Anna Podlaska, WP Kobieta: Pandemia czy nie, ludzie potrzebują bliskości, szukają drugiej połówki. Randki w dobie koronawirusa wyglądają jednak inaczej. Czasami trzeba się nagimnastykować, aby w ogóle się spotkać w tzw. realu.
Maria Rotkiel, psycholog: Ten trudny czas dla singli czy osób, które dopiero nawiązują relację, może mieć plusy. Nie możemy wyjechać na pierwszy wspólny weekend, bo hotele są zamknięte, wyjść do restauracji, ale możemy budować więź inaczej, poprzez pisanie, długie rozmowy. Wydłużamy zatem pierwszą fazę relacji. W tak zwanej normalnej rzeczywistości my ją skracaliśmy do minimum, tracąc na tym. Dość szybko przechodziliśmy do bliskości, w której jest seks, wspólne mieszkanie. Co jest zrozumiałe, bo są osoby po przejściach, które nie chcą tracić czasu i szybko zbudować związek.
Pierwsza faza relacji, czyli poznawanie się, flirtowanie, jest jednak bardzo przyjemna i potrzebna. Pozwala nam poznać drugą osobę, przyjrzeć się jej, ale też sobie. Ludzie wówczas zadają sobie trudne pytania, mówią o sobie więcej. Myślę, że można na tym skorzystać.
To też buduje pożądanie.
Oczekiwanie na coś więcej, na to, aby się zbliżyć, buduje erotykę w relacji. To jest sexy. Napięcie, wzajemna ciekawość siebie to są składniki przepisu na udany seks. Zaczynamy odważniej flirtować, nasze wiadomości są nabuzowane erotyką, to jest paliwo dla wzajemnej fascynacji.
Jest wiele par, które zbudowały swój związek na zewnętrznej atrakcyjności. Przeżyli wiele wyjazdów, imprez w gronie znajomych, tylko pytanie na ile czas był atrakcyjny, a na ile im we dwójkę było dobrze.
Można jednak godzinami, miesiącami pisać na czacie, zwierzać się sobie. Jest jakiś limit takiego komunikowania się?
Jeżeli ta faza trwa za długo, możemy się nią w pewnym momencie znudzić. Dynamika relacji opiera się o pewne kryteria czasu, nie ma przepisu, ile każda z faz powinna trwać, jest to kwestia indywidualna. Jednak ubrana w jakieś ramy. Jeżeli nie przechodzimy do kolejnego etapu, nie zaspokajamy potrzeb, które w nas narastają to związek może się rozmyć. Może też pojawić się napięcie, z którym ciężko będzie sobie poradzić.
Chociaż jesteśmy ograniczeni przez obostrzenia, musimy być kreatywni. To, że są zamknięte restauracje nie oznacza, że nie możemy zrobić pikniku. Trzeba wykazać się kreatywnością. Osoba, która pomimo, że są zamknięte restauracje zaprasza nas na kolację, może zrobić na nas ogromne wrażenie.
Podczas pierwszych spotkań może tez dojść do niekomfortowych sytuacji. Rozmawiałam z kobietą, która została podczas wspólnego spaceru poproszona o zdjęcie maseczki – uznała, że ktoś chce zweryfikować jej wygląd, ocenić lub ignoruje obostrzenia. Ciekawość wydaje się być czymś normalnym. To chęć poznania drugiej osoby, zobaczenia jej twarzy choć na chwilę. Z drugiej strony, może to być źle odebrane.
Faux pas może się zdarzyć na każdej randce, niezależnie, czy jest pandemia, czy nie. Kłopotliwe może być to, kto zapłaci za pierwszą kawę, jak się zachowa mężczyzna, gdy zacznie padać deszcz, gdy zrobi się zimno. Albo jak z kolei kobieta zareaguje, jak trzeba będzie sobie poradzić z trudną sytuacją.
Jeżeli na pierwszym spotkaniu pojawia się zgrzyt może się okazać, że ludzie mają inne wyczucie, wrażliwość, poczucie humoru – tutaj dużo rzeczy wchodzi w grę.
Jak jeszcze można się sprawdzić?
Chodzi o system wartości, który podczas pandemii można dość szybko zweryfikować. Dla jednej strony stosowanie się do zaleceń jest jednoznaczne i kropka. Ktoś może mieć zasady “gdzieś” i robi tak, aby mu było wygodnie. Takiej parze średnio wróżę powodzenie w relacji.
Im jest trudniejsza sytuacja, tym więcej mówi o ludziach, które się z nią mierzą. “Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono” za Wisławą Szymborską. Aktualnie sprawdzamy się na pierwszej linii frontu wszyscy. Mamy kłopoty finansowe, są obostrzenia, które nas męczą, jesteśmy napięci, poddenerwowani, nasze życie jest dużo trudniejsze. Musimy się dostosowywać do nowej rzeczywistości. Dlatego bardzo szybko można się zorientować, z kim mamy do czynienia. Nie jest sztuką poznawać się w idealnej, komfortowej sytuacji.
Czytaj też: Kiedy ratownik ratuje własne dziecko, które chce umrzeć
Czytaj też: Fantazje erotyczne Polaków w czasie pandemii. Prof. Michał Lew-Starowicz wie, czego dziś pragniemy
Wiele osób musi się mierzyć z poważnymi kryzysami.
Ktoś mógł wyprowadzić się z powrotem do rodziców, bo są schorowani. Pojechał pomóc seniorom. Ktoś może mieć przejściowe problemy finansowe, musi zaoszczędzić dlatego np. nie decyduje się jeszcze na wspólne zamieszkanie. Te reakcje pokazują, kto jakim jest człowiekiem.
Czy zatem te związki, które zrodziły się w czasie pandemii mogą być trwalsze?
Absolutnie uważam, że teraz jest większa szansa na lepsze poznanie drugiej osoby, nie w kolorowej, lukrowanej rzeczywistości na randkach w restauracji. To jest bardzo dobry, lecz nie łatwy czas, jeżeli chodzi o pary. Pozwala zobaczyć to, co w tzw. normalności często umyka.
Możemy bardzo intymnie spędzać wieczory. Moim zdaniem pary, które znalazły pomysł na to, jak ciekawie go zorganizować fenomenalnie rokują. Nie jest sztuką pójście do klubu, na imprezę, do restauracji. Tam się dużo dzieje, jest dużo bodźców i zewnętrznych atrakcji. Jak siedzimy we dwójkę w domu, budujemy atmosferę.
Dotyczy to też par z dłuższym stażem. Możemy się sobie wreszcie porządnie przyjrzeć. Zobaczyć coś przepięknego, co nam umykało, lub coś zupełnie odwrotnego. Pytanie, co z tym zrobimy.
Zapraszamy na grupę FB – #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: [email protected]
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS