szkoły zaważy o tym, w jakim środowisku przyjdzie dziecku się rozwijać, zdobywać wiedzę oraz umiejętności społeczne i wreszcie, kto i w jaki sposób pomoże w jego problemach i rozwinie zdolności.

Od około dekady szkoły podstawowe w centrum Poznania świecą pustkami. Kilka lat temu w jednej z nich nie udało się utworzyć pierwszej klasy. Powodem nie jest jedynie spadek demograficzny. Dyrektorki podstawówek położonych w ścisłym centrum zauważają, że małe zainteresowanie ich szkołami spowodowane jest m.in. gorszymi warunkami do mieszkania, odpływem ludności z miasta na przedmieścia, a nawet problemami z parkowaniem.

Dużo zależy od pedagogów

– Kluczowym problemem jest też oferta tych szkół. Na pewno można zrobić więcej, wciąż trzymając się podstawy programowej. Dużo zależy od chęci dyrektora i nauczycieli – uważa Maria Sokolnicka-Guzek, radna osiedla Stare Miasto. I proponuje stworzenie w szkołach międzyprzedmiotowych zajęć dla uczniów, którzy mają chęci i zdolności. – Można połączyć chemię z biologią albo geografię z historią. Takie zajęcia wymagałyby zaangażowania ze strony nauczycieli oraz uczniów i rodziców, ale zdecydowanie podniosłyby ofertę szkoły. Miasto rewitalizuje centrum – wyremontowano elewację szkoły przy Garbarach, ale w środku w tej szkole nic się nie zmieniło. Za chwilę okaże się, że nie ma dla kogo rewitalizować tych budynków.

Radna uważa, że miastu potrzebna jest debata na temat potrzeb edukacyjnych, w którą zaangażowaliby się politycy, nauczyciele, miejscy aktywiści, eksperci od edukacji i uczniowie. – To jedna z najpilniejszych w tej chwili potrzeb. Za moment staniemy przed powrotem do szkół po pandemii i nowymi problemami, a nie mamy rozwiązanych starych. Niestety obecny wydział oświaty jest skostniały i nie można na niego liczyć – ostro argumentuje radna.

Zarzutem – jak mówi „nieprawdziwej oceny pracy wydziału” – oburzony jest Mariusz Wiśniewski, odpowiedzialny za oświatę zastępca prezydenta Poznania. Uważa, że miasto po pandemii będzie inne i na znaczeniu zyskają m.in. szkoły rejonowe. – Na przestrzeni ostatnich dwóch, trzech lat odnotowujemy wzrost liczby mieszkańców. Ci z centrum będą chcieli mieć wszędzie blisko. Jednak taki proces wymaga czasu. Na dodatek szkoły w centrum są ofiarą stereotypów, których nikt nie weryfikuje – mówi Wiśniewski. Dodaje, że urząd zdaje sobie sprawę ze struktury demograficznej śródmieścia i potencjału mieszkańców. – Na Jeżycach, Wildzie czy Łazarzu sytuacja już się poprawia. Na Starym Mieście zmiany idą wolniej, ale już są zauważalne. Widzimy to i m.in. właśnie rewitalizacja centrum ma przyczynić się do poprawy sytuacji szkół.

Pieniądze na promocję

W przegłosowanej przez radę osiedla Stare Miasto uchwale radni proponują przede wszystkim przeprowadzenie audytu na temat liczby uczniów w ostatnich latach i utworzenie budżetu promocyjnego dla szkół z centrum. Chcą też, by dyrektor był menadżerem, co zapewnić mają szkolenia dla kadr. W dalszych postulatach wymieniają zmianę w systemie oceniania, która wspomoże mocne strony uczniów.

Z ubiegłorocznego badania TIMSS, który oprócz sprawdzania osiągnięć z matematyki i geografii czwarto- i ósmoklasistów w swoich ankietach uwzględnia też poziom satysfakcji, wynika, że polscy uczniowie nie lubią szkoły. Na 58 badanych państw Polska pod tym względem jest trzecia od końca. Gorzej jest tylko w Hongkongu i Japonii. Szkoły nie darzą też sympatią polscy nauczyciele. Swojej pracy bardziej nie lubią jedynie ich japońscy odpowiednicy.

Rozmowa jest kluczem do sukcesu

Komentuje dr hab. Iwona Chmura-Rutkowska, pedagożka i socjolożka z Wydziału Studiów Edukacyjnych Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu:

Bolączką publicznych szkół w Polsce są hierarchiczne relacje, dystans i brak partycypacji. To właśnie dobrych relacji, możliwości partnerskiej współpracy i dialogu szukają rodzice w szkołach społecznych i prywatnych. Szkoła to miejsce, gdzie dzieci spędzają mnóstwo czasu, bo aż 800 godzin rocznie. Liczy się się zatem nie tylko oferta merytoryczna, ale także jakość opieki, bezpieczeństwo, rozwijanie zainteresowań, uważność na dobre relacje. W każdym z tych obszarów można polepszać ofertę szkoły. Zarządzanie szkołą w sposób, w którym jest przestrzeń do rozmowy o tym, co trudne i o tym, co dobre jest racjonalnym kluczem do sukcesu. I nie wymaga nakładów finansowych. Bardzo mało szkół realizuje całościową, regularną diagnozę potrzeb oraz problemów z perspektywy uczniów, uczennic i ich opiekunów. Być może z tego punktu widzenia ważniejsze niż nowa elewacja, okazałyby się miejsca do odpoczynku w szkole i czyste, zapewniające intymność ubikacje, albo ciekawe projekty edukacyjne. Bywa, że szkoły bazują na wiedzy zgromadzonej wiele lat temu. Tymczasem ta wiedza szybko się dezaktualizuje. Dzisiejsze dzieci, które szybciej nauczyły się obsługiwać tablet niż chodzić, różną się od swoich rówieśników kilkanaście lat temu, a ich rodzice mają inną świadomość edukacyjną.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKulisy wypadu nad morze mechanika z Nakła. “Chciał tylko przedmuchać turbinę”
Następny artykułW amerykańskich restauracjach brakuje keczupu. Firma Heinz obiecuje pomoc