Hałas przy serwisach rywalek, okrzyki w czasie wymian i brawa, gdy oponentki popełniały błędy. Tak momentami wyglądały mecze Igi Świątek podczas turnieju w Ostrawie. Polscy kibice czasem zachowywali się jak na meczu siatkówki, a nie tenisa. Tenisa, który – choć jest jedną z bardziej dynamicznych i fizycznych dyscyplin sportu – to ma potrzebę ciszy, spokoju i szacunku. Polka skarciła nawet nieco fanów, szczególnie gdy ci reagowali zbyt euforycznie przy pomyłkach rywalek. Słabo wypadały też wykrzykiwane podczas finału z Barborą Krejcikova hasła: “Kończ Iga, bo mi PKS ucieknie”. Finalnie jednak obie finalistki za doping po całym turnieju podziękowały. – Atmosfera była wyjątkowa i wy sprawiliście, że nie poddawałam się i walczyłam do końca – mówiła Świątek, która przegrała w trzech setach. – Dziękuję, że przyjechaliście i dopingowaliście nas obie – dodawała zwyciężczyni. Wydawało się, że pogwałcenie tenisowej etykiety poszło w niepamięć.
Usłyszeć dźwięk czystego uderzenia
Dlaczego przy tenisowych meczach lepiej ograniczyć się do braw po dobrych wymianach? Dlaczego podczas gry nie należy wstawać, nie mówiąc już o zmianie miejsca czy wyjściu z trybun, a przede wszystkim, dlaczego potrzeba zupełnej ciszy?
Historyczne wątki i rodowód tenisa można zamknąć w kilku zdaniach. To gra, która od arystokracji przeszła do klubów dżentelmenów, gdzie obowiązywał określony kanon zachowań. Jeszcze wcześniej w tenisa grało się w obecności dostojników, w tym króla, przy którym bez pozwolenia nie można było się przecież odzywać. Jednak teraz do kibiców bardziej powinny trafić wyjaśnienia praktyczne. Wszelkie hałasy rozpraszają zawodników. Nie chodzi tylko o zwykłą dekoncentrację. Świadomi i profesjonalni sportowcy chcą słuchać piłki. Ładnie opisał to kiedyś Andy Murray.
– Podczas gry mocno korzystamy z uszu. Słuchamy, jaką rotację ma piłka lub jak mocno została uderzona. Kiedy jest dużo hałasu lub głośna muzyka, rzeczywiście trudniej jest określić szybkość lotu piłki lub ocenić jej rotację – wyjaśnił Szkot.
Były australijski tenisista, a obecnie trener, Todd Perry, często słucha gry swoich graczy. Podopiecznym zaleca podobne ćwiczenie.
– Podczas treningu możesz usłyszeć lepsze lub gorsze uderzenia rakietą i korygować je również na słuch. To dzięki uzyskaniu odpowiedniego dźwięku, możesz pomóc sobie w uzyskaniu czystego uderzenia – mówił Perry. – Jeśli oglądasz różnych zawodników i skupisz się na dźwiękach ich uderzeń, uzmysłowisz sobie, że te dźwięki są różne – obrazowo opisywał. Ameryki nie odkrył. Na rangę dźwięku w tenisie już w 1974 roku w swej bestsellerowej książce “Wewnętrzna gra: tenis” zwrócił uwagę Timothy Gallwey.
“Kiedy ktoś słucha odgłosów swojego forhendu, może zapamiętać dźwięk, który jest wynikiem najlepszego kontaktu piłki z rakietą. W rezultacie ciało będzie miało tendencję do powtarzania takich elementów zachowania, które doprowadzą do tego dźwięku” – przekonywał.
To jak w tenisie ważne jest słyszenie tego, co się dzieje na korcie, potwierdzają też badania naukowe. Te wykazały, że ludzie szybciej reagują na to, co słyszą, niż widzą. Opracowania National Institutes of Health sprzed kilku lat twierdzą, że średni czas reakcji na bodźce wzrokowe wynosi u sportowców od 180 do 200 milisekund, a dla bodźców słuchowych tylko od 140 do 160 milisekund.
Jęczenie przy serwisie to oszustwo, czy poprawienie siły uderzenia?
Ponieważ dźwięk rakiety i odbijanej piłki niesie dla rywala konkretne informacje, to niektórzy prawdopodobnie usiłuję te informacje ukrywać. Takiego zdania była choćby jedna z najwybitniejszych przedstawicielek tenisa Martina Navratilova. Uważała ona, że nadmierne wydawanie z siebie odgłosów przy odbijaniu piłki, które brzmią jak zwykłe jęczenie, nie wynika tylko z chęci zaangażowania w uderzenie i ekspresywnego wydechu powietrza, a jest oszustwem. Ma maskować dźwięk uderzenia. Wiele zawodniczek jęki koleżanek po fachu bardzo denerwowały.
– Czasami rzeczywiście jest zbyt głośno. Nie wydaje mi się, żeby za każdym razem było koniecznie, żeby się tak wydzierać – mówiła w jednym z wywiadów Agnieszka Radwańska. Jęczących zawodników zwykle dobrze słychać podczas transmisji telewizyjnej, ale by zobrazować, jak mocne są ich okrzyki, warto spojrzeć na pomiary natężenie dźwięku przy ich grze. Okazało się, że odgłosy, jakie wydawała najgłośniejsza z pań – Maria Szarapowa osiągały nawet 101,2 decybeli. To więcej niż piła łańcuchowa (100 decybeli) i niewiele mniej niż lecący samolot (120 decybeli). Podobne wyniki notowała Wiktoria Azarenka. Co ciekawe, ci, którzy widzieli treningi Szarapowej, przekazywali, że na ćwiczeniach zawodniczka nie była tak wokalnie ekspresyjna. Zresztą niektórzy gracze swym mocnym jękiem markowali mocne uderzenie, podczas gdy zagrywali lekko i technicznie. Jedni krzyczą głośniej inni ciszej. W każdym razie kolejne wyniki badań dla zupełnie milczących tenisistów przyjazne nie są. Okazało się, że ci jęczący uderzają piłkę niemal o 4 proc. mocniej, a przy serwisie ten wskaźnik wzrasta do niemal 5 procent.
Kolejnym przykładem obrazującym jak ważna dla tenisistów jest potrzeba słyszenia toczącej się gry, są przypadki graczy głuchoniemych. “New York Times” przedstawił niegdyś przypadek Tobiasa Burza, głuchego gracza, który obecnie pełni funkcję dyrektora technicznego ds. tenisa w Międzynarodowym Komitecie Sportu Głuchych. Gazeta opisała eksperyment, który Burz przeprowadził na korcie z mocniejszym przeciwnikiem. Po wygraniu pierwszego seta 6:2, rywal był ciekaw, jak to jest grać, nie słysząc. Zatkał sobie uszy specjalnymi zatyczkami. Następnego seta 6:3 wygrał Burz. Ciekawe są też odczucia niektórych graczy, rywalizujących z przeciwnikami głuchoniemymi. Ci podczas rywalizacji polegają tylko na swych oczach. Indonezyjczyk Christopher Rungkat opisywał kiedyś, jednego z takich rywali: “Wydaje się, że zawsze wiedział, gdzie zamierzam uderzyć piłkę. Nie sądzę, żeby zgadywał. Raczej mnie czytał” – oznajmił. W nauce znana jest teoria kompensacji, że osobom, które mają upośledzony jeden ze zmysłów, wyostrzają się inne.
Deszcz, seks i syczący zraszacz, to już paraliżowało tenis
Przechodząc jednak do drażniących tenisistów hałasów, które przeszkadzają im słuchać gry, czasem okazywało się, że bucząca czy gadająca podczas meczu publiczność (najgłośniejsi są zwykle Amerykanie), to niejedyne przeszkody, z jakimi trzeba było się zmierzyć. Wspomniana już Navratilova w 1993 roku po jednym z meczów US Open obwiniała przelatujące nad kortem samoloty o zakłócanie jej gry. Z zamkniętego dachu na korcie Arthur Ashe Stadium nie cieszył się Murray. Dach chronił graczy i publiczność przed deszczem, ale stukanie kropli Szkota rozpraszało. Przyznał, że nie słyszał piłki.
Choć nieoczekiwane hałasy na kortach zdarzają się raczej rzadko, to jeśli już następują, wydają się kompletnie deprymować, czy wręcz paraliżować sportowców. W 2019 roku podczas meczu Novaka Djokovicia z Johnem Isnerem w Szanghaju Serb przerwał swój serwis, bo gdzieś z trybun dochodziło coś, co przypominało ciche jęczenie dziecka. Niepożądane odgłosy szybko jednak ustały.
W 2007 roku na turnieju w Madrycie podczas meczu Rogera Federera z Davidem Nalbandianem, czujne ucho sędziego, lub któregoś z zawodników, zwróciło uwagę na ciche syczenie. Po kilkuminutowym śledztwie okazało się, że przecieka jedno z urządzeń do zraszania kwiatów. Odpowiednie służby ruszyły do naprawy usterki.
Przeciekający zraszacz do kwiatów na turnieju w Madrycie Screen
W 2020 roku organizatorzy turnieju w Marsylii nie bardzo mieli jak zareagować, bo podczas meczu Norberta Gombosa z Jannikiem Sinnerem włączył się alarm. Alarm auta stojącego na pobliskim parkingu. Zawodnicy nie chcieli grać podczas dochodzącego spoza kortu wycia. Dali rakiety dzieciom do podawania piłki i zaprosili je do gry, a sami udali się na przerwę.
Zresztą na rozgrywanym rok później również w Marsylii turnieju, jednemu z graczy zadzwonił telefon. Był schowany głęboko w torbie z ekwipunkiem. Ponieważ jednak na trybunach nie było publiczności, to dzwonek był słyszalny. Zawodnik szybko wyłączył urządzenie.
Mocno skonsternowani byli za to w 2017 roku gracze biorący udział w rozgrywanym na Florydzie Sarasota Open. Podczas meczu Francesa Tiafoe z Mitchellem Kruegerem na korcie dało się wyraźnie słyszeć odgłosy pary uprawiającej seks. Zawodnicy przerwali grę i z trudem powstrzymywali śmiech. Komentator uznał, że “film dla dorosłych” włączył w swoim telefonie ktoś na trybunach, ale szybko okazało się, że są to odgłosy dochodzące z pobliskiego hotelu.
Krueger posłał w stronę budynku piłkę, co wywołało śmiech publiczności, ale jęki ustały tylko na chwilę. Tiafoe w końcu głośno krzyknął: “niemożliwe by było im tak dobrze”, co też rozbawiło publiczność. Po jakimś czasie hotelowe odgłosy ustały. Widać nie tylko krzykliwi kibice potrafią wstrząsnąć spokojem i ciszą tenisowych partii.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS